Szkoła, depresja, narkotyki...
Witam. Bardzo proszę o pomoc, bo już dłużej tak nie dam rady. Ostatnio czuję się w szkole strasznie wyizolowana, nie mam przyjaciół. Jakiś czas temu dużo chorowałam, a po przyjściu do szkoły okazało się jak wiele mam zaległości. Nie dałam rady tego wszystkiego ogarnąć, więc zaczęłam unikać szkoły, ze względu na odrzucenie przez klasę, i ze względu na przedmioty, z których się nie przygotowałam. Jeszcze wychowawca mówił przy całej klasie, że uciekam z lekcji i straszył, że nie zdam. W ogóle czuję się jakaś inna i gorsza od nich. Jak próbuje z kimś nawiązać rozmowę, to mi odpowiada krótko i odchodzi. I nikt pierwszy się do mnie nie odezwie. Kiedyś wychodziłam po szkole z paroma osobami, a teraz oni się trzymają razem i już nikt mi nie proponuje wyjścia. Na przerwach zazwyczaj rozmawiam przez telefon... Skoro z nikim nie da się pogadać... Nawet ostatnio proponowałam spotkanie takiej dawnej koleżance, a ona praktycznie bez zastanowienia mi odmówiła... Nie wiem, co się dzieje. Kiedyś jak robiłam imprezy u siebie, to byłam lubiana i nie miałam z tym problemu. Ale to, że przestałam, jest przyczyną, żeby ze mną nie gadać? W ogóle czasami to odrzucenie mnie tak przytłacza, że mam ochotę wybiec z tej szkoły... już parę razy tak zrobiłam. Jest kolejny problem, ponieważ sfrustrowana i zawiedziona szkołą, po powrocie zaczęłam uciekać w narkotyki, nadużywać leków w celu oderwania się od przykrej rzeczywistości. Żeby poprawić oceny brałam amfetaminę, a kiedy nie mogłam usnąć, paliłam marihuanę. Co gorsze, nie zdawałam sobie sprawy z tego, co robię, bo mój chłopak mi przy tym towarzyszył i jemu się to podobało. Już jakiś czas nie biorę nic, ale wiem, że jeśli znowu coś mnie zdenerwuje, to coś wezmę. Chodziłam do psychologa, ale nie potrafiłam się przed nią otworzyć i powiedzieć np. o tych narkotykach i o tych wszystkich problemach. W sumie wydaje mi się, że amfetamina strasznie wpłynęła na moją psychikę i mam problemy z określaniem tego, co czuję, i z odróżnianiem własnych myśli od rzeczywistości, nie lubię mówić o sobie, a nawet NIE POTRAFIĘ mówić o sobie i o swoich problemach. Pewnie dlatego wizyty u psychologa nie rozwiązały moich problemów. Ostatnio staje się coraz bardziej nerwowa, denerwuję się na mojego chłopaka z byle powodu, wszystko co on robi lub mówi, mnie wkurza i co krok robię mu wyrzuty, chyba zakończę ten związek... Wiem, że sama sobie z tym nie poradzę, szczególnie, że to się wciąż rozwija. Ostatnio coraz częściej myślę o samobójstwie, patrząc jak żałosne i bezwartościowe jest moje życie... Co robić? Do kogo się zgłosić? Z góry dziękuję...