Nowotwór, SM, czy skutki nerwicy?
Witam, od bodajże trzech miesięcy, czuję się gorzej. Zaczęło się od ostrych bólów brzucha i naprzemiennych zaparć i rozwolnień, potem doszło uczucie niedowładu kończyn dolnych (miałam wrażenie, że nogi odmówią mi posłuszeństwa i upadnę), zawrotów głowy, nudności, bólu mięśni, osłabienie, kłucia ciała, bóle kości, stawów i głowy. Zaczęły mi drętwieć palce serdeczny i mały oraz wierzch lewej dłoni, ta ręka zaczęła mi słabnąć, już nie jest tak silna, jak kiedyś. Praktycznie co kilka dni odnawia mi się ból gardła, cały czas jestem zmęczona i wstaję niewyspana, chociaż śpię zwykle ponad 8 godzin. Mam problemy z pamięcią, jestem rozkojarzona. Kiedy zaczęły się problemy z przewodem pokarmowym, byłam nawet w szpitalu, bo podejrzewano zapalenie wyrostka, lecz badanie USG jamy brzusznej nic nie wykazało. W listopadzie robiłam morfologię, która także była w normie. Mam również poważne skrzywienie kręgosłupa (co wyjaśniałoby bóle i drętwienie palców lewej ręki). Jednak cały czas mam wrażenie, że cierpię na jakąś poważną chorobę. Te wszystkie objawy bardzo mnie niepokoją. Cały czas myślę, czy przypadkiem nie mam nowotworu, bądź SM, albo jakiejś innej choroby, co jest męczące, bo ciężko mi cieszyć się tym, że żyję, jestem młoda, że mogę już założyć rodzinę i żyć w spokoju. Od I klasy gimnazjum mam nerwicę, zażywam leki i trwa to już 9 lat. Nie wiem, czy powyższe objawy to właśnie coś, co sygnalizuje poważną chorobę, czy po prostu to wynik ciągłego napięcia i lęku o własną przyszłość. Bardzo proszę o pomoc, Pozdrawiam.