Natręctwa myślowe - czy mogły nagle ustąpić?
Mam 18 lat i mam dość melancholijny typ osobowości. Nie byłem jeszcze nigdy ani u psychologa, ani u psychiatry. Przez ostatnie dwa miesiące dręczyły mnie myślowe natręctwa, czasem bardzo intensywne, a całkiem niedawno jakby zupełnie znikły. Czy to normalne, że myślowe natręctwa, które jeszcze niedawno nie dawały żyć znikły w ciągu kilku dni? Myślę, że mogłem samodzielnie zacząć stosować nową taktykę walki z nimi. Mianowicie rezygnowałem po części z tzw. "rytuałów", czyli wypowiadania myśli przeciwnych do treści natręctw, zacząłem je jakby ignorować. Wiem, że z ustąpienia natrętnych myśli powinienem się raczej cieszyć, ale jestem po prostu ciekaw jaka może być tego przyczyna. Czy takie natręctwa mogą ustąpić np. w wyniku myślowego zajęcia się czymś innym, np. w rozmowie z rówieśnikami, czytaniem na interesujące tematy itp.? ALE: Wraz z ustąpieniem natręctw zaobserwowałem u siebie coś innego. Czasami (głównie podczas zasypiania, ale również w stanie w pełni aktywnym) doznaję dziwnego uczucia, które wywołuje we mnie lęk. Tak jak gdy wcześniej miałem mózg pełen natrętnych myśli, tak teraz mam wrażenie jakby moja głowa była pusta (prawie dosłownie), niezdolna do głębszych refleksji, wszystko (w tym moja osoba i mój mózg) wydaje się być nieprawdopodobnie powierzchowne, puste, niskie i trywialne, mam wrażenie jakby moje ciało było bezuczuciową rośliną, robotem, czasami mam wrażenie jakby mój umysł i ciało nie były ze sobą powiązane, czasem doznaję wrażenia jakby umysł był poza ciałem, jakby ciało nie miało ciężaru. Może to nie słuszna diagnoza, ale czasem wydaje mi się jakby to była pewnego rodzaju reakcja na stan, który przeżywałem wcześniej. Gdy walczyłem z natręctwami, miałem często wrażenie jakby moja głowa ważyła tonę od natłoku myśli, czasem głowa po prostu mnie bolała. Teraz wydaje mi się jakbym nie był zdolny do głębokiej koncentracji, jakby mój mózg odbierał i analizował wszystko tylko na podstawie tego co widzi, słyszy i czuje. Najbardziej jednak niepokoi mnie to uczucie niezupełnego kontaktu umysłu (ducha) z ciałem. Czasem mam wrażenia jakby moja głowa (w fizycznym sensie) była oddzielona od tułowia, który tylko za nią podąża.