Nie mogę żyć normalnie - czy na coś choruję?
Witam, Mam 19lat i od prawie roku dzieją się ze mną złe rzeczy. Wszystko zaczęło się dziać gdy zostałam porzucona przez chłopaka, który był dla mnie dosłownie wszystkim, mimo że nie byliśmy razem. Po jego odejściu zaczęłam się odchudzać (w pewnym momencie byłam niebezpiecznie chuda), ciąć swoje ręce, a wręcz specjalnie prowokować ból, odizolowałam się od świata, bo nie chciałam by ktoś inny tak samo mnie potraktował. Teraz nadal nie potrafię być z kimś, chociaż naprawdę tego pragnę. Kolejną rzeczą są wahania nastroju. Codziennie czuję coś innego. Raz jestem niesamowicie szczęśliwa, pewna siebie i zadowolona z życia, by na drugi dzień myśleć o samobójstwie. Co do samobójstwa - kiedyś miałam nawet je zaplanowane, ale zmieniłam zdanie twierdząc, że jeśli się nie uda to zamkną mnie na jakimś oddziale na dożywocie. Mam również problemy z odżywianiem, a mianowicie - potrafię nie jeść i odchudzać się przez dłuższy czas, by nagle rzucić się na jedzenie, a potem, w ramach kary, zwymiotować wszystko w łazience. Nie akceptuję siebie, bo mam wrażenie, że nikt inny mnie nie akceptuje. Nie spotykam się ze znajomymi, bo jest mi wstyd za to jak wyglądam i jaka jestem. Mam problemy z nauką (a w tym roku mam maturę). Potrafię zapalić się do działania i nauki, by szybko stwierdzić, że i tak nie dostanę się na wymarzone studia. Mam tego dosyć! To co się ze mną dzieje przeszkadza mi w normalnym życiu. Czy to jest jakaś choroba, czy po prostu w tym wieku młodym zawsze odbija? Jeśli choroba - to jaka?