Mam hipoglikemię poposiłkową, ale nie mogę przyjmować cukru,. Co to znaczy?
Mam 23 lata, jestem kobietą. W ostatnich badaniach stwierdzono u mnie hipoglikemię poposiłkową, ale nie mogę sobie z nią poradzić przez zjedzenie czegoś słodkiego, bo wtedy czuję się jeszcze gorzej. Problem trwa już długo, zaczął się od tego, że czułam się bardzo słaba, tak jakbym nie miała mięśni, nie mogłam spać, byłam cały czas zmęczona (teraz śpię, ale nieznośne zmęczenie, które bardzo trudno jest przezwyciężyć, pozostało), nie mogłam się skoncentrować, zaczęłam mieć problemy z pamięcią, każda czynność zajmowała mi kilka razy więcej czasu. Potem zaczęłam mieć chyba jakiś rodzaj depresji, a w każdym razie poczucie przygnębienia i bezsensu, bo nie panowałam coraz bardziej nad swoim ciałem. Do tego doszły jeszcze objawy takie jak uczucie duszności połączone z bardzo silnie i szybko walącym sercem, uczucie najpierw niepokoju, a potem nawet jakiegoś niezlokalizowanego, irracjonalnego strachu. Często robiło mi się ciemno przed oczami i słabo, szczególnie kiedy chciałam wykonać jakieś szybsze czynności. Byłam non stop głodna. Im więcej jadłam tym gorzej się czułam. Zaczeły mi puchnąć kostki i okolice szyi, bardzków i twarz. Często miałam podpuchnięte podkrążone oczy. To było uczucie podobne do uczulenia (leczyłam się kiedyś na uczulenie na pyłki traw i drzew, to było coś podobnego + niekiedy swędzenie skóry). Odkąd pamiętam nadmiernie się pociłam. Potem stwierdziłam, że za samopoczucie odpowiada na pewno to, że przybrałam na wadze i że prowadzę siedzący tryb życia. Zaczęłam się odchudzać i coraz więcej i coraz bardziej wysiłkowo ćwiczyć. Potem wpędziłam się w błędne koło - najpierw przestałam jeść w ogóle (udałam się w końcu do psychiatry, który stwierdził anoreksję, ale wyszłam z niej w jeden dzień, więc chyba to nie o to chodziło), potem zaczęłam znów się przejadać - więc z kolei zdiagnozowano bulimię. Jedyne co pomagało mi opanować poczucie głodu i strachu, to wypicie dużej butli wody. Z tej podejrzewanej bulimii też wyszłam na zasadzie "mówię sobie, że jestem zdrowa" - czyli chyba to też nie o to chodziło (dodam, że nie była to "typowa" bulimia, nie wymiotowałam, miałam jedynie przymus jedzenia i rzeczywiście potrafłam zjeść w krótkim czasie bardzo dużo. Było to zawsze związane z poczuciem bezsilnego ciała i kiedy teraz sobie to przypominam, objawy te nasilały się kiedy zjadłam coś słodkiego, a nawet banana, czy ziemniaki, dlatego zastanawiam się, czy wszystko to razem nie ma podłoża w złej gospodarce cukru w organizmie). W badaniach stwierdzono też hipercholesterolemię, hipomagnezemię, nadmiar żelaza (nie wiem, jak to się stało, skoro przez prawie rok jadłam prawie wyłącznie warzywa i owoce, a piłam wyłącznie wodę i zieloną herbatę bez cukru - to z kolei w ramach walki z tym walącym sercem, którego nie mogłam w żaden sposób uspokoić, a jest to bardzo uciążliwe uczucie, odstawiłam więc ulubioną czarną herbatę i kawę, teraz już piję i jedno, i drugie, i wszystko jest w porządku o ile nie dodam cukru). Jest też stwierdzone coś takiego (nie bardzo rozumiem co to jest) - "W 24 godzinnej EKG obniżenie ST koreluje ze złym samopoczuciem, wskazane wykonanie próby wysiłkowej". Zalecono mi dalsze badania (które niebawem będę robić) i przyjmowanie magnezinu (2 x 500 mg) Wiem, że wiele może wyjść w badaniach, ale póki co, wciąż bardzo ciężko mi się z tym funkcjonuje, a po doświadczeniach ubiegłego roku, wolałabym być chociaż trochę bardziej świadoma tego, co może się dziać z moim ciałem, że tak dziwnie reaguje. Dodam może i to, że żyłam zawsze w pośpiechu, dużym stresie, ogromnym niedoczasie i przemęczeniu, a dieta opierała się z konieczności na chipsach i snikersach, bo tak było najwygodniej. Teraz obawiam się, że to wszystko mogło mi mocno nadwyrężyć organizm. Podejrzewam, że ubiegłoroczne "szopki" z odżywianiem też nie zostają bez echa. W każdym razie psychiczne podłoże tych problemów wykluczyłam, lecząc się bez rezultat u specjalistów od takich problemów. Pozdrawiam serdecznie! Maria