Jak pomóc przyjaciółce, która chce odebrać sobie życie?

Moja przyjaciółka ma 15 lat, czyli tyle co ja. Poznałyśmy się na koloniach w górach 2 lata temu. Od tego momentu nie tracimy ze sobą kontaktu - piszemy esemesy, mejle, dzwonimy do siebie itp. Wszystko sobie mówimy - o chłopakach, jakich poznałyśmy, o szkole, o problemach z rodzicami, jakie przeżywa każda nastolatka w naszym wieku. Niedawno poznała chłopaka, była z nim naprawdę szczęśliwa, chodzili na długie romantyczne spacery, do kina, spotykali się często ze sobą itd. Aż chciało się czytać esemesy, w których pisała, jaka jest szczęśliwa z nim. W pewnym momencie stało się najgorsze: zaczął ją bić, poniżać (chociaż ma też 15 lat). Biedaczka zupełnie się załamała, kochała go bardzo i dlatego nie chciała od niego odejść. Pewnego dnia sięgnęła po żyletkę i zrobiła pierwsze cięcie... Powiedziała mi, że tak ją zabolało, że powiedziała sobie, że już nigdy tego nie zrobi. Jej chłopak ją przeprosił i znowu było jak dawniej.

Ja ją ostrzegałam, że tacy jak on się nie zmieniają i żeby była ostrożna. Ona jednak nie chciała mnie słuchać i powiedziała, że się kompletnie zmienił i że obiecał jej, że już nigdy jej nie uderzy. Nie dotrzymał obietnicy, znowu to zrobił. Ona nie wytrzymała, znowu sięgnęła po żyletkę i się pocięła, tym razem, jak mi powiedziała, nie czuła bólu. Nie spotykała się z nim. Było wszystko dobrze. I znowu wkroczył on. Zaproponował jej spotkanie. Natychmiast napisała o tym do mnie. Poradziłam jej, żeby tam nie szła, a ona, że jest bardzo ciekawa, czego on od niej chce. Powiedziała, że pójdzie. Poradziłam jej, że jeśli tak bardzo chce on się z nią spotkać, to żeby się spotkali tylko w miejscu publicznym, najlepiej w jakiejś kawiarni - tam, gdzie będzie dużo ludzi. Spodobał jej się ten pomysł, ale on zaproponował, że to będzie w jego domu. Poszła tam. Powiedziała, że jak coś zacznie jej robić to ucieknie i zacznie krzyczeć. Ja jej odradzałam, żeby tam szła, ale ona jest uparta jak osioł. I stało się najgorsze. Chciał ją zgwałcić i prawie mu się to udało. Ona jakoś uciekła, ale jak wróciła do domu pocięła się tak, że straciła przytomność i trafiła do szpitala.

Lekarze ją uratowali. Żyje, dzięki Bogu. Ale teraz ona nie chce żyć. Co chwilę pisze mi, że już niedługo skończy ze sobą, że nie ma dla kogo żyć itd. Najgorsze jest to, że po pierwsze, nie chce się poddać terapii, a po drugie, ona dalej kocha tego debila (przepraszam za określenie). Ja wiem, co ona przeżywa, sama się kiedyś pocięłam przez chłopaka, który nawet nie chciał na mnie spojrzeć, a kiedy już spojrzał, to mnie zwyzywał od najgorszych. Leżałam miesiąc w szpitalu, też nie chciałam żyć ani się leczyć, ale pani psycholog, która do mnie przychodziła, nie dawała za wygraną i męczyła mnie swoimi wizytami, aż z nią nie pogadałam. Chciałabym, żeby z moją przyjaciółką też tak było, ale do niej żadne argumenty nie docierają. Kocham ją jak siostrę, ale nie wiem, co jej poradzić. Jej rodzice skontaktowali się z psychologiem, ale ona nie chce się z nim widzieć. Boję się o nią. Najgorsze jest to, że nie wiem, jak z nią rozmawaiać. Co mam robić? Proszę, pomóżcie mi, a przede wszystkim mojej przyjaciółce.

KOBIETA, 15 LAT ponad rok temu

Wydaje się, że rozmowa z rodzicami przyjaciółki może odnieść największy efekt. Groźby odebrania sobie życia, które mają dużą szansę na realizację, mogą być przesłanką do przyjęcia do szpitala psychiatrycznego, nawet wbrew woli pacjenta.

0
redakcja abczdrowie Odpowiedź udzielona automatycznie

Nasi lekarze odpowiedzieli już na kilka podobnych pytań innych użytkowników.
Poniżej znajdziesz do nich odnośniki:

Patronaty