Kiedy ewentualnie można zrobić test ciążowy, aby był wiarygodny?
Witam,
od stycznia ubiegłego roku staramy się z mężem o dziecko. W lutym tego roku oboje mieliśmy wykonane badania (ja wszystkie hormony, badania ginekologiczne, cytologię; mąż badanie nasienia). Wszystkie wyniki były wzorowe, a u nas nadal nic. Ostatnią bardzo zresztą bolesną i obfitą miesiączkę (ale u mnie to "normalne") miałam 5 kwietnia. Następnie 22 kwietnia (18 dzień cyklu) pojawiło się delikatne plamienie koloru jasnoróżowego. Trwa do dziś, czyli już 6 dzień. Jest jasnoróżowe lub brązowawe. W ciągu dnia wystarczy wkładka, albo nawet nic, na bieliźnie bardzo, bardzo skąpe ślady. Widoczne najlepiej przy korzystaniu z toalety i papieru toaletowego, lekko zabarwiony. Jest to dla mnie bardzo dziwne, gdyż miesiączki zawsze mam bardzo regularne i obfite. W tym cyklu nie zauważyłam ponadto takich objawowych dni płodnych, jak zwykle. Czy może to być ciąża i plamienie implantacyjne, trwające aż tyle dni? Czy to wczesna, bezbolesna i skąpa miesiączka? Czy mogły pojawić się jakieś inne problemy hormonalne i zdrowotne w ciągu dwóch miesięcy od ostatniej wizyty u ginekologa (i robionej również, prawidłowej cytologii) ? Kiedy ewentualnie można zrobić test ciążowy, aby był wiarygodny? Czekam na wizytę u ginekologa, ale w dobie panującej epidemii, to czekanie mnie zabija.. Proszę o pomoc.