Moje dorosłe życie to porażka, czy to mogło spowodować dystymię?
Witam serdecznie, Moje problemy zaczęły się już w dzieciństwie i ich skutki odczuwam od bardzo dawna. Jestem zamknięty w sobie, łatwo się denerwuję i czuję zniechęcenie i brak motywacji, mam stany lękowe i jedynym ukojeniem dla mnie jest uciekanie od problemów, najczęściej w nierealny świat, który stworzyłem już bardzo dawno temu, dzięki niemu mogę zasnąć lub poczuć się jak ktoś wyjątkowy gdy jestem sam. Nie zawsze jest źle, czasami sobie radzę gdy wszystko jest ok... Gdy zaczynają się problemy paraliżuje mnie bezradność, brak podjęcia jakiejkolwiek decyzji i jedyne co mogę wtedy zrobić to wrócić do domu, by schować się w swoim bezpiecznym świecie. Gdy rozmawiam przez telefon muszę chodzić po pokoju, odwiedzenie znajomych to dla mnie wielki problem, zmuszenie się do wykonania czegoś to wielkie wyzwanie, zresztą robię wszystko jak najszybciej i po łebkach, byleby móc znów być bezpiecznym i wtedy znów nadchodzi stałe uczucie bezsensu i marnowania czasu, nudy i wewnętrznej pustki. Mimo że jakoś sobie radzę, mam dziewczynę, samochód i rodzinę właściwie nie widzę więcej pozytywów w moim życiu, zresztą samochód jest największą pomyłką - dałem się oszukać, bo nie chciało mi się sprawdzić w jakim jest stanie. Moja dziewczyna męczy się ze mną, a jej rodzina uważa mnie za nieudacznika i wiem, że to jest moja wina, bo nie mogę znaleźć pracy, a te, które wykonywałem były porażką. Chciałbym założyć rodzinę, znaleźć dobrą pracę i cieszyć się życiem z ukochaną kobietą, ale nie wiem jak. Do tego potrzeba konsekwencji,chęci do życia i umiejętności interpersonalnych, a konsekwentnie potrafię tylko uciekać w swój świat, codziennie i po wiele razy. Pomocy...