Problemy z utrzymanie wzwodu i szybka erekcja

Witam, przeczytałem większość artykułów na tej stronie i chciałem zadać pytanie związane z erekcją. Otóż mam 27 lat, od 2 miesięcy jestem z kobietą 25-letnią. Moja partnerka nie jest dziewicą, twierdzi, że miała jednego partnera przez 2 lata, a ostatni stosunek odbywała około roku temu. Ja do tej pory nie uprawiałem sexu z nikim, co więcej, jest to tak naprawdę moja pierwsza dziewczyna. Poza masturbacją nie mam żadnych doświadczeń w tym temacie. Ostatnio postanowiliśmy zacząć się kochać. Po raz pierwszy było to u mnie w domu, w moim pokoju. Był dzień, około 14.00. Zasunąłem zasłony, ale i tak było w pokoju dość jasno. Do tego w sąsiednim pokoju był jeszcze tata, chyba spał, ale sam fakt jego obecności był deprymujący. Zaczęliśmy od gry wstępnej, czyli pocałunki, pieszczony, zabawa jej sutkami itp. Potem ona zajęła się moim penisem - ręką, a ja zrobiłem jej delikatną palcówkę, aby nabrała odpowiedniej wilgotności. Kiedy wydawało mi się, że jest już na tyle napięty, że można w nią wejść - klops, był za miękki. Osiągnął, zresztą po dość długiej masturbacji przez partnerkę mojego penisa, odpowiednią sztywność, ale jak tylko przestała się nim zajmować i chciałem w nią wejść stracił trochę na sztywności i już nie udało się mi w nią wejść. Kilka razy to jeszcze powtórzyliśmy, ale nie wyszło i w tym dniu skończyliśmy na wzajemnej masturbacji. Co więcej, sam jej widok bez ubrania także nie wywołał u mnie natychmiastowego wzwodu, a podoba mi się fizycznie. dopiero w czasie gry wstępnej, jak zaczęliśmy się o siebie ocierać, zaczął nabierać sztywności. Aha, jeszcze jedno. Przeczytałem artykuły o erekcji i muszę uczciwie przyznać że mam usuniętą skórę napletka na żołędziu, tzw. stulejkę, w ten sposób, że żołądź jest cały odsłonięty (nigdy mi to jednak nie przeszkadzało - wielokrotnie osiągał sztywność, choćby w czasie spaceru, gdy ocierał się o majtki, czy z samego faktu patrzenia na ładną dziewczynę w autobusie, także z moją partnerką wzwód następował samoczynnie, choćby na ławce w parku, gdy byliśmy na spacerze a ona siedziała mi na kolanach i w innych podobnych sytuacjach). Oprócz tego regularnie uprawiam sport - biegi, rower, do tego dużo spaceruję. Nie paliłem nigdy papierosów, nie zażywałem narkotyków a alkohol piję okazjonalnie. Jestem zdrowy, nie miałem żadnych poważnych chorób ani urazów (poza stulejką miałem tylko operację na wyrostek robaczkowy ok. 17 lat temu) Mam stałą pracę w systemie zmianowym, interesująca i nie monotonną (ale jak próbowałem się kochać zawsze byłem wypoczęty, nigdy nie było to bezpośrednio po pracy ani przed). Dziewczyna jest studentką. Nie przyjmuję żadnych leków ani od dłuższego czasu żadnych nie brałem, w zasadzie poza lekami np. na kaszel nie brałem nic od kilku lat. Moje samopoczucie jest dobre, zawsze jak spotykam się z dziewczyną jestem szczęśliwy i pozytywnie nastawiony. Nie interesują mnie chłopcy ani zwierzątka ani nic podobnego. Po raz kolejny spróbowaliśmy po kilku dniach. I znów ten sam scenariusz, czyli gra wstępna u mnie w pokoju, podobne warunki i sytuacja. Zaczęliśmy w ogóle od oglądania filmu sensacyjnego i w jego trakcie zaczęliśmy pieszczoty. Członek osiągnął odpowiednią sztywność, trochę dzięki partnerce, która się nim bawiła, a trochę dzięki temu, że sam chwilkę go masturbowałem. Poczułem, że sperma już się szykuje do wytrysku, więc zwolniłem tempo masturbacji i zabrałem się do zakładania prezerwatywy. Założyłem ją, partnerka leżała na plecach, a ja wszedłem w nią klasycznie. Członek znalazł się w pochwie - jak sama przyznała potem, poczuła go w sobie idealnie - ale co z tego, skoro po kilku ruchach nastąpił wystrzał i było po akcji. Wyjąłem go z jej pochwy, zdjąłem gumę i chciałem założyć nową, aby kontynuować, ale o zgrozo, sztywność zaczęła z niego uchodzić i już było po wszystkim. Tego dnia przynajmniej udało mi się w partnerkę wejść, ale akcja była za krótka, aby sprawić jej radość, więc musiałem skończyć palcówką. Po raz kolejny spróbowaliśmy znów po kilku dniach. Postanowiliśmy zmienić otoczenie. Uznaliśmy, że może to z powodu tego, że mam małe łóżko w domu i nie ma się na nim za bardzo jak bawić, a może przez fakt, że ojciec siedzi w domu z psem. Nieważne, ważne, że postanowiliśmy zmienić otoczenie. Kupiliśmy sobie produkty na obiad, zrobiliśmy go w domu u siostry, zjedliśmy i korzystając z okazji, że jesteśmy sami na pewno przez kilka godzin, zabraliśmy się za siebie. Łóżko było odpowiednie, duże, mogliśmy się tarzać jak chcieliśmy, nikogo poza nami nie było w domu i przez kilka godzin nie miał prawa przyjść - sytuacja niby komfortowa ale gra wstępna jak zwykle, tym razem jednak bardzo ciężko było osiągnąć w ogóle sztywność. Partnerka próbowała ręką, ustami i nic - był sztywny, ale nie na tyle, żeby w ogóle próbować wejścia. W końcu po dłuższej masturbacji, jak robiła mi dobrze ustami, nastąpił wytrysk. Po wytrysku tradycyjnie opadł, więc odczekaliśmy chwilę i znowu zabraliśmy się za siebie, jednak osiągnięcie ponownej sztywności było w zasadzie niemożliwe. Sam się masturbowałem - mojej partnerce nie za dobrze to idzie, ale znowu nie osiągnąłem odpowiedniej sztywności. Co gorsza, w czasie tej kolejnej masturbacji nastąpił kolejny wytrysk, pomimo tego że nie był na tyle sztywny, aby nawet myśleć o penetracji. Dziewczyna była bardzo zła i jest do tej pory, Myśli, że wolę zabawiać się sam ze sobą, niż z nią, co nie jest prawdą. Ale prawda jest okrutna - osiągam wytrysk, ale nie osiągam należytej sztywności, aby myśleć o penetracji, a nawet jak już się uda, to za szybko strzelam. Zresztą sztywność tę osiągnąłem także tylko i wyłącznie przez to, że partnerka na zmianę ze mną mnie masturbowała, sam z siebie nie chciał się na tyle napiąć. Jest to o tyle dziwne, że nieraz, jak wstaję po śnie, to jest wtedy tak długi i sztywny, że śmiało mógłbym wejść w moją dziewczynę. Także w nocy następują spazmy nocne, bo na majtkach są ślady spermy lub płynu z penisa. Czyli że mogę, ale nie udaje mi się to z obecną dziewczyną. Partnerka jest zawiedziona, nie wie co się dzieje. Ja także, gdyż wzajemnie się kochamy, ale nie możemy sfinalizować miłości. U niej wszystko jest ok, jest odpowiednio nawilżona, ale u mnie jest problem. Ciężko osiągnąć sztywność na tyle satysfakcjonująca, aby w nią wejść, a jak już się uda, to kończę za szybko. Potem znowu opada i już w zasadzie nie ma szans na powtórkę. Zawsze robimy to w prezerwatywie, zwykle pozycja klasyczna, ale próbowaliśmy zmieniać i nic. Jaka jest tego przyczyna i jak można to zmienić? Czy wizyta u seksuologa lub urologa jest jedynym wyjściem? Czy pozostają mi tylko te dziwne tabletki z reklam?
MĘŻCZYZNA, 27 LAT ponad rok temu
Redakcja abcZdrowie
98 poziom zaufania

Witam.

Jak zrozumiałem, Pana problem jest dwojakiego rodzaju: na trudności z osiągnięciem wzwodu nakłada się problem przedwczesnego wytrysku. W Pana więku najczęstszą przyczyną obu tych problemów jest podłoże psychogenne. Są to dla Pana pierwsze doświadczenia seksualne i dlatego uważam, że należy jeszcze poczekać, nim zdecyduje się Pan na wizytę u seksuologa. W trakcie inicjacji seksualnej, która jest dużym przeżyciem w życiu każdego mężczyzny, możliwe są problemy z osiągnięciem wzwodu. Dlatego doradzałbym cierpliwość i ponawianie prób współżycia. Próby te powinny odbywać się w warunkach komfortowych (raczej nie wtedy, gdy za ścianą śpi ojciec). Przede wszystkim jednak, nie należy zrażać się dotychczasowymi problemami - powinno być coraz lepiej. Także trudność z powstrzymaniem przedwczesnego wytrysku powinna przeminąć - nauczy się Pan lepiej kontrolować swój organizm, abyście wspólnie z partnerką mogli czerpać coraz więcej satysfakcji ze zbliżeń. Nie sądzę także, aby korekcja stulejki przed laty jakkolwiek wpływała na Pana obecne problemy.

0
redakcja abczdrowie Odpowiedź udzielona automatycznie

Nasi lekarze odpowiedzieli już na kilka podobnych pytań innych użytkowników.
Poniżej znajdziesz do nich odnośniki:

Patronaty