Czy to są naprawdę mieszane zaburzenia lękowe?
Witam, mam 36 lat i od marca tego roku zdiagnozowaną nerwicę lekową. Choroba zaczęła się nagle wieloma objawami somatyzacyjnymi i zaburzeniami snu. Dodam, że wydarzyło się to kilka miesięcy po utracie pracy. Do czerwca czułam się w miarę dobrze, objawy somatyczne powoli ustępowały, zaczęłam psychoterapię indywidualną (poznawczo-behawioralną). Pod koniec czerwca "dopadły" mnie myśli natrętne o treści bluźnierczej i wulgarnej w stosunku do Boga i najbliższych mi osób. Ich nasilenie znacznie wzmogło się podczas trzymiesięcznej terapii grupowej. W ciągu dnia myśli te zaczęły być tak silne, że były momenty, iż wydawało mi się, że dłużej tego nie wytrzymam i że w chwili takiego napięcia coś sobie zrobię. Takie myśli z kolei wywoływały we mnie lęk i nagłe obniżenie nastroju. Nie mogłam się skoncentrować, a pójście do pracy wywoływało we mnie ogromny strach przed myślami natrętnymi (kontakt z innymi osobami powodował wzmożenie takich wulgarnych myśli). Czułam się ograniczona i coraz bardziej nie chciało mi się żyć. Pojawiły się myśli samobójcze.
Zaczęłam brać leki (w badaniu EEG wyszło, że mam niski próg pobudzenia drgawkowego). Ale zauważyłam, że moje myśli natrętne, choć już nie wywołują we mnie takiego napięcia, to jednak są nadal bardzo przykre w treści (często dotyczą mnie samej), mają charakter impulsów (zrób tak, nie rób tego), są wyrażane w w drugiej osobie (ty jesteś.., ty robisz., no widzisz, ty jesteś taka... itp.), a nawet prowadzę coś w rodzaju dialogu samej ze sobą (z tymi dziwnymi myślami natrętnymi). Myśli te mają charakter bardzo krytyczny, zrobiłam się uszczypliwa i złośliwa, a taka nigdy nie byłam.Wzmagają się w sytuacji stresowej dla mnie. Wzbudza to we mnie lęk, że coś jest ze mną nie tak. Może mam jakieś zaburzenia osobowości? Czasami boję się, że może bedę niepoczytalna i zrobię coś moim bliskim. Mój lekarz psychiatra twierdzi, że są to wyłącznie zaburzenia lękowe, ale ja wciąż nie jestem pewna.