Jak poukładać swoje życie po odejściu partnera?

Witam:) 8 mc temu mój narzeczony wyprowadził się po 8 latach związku I 10 latach znajomości. Mamy prawie 3 letniego syna. Wszystko zaczęło się kiedy zaszłam w ciążę. Wcześniej naz wiązek był bardzo udany. Oczywiście kłóciliśmy się, ale nigdy o jakieś bardzo poważne sprawy. Poprosił mnie o rękę, zaszłam w ciążę, wszystko było tak jak chcieliśmy. Kiedy urodził się nasz syn on zaczął spędzać więcej czasu w pracy. Nie pomagał mi. Starałam się dbać o dom, o dziecko, o niego poprostu o wszystko. W pewnym momencie tak się zafiksowałam na tym punkcie, że poprostu się pogubiłam. Po latach okazało się, że miałam depresję poporodowa. Kiedy wróciłam do pracy było jeszcze gorzej. Nasz syn ciągle chorował, jego ciągle nie było bo praca była najważniejsza. Kłóciliśmy się o to jednak on zapewniał, że robi to dla nas i musimy to wytrzymać. Ja muszę. Tak też robiłam. Wytrzymywalam tyle ile się da. Kilka razy prosiłam by ograniczył pracę. Ze damy sobie radę. Ze syn to wogole nie zna. Jednak to nie pomogło. Pewnego dnia zapytałam się czy jest ktoś inny. Zaprzeczył. Jednak po miesiącu się wyprowadził. Wtedy wszystko zaczęło wpływać. My pracujemy razem. I w pracy poznał dziewczynę która jest taka jak on jednak ma faceta od kilku lat więc miedzy nimi nie doszło do żadnego kontaktu ficzynego. Jednak to go nie zniechęca. Do tej pory lata za nią jak młodzieniec. Przez pół roku od wyprowadzki chciał wrócić, żałował tej decyzji. Powiedział że będzie się starał, że poznamy się na nowo itp. Systematycznie co jakiś czas dawał mi nadzieję, kiedy już ja nie dawałam rady. On widział mój bo I cierpienie.. Mówiłam mu o tym co mnie boli, jak nie daje rady, jak tęsknię, jak kocham... On tylko mówił, że dobrze ze mu to wszystko mówię... Poniżałam się nawet nie zdając sobie z tego sprawy. Zawsze mu ufalam. Zawsze był moim powiernikiem. Niedy mnie nie skrzywdził. A teraz mną manipulował, kłamał, oszukiwał, nie szanował, I mieszał mi w głowie... Dłużej tego nie mogłam wytrzymać chciałam żeby powiedzial mi prawde, że mnie nie kocha i nie wróci. Po 4 H proszenia w końcu wyszeptal że mnie nie kocha. Oczywiście byłam u psychoterapeuty bo nie mogłam się odnaleźć w życiu i poradzić sobie z tym wszystkim. Jednak nie pomógł mi. Dowiedziałam się tylko że uzaleznilam swoje życie od niego. Pewnie tak bylo ale do dzisiaj nie mogę się odnaleźć. Nie umiem postawić granic dzięki którym mogłabym zacząć nowe życie i pójść krok do przodu. Raz nie chce go znać, a kolejnym razem brakuje mi go w moim życiu. Chcę się z nim dzielić radością i smutkiem. Chcę się z nim dzielić rozwojem mojego syna. Jego zachowanie wobec mnie w pracy jest bez szacunku natomiast w domu na odwrót. Syna widzi tylko wtedy kiedy musi się nim zaopiekować jak ja jestem w pracy, albo kiedy mu narzuce termin. Niedy sam z własnej woli nie chciał się z nim spotkać. Chciałabym zmienić pracę ale na razie nie mogę sobie na to pozwolić. Szukam sposobu jak to wszystko poukładać, jak przestać o nim myśleć, analizować i być konsekwentna?. Jak się nie bać postawić granic i nie czuć się winna z tego tytułu. ?Jak iść do przodu małymi krokami.? Jak znowu się uśmiechać i cieszyć małymi rzeczami.? On zniszczył we mnie wszystko co w sobie cenialm, siłę, kobiecość, poczucie własnej wartości i pewność siebie jaka miałam. Teraz czuję się wrakiem człowieka, nijaka... Jak zacząć żyć bez jego cienia za plecami? Chcę żyć i cieszyć się z życia a nie żyć po to by żyć bo muszę. Proszę o radę, wskazówki jak pracować nad tym by odzyskać co straciłam i pójść krok na przód. Nie chcę żeby mój syn czuł mol lek, strach i słabość..
KOBIETA, 33 LAT ponad rok temu

Witam. Z tego, co Pani napisała wnioskuję, że żyje Pani w zawieszeniu - z jednej strony związek, który się skończył, z drugiej wciąż żywe nadzieje na odbudowę związku i uczucie. Mogę się mylić, myślę jednak, że być może potrzebuje Pani czasu na zaakceptowanie tego, co się stało i decyzji męża o zakończeniu związku i wprowadzeniu się z domu. To bolesne doświadczenie, trudne pod wieloma względami, ale też myślę, że trudno będzie Pani pójść dalej i odnaleźć radość życia jeśli nie oczyści Pani tej rany, nie da jej przestrzeni i czasu na wyleczenie i zamknięcie. To nie zależy od męża, ale od Pani, od tego, czy da Pani sobie szansę, przestrzeń i czas. Może warto ponownie podjąć psychoterapię i przy wsparciu psychoterapeuty przepracować ten i inne problemy, dostrzec, że posiada Pani w sobie zasoby do radzenia sobie w życiu, a ostatecznie odzyskać radość i poczucie sprawstwa? Proszę to przemyśleć. Pozdrawiam i życzę powodzenia. Małgorzata Mróz, tel. 661 033 392
e-mail m.mroz@psychoterapeuta-slask.pl

0
redakcja abczdrowie Odpowiedź udzielona automatycznie

Nasi lekarze odpowiedzieli już na kilka podobnych pytań innych użytkowników.
Poniżej znajdziesz do nich odnośniki:

Patronaty