Jak radzić sobie w trudnościach z rozmowami?
Mam 24 lata.Mam problem z dogadywaniem się z ludźmi. Nie ma znaczenia z kim rozmawiam. Czy jest to osoba, którą znam, czy ktoś zupelnie mi obcy, zawsze jestem tak strasznie spięty, choć większy lęk czuję w rozmowie z kimś, kto jest ode mnie mądrzejszy, ktoś kto posiada większą wiedzę (sam posiadam niewielką, bo mam problem z zapamiętywaniem informacji i ich przetwarzaniem oraz logicznym mysleniem, wyciąganiem wniosków itp). Paraliżuje mnie strach przed ośmieszeniem, oceną ze strony innych. Gdy palnę jakieś głupstwo to potrafię przez 2 dni to rozpamiętywać i przeżywać. Nawet po dłuższym czasie wracam do tego co źle powiedziałem i przeżywam to tak silnie, jak w momencie gdy to mówiłem (zazwyczaj klnę i wyzywam sam siebie: "jak mogłem to powiedzieć" itp.). Torturą są dla mnie rozmowy telefoniczne, przez co gdy tylko mogę unikam ich (zadzwonić do kogoś np. z życzeniami jest obecnie czymś niewykonalnym = jestem uważany za gbura, bo ludzie nie wiedzą przez co przechodzę, a boję się/nie umiem im powiedzieć). Nie mogę znaleźć słów, nawet tych najprostszych, przez co strasznie się denerwuję. Gdy jestem w środku zdania to najczęściej zapominam co chciałem powiedzieć i motam się bez sensu, bełkocząc coś, bo nagle nie wiem co mam powiedzieć, albo używam jakichś dziwnych słow, które nie bardzo pasują do kontekstu. Robię długie przerwy między kolejnymi słowami, bo za cholerę nie umiem sobie przypomnieć tego co chcę akurat powiedzieć, lub też nie pamiętam jak wyrazić to co chcę (przez zapominanie słów). I jeszcze na dodatek język mi strasznie kołowacieje i potykam się na dłuższych słowach lub jeśli są 2 podobnie brzmiące słowa np. "anonimowy" i "animowany" to zwykle wybieram to niewłaściwe (poprzedza to lęk, że wybiorę złe słowo i tak się właśnie dzieje). Do tego dochodzi jakaś taka blokada wewnątrz mojego mózgu, że gdy próbuję coś powiedzieć czuję niemal fizyczny ból, jakby ucisk w głowie pocenie rąk, drżenie. Brakuje mi też tchu (wszystko mówię na 1 wydechu). Nie patrzę nawet rozmówcy w oczy.Rozmowa jest dla mnie jedną wielką udręką. Próbowałem się zmuszać, bo jak radzą niektórzy, dzięki zmuszaniu się, ustawicznym przełamywaniu można to pokonać. Ale ja widzę u siebie zupełnie odwrotny efekt tej metody. Lęk jest tym większy im więcej rozmawiam. Gdy wypiję alkohol staję sie duszą towarzystwa lecz na trzeźwo rozmowa z kimkolwiek to udręka. W dzieciństwie zawsze rodzina powtarzała jak chciałem coś powiedzieć czy wyraźić jakąs opinie : " cicho nie mów jak starsi rozmawiają" albo " nic nie mów bo się wygłupisz, zmarasz". Strasznie jest mi ciężko i nie wiem czy uda mi się kiedykolwiek zmienić to , chciałbym swobodnie rozmawiać z ludźmi, wyjść z domu z podniesioną głową, zagadać do obcej osoby bez obawy przed kompromitacją. Tak to teraz wolę leżeć w łóżku niż gdzieś wyjść. Chciałbym coś robić, siłownia, sztuki walki, lecz mam ta blokadę przed spotkaniem sie z innymi.Próbowałem terapii u hipnotyzera lecz bez skutku. Są jakieś leki by polepszyć mój stan? Proszę o pomoc.