Jaka jest szansa na kolejną ciążę po laparoskopii?
Witam,
mam 33 lata,pierwszą laparoskopię w której usunięto torbiel jajnika oraz wyrostek robaczkowy miałam w 2000r., później w 2002 w kwietniu miałam laparotomię bo była ropa w zatoce Douglasa, usunięto też zrosty, nasępnie w listopadzie 2002 r kolejna laparoskopia, w której usunięto torbiel na drugim jajniku oraz ponownie zrosty. W 2008 roku urodziłam naturalnie córkę. Od 2012 roku staramy się z mężem o kolejne dziecko, niestety bezkutecznie. Wyniki męża są ok, u mnie cykle były prawidłowe, pęcherzyki rosły i pękały, wulacja była, ale nadal nic nie wychodziło. W 2015 r robiłam HSG, które wykazało jeden jajowód drożny drugi nie, więc zaczęło się bardziej stymulowanie cyklu i monitorowanie aby probować w cyklu, kiedy owulacja jest z drożnego jajowodu. Nietstety nic nie wychodziło i lekarz stwierdził- pozostało in-vitro. Długo myśleliśmy czy się decydować, w między czasie cały czas probowaliśmy naturalnie, ale bezkutecznie. W październiku 2017 r zmieniłam lekarza, który stwierdził, że należy zrobić laparoskopię , żeby sprawdzić drożność. Laparoskopię miałam kilka dni temu i okazało się, że obydwa jajowody są niedrożne, dodatkowo w jamie brzusznej, było bardzo dużo zrostów, za równo w okolicach narządów rodnych jak i jelit, które zostały pousuwane. Lekarz zalecił następny krok czyli histeroskopię. Czy podczas tego zabiegu jest możliwość usunięcia ewentualnych "blokad/ zrostów" wejścia do jajowodów? Co się dokłądnie uzyska podczas tego zabiegu? Jaki jest następny krok?
Kolejna laparoskopia, aby sprawdzić czy histeroskopia coś dała? A jak się okaże, że niestety nic, to można jeszcze jakieś operacje zrobić? Czytałam, że jest coś takiego jak salpingoskopia...ale czy to się stosuje i może coś dać? Jakie są w ogóle realne szanse na naturalne poczęci? Czy w moim przypadku pozostaje już tylko in-vitro?