Dlaczego żona jest tak chorobliwie zazdrosna?

małżeństwo od 20lat, dwója dzieci 16 i 10lat, żona zawsze byłachorobliwie zazdrosna jednak od 2 lat od kiedy przyłapała mnie na kłamstwie, po prostu zwariowała. Mamy za sobą potrady psychologów i psychiatrów, było troszkę lepiej ale znów jest gorzej. Już nie mam sił. Zastanawiam się nad odejściem bo juz nie idzę sensu dalej próbować, już jest mi obojętne. Nigdy jej nie zdradziłem.
MĘŻCZYZNA, 45 LAT ponad rok temu

MikołówDzień Dobry Panu,

Tak nie musi być!

Zacznę od podziękowania Panu, że zechciał się Pan podzielić swoją częścią historii osobistej.

Z Pana relacji wynika, że korzystaliście Państwo z pracy/współpracy z psychologicznej/psychiatrycznej, natomiast zabrakło mi informacji, czy byliście Państwo
w terapii par?

Napisał Pan, że Pana Małżonka straciła do Pana zaufanie i przyczyną był brak transparentności odnośnie prawdy z Pana strony...

Chcę Panu powiedzieć, że z Pana opisu wnioskuję, że u Pana Żony jeden z filarów
poczucia własnej otwartości (Samoocena) został mocno nadszarpnięty i stąd pojawiła się/pojawia niska samoocena, która jest inicjatorką takich stanów emocjonalnych, wynikających właśnie z zazdrości/zaniżonej samooceny.

Samoocena, jako jeden z filarów poczucia własnej wartości odpowiada na pytanie, jak Człowiek postrzega siebie, jak siebie ocenia, jaką posiada wiedzę o sobie, czyli tzw.opinie i sadu na swój temat.
Odnoszą się one szczególnie do tych obszarów życia, którym Człowiek nadaje emocjonalne znaczenie.
I tak będą Osoby, które budują swoją samoocenę, opierając się na kryterium tylko wyglądu zewnętrznego, czy sprawności fizycznej, Inni zwracają uwagę na wykształcenie, osiągnięcia naukowe/zawodowe, jakość relacji międzyludzkiej, jak i na skuteczność w działaniu.

Ta niska samoocena jest przyczyną nadmiernego skupiania się na własnych ograniczeniach, słabościach i przez to wycofywanie się z aktywności, jak i uogólnianie niepowodzeń i przez to niedocenianie/nie zauważanie swoich zalet/umiejętności/mocnych stron/zasobów...

Napisał też Pan, że nie ma już sił, i ja Pana rozumiem...
Z drugiej strony chcę Panu powiedzieć, że najłatwiej jest zrezygnować z małżeństwa, rozwieść się i odejść...
Ale czy wtedy można być szczęśliwym?
Wyobrażając sobie,że następna Partnerka będzie tą Wyjątkową (jest kuszące) i równocześnie wiedzieć/czuć wewnętrznie, że nie zrobiło się wszystkiego, co można było, by pracować nad związkiem?

Chcę też Panu powiedzieć od siebie, że Pana Żona jest dla Pana lustrem, w którym mógłby Pan zobaczyć własne, niespełnione potrzeby, zdolność do miłości, swoje wewnętrzne rany, jak swoje rozdarcie między lękami i tęsknotami...

Podsumowując, zachęcałabym Pana do ponownego pochylenia się nad małżeństwem...i zainspirować Żonę do pracy rozwojowej, indywidualnej z psychologiem, nad samooceną, by mogła wzbogacić swoją osobowość, by naprawdę zaprzyjaźniła się ze sobą i swoją kobiecością i kiedy poczuje Kim jest i Co ma do zaoferowania Panu i Światu, "zyska" Pan Żonę, której Pan tak naprawdę nie poznał.
I warunkiem tego poznania jest zazwyczaj... otwarte Serce...

Chciałabym, by to co napisałam do Pana spotkało się z refleksją i zastanowieniem...

Decyzja jak zawsze należy do Pana.

Gdyby Pana Żona miała życzenie rozmowy ze mną, zapraszam do kontaktu na Skype.

Z przesłaniem dla Pana Tego, Czego Państwo najbardziej teraz potrzebujecie,
irena.mielnik.madej@gmail.com

0

Szanowny Panie,

Rzeczywiście opisana przez Pana sytuacja jest skomplikowana. Bardzo trudno jest przez długi czas funkcjonować w związku w którym brakuje zaufania i narażonym jest się na ciągłe ataki. Zrozumiałe jest, że narasta wówczas frustracja, złość i rezygnacja.
Wyobrażam sobie, że obecna sytuacja dla obojga Państwa nie jest korzystna: Pan czuje się atakowany i oskarżany, żona musi mierzyć się z obawami i niepokojem.
Chociaż myśl o rozstaniu jest w takiej sytuacji zrozumiała, sugerowałabym najpierw poszukać wspólnie możliwości innego rozwiązania tej trudnej kwestii.
Jeżeli porady psychologów przyniosły poprawę na pewien czas, być może jest to dobra droga, z której zrezygnowaliście Państwo zbyt szybko. Niestety, problem który utrzymuje się od wielu lat i związany jest z tak dużym napięciem emocjonalnym, często wymaga dłuższej terapii. Wiele par, widząc chwilową poprawę, wycofuje się z procesu terapeutycznego, mając nadzieję, że zmiana utrzyma się. Niestety, początkowy efekt aby utrwalić się, potrzebuje dłuższej pracy i przepracowania trudnych wydarzeń i uczuć, które doprowadziły do jego powstania. Sugeruję Państwu terapię par - proszę dać sobie czas i zgodę na poruszanie trudnych treści, wyjawienie pretensji i żalów.
Życzę powodzenia.

0
redakcja abczdrowie Odpowiedź udzielona automatycznie

Nasi lekarze odpowiedzieli już na kilka podobnych pytań innych użytkowników.
Poniżej znajdziesz do nich odnośniki:

Patronaty