Jak poradzić sobie z nerwicą?
Witam jestem w związku z osobą, na której mi bardzo zależy, lecz pojawił się problem z jej zaburzeniem osobowości. Na początku niczego nie zauważałem, dziwiły mnie niekiedy jej dziwne zachowania - potrafiła w ciągu 5 min z stanu wielkiej miłości przejść w stan wręcz nienawiści i izolowała się, nie odbierała telefonu, wymyślała milion powodów, dlaczego nie pasujemy do siebie, powodów, którymi zawsze były jakieś drobiazgi, typu, że jej zwróciłem uwagę na to, żeby psa zapięła na smycz itp. Musiał minąć czas, bo jak jej ten dziwny stan przechodził to wracała z powrotem do siebie - znowu była kochająca, wierząca, mająca siłę, mówiła mi wtedy, że mnie kocha i żebym nie zwracał uwagi na to, co mówi do mnie jak wpada w taki stan, a ja wedle jej skazówek zawsze starałem się jej pomóc i być najbardziej wyrozumiały. Tłumaczyła to swoim poprzednim związkiem mówiąc, że ją partner zdradzał, oszukiwał itp., a teraz gdy czuje, że coraz bardziej kocha to się wycofuje i dlatego tak jest. Zaczęły jej się rodzic nowe problemy - dom, szkoła, rówieśnicy - przestała odczuwać potrzebę spotykania się. Gdy się tylko widzieliśmy opowiadała mi o swoich problemach z przeszłości jak i bieżących typu, że miała nadwagę przez zaniedbanie mamy, ponieważ nie miała wielkich debiutów kulinarnych i wszystko lubiła na tłusto, że jej ubliżano z tego powodu w domu tak i w szkole, przez co popadła w bulimię, która traw do dziś, o czym się dowiedziałem też niedawno. Zadzwoniła pewnego dnia i powiedziała, że musimy porozmawiać i oznajmiła mi to, mówiła mi też o swoich nerwach, że ma tak, że podczas rozmowy jak ja coś zdenerwuje to nie jest w stanie jej dokończyć wszystko jest wtedy na „nie” - widziałem, że ten stan się nie zmienia. W domu ciągle miała problem, bo rodzice próbują za wszelka cenę ustawić jej życie, nakładające nowe obowiązki. Nawet w młodszych latach zrzucili na nią obowiązek wychowania siostry, nie mogła mieć swojego życia, ponieważ zawsze musiała mieć siostrę obok siebie, a gdy tylko ona coś źle zrobiła - jej się za to obrywało, bo to ona była starsza. Pewnego dnia, ni stad ni zowąd sytuacja znowu się pojawia - nie mogłem się spotkać, bo miałem więcej pracy, a po 10 min. nie odbierała tel, napisała później, że nie pasujemy do siebie, że nie chce być ze mną itp. i że ona wyjeżdża do pracy. Po czasie udało mi się z nią nawiązać rozmowę, a potem spotkać - zaczęła mi płakać w ramionach, mówić, że mnie kocha i nie chce mnie stracić, ale w domu ja wszystko drażni i ona musi wyjechać, odreagować. Ja oczywiście się zgodziłem i pojechała 2 miesiące - kontakt super itp., następne 2 znowu to samo. Po powrocie nawiązaliśmy znowu rozmowę i tak do dziś dnia raz w tą, raz w tą - co ja mogę na to poradzić? Wiem, że Ola nie jest złą osobą, tylko że ma problem i nie potrafi sobie z nim poradzić. Niedawno nawet mi sama wspominała, że musi iść do psychiatry, mówiła mi też, że niekiedy ma tak, że coś z nerwów rozwali w domu. Wie, że ma zaburzenie, ale nie wie co ma robić, boi się o tym mówić, tym bardziej robić coś co ktoś powie. Już wielki miałem problem namówić ja na lek uspakajający. Chcę jej pomóc. Jak z nią rozmawiać, postępować? Pomóżcie mi, proszę.