Tycie w zastraszającym tempie
W ciągu 1,5 m-ca przytyłam 20 kg przy normalnej ilości spożywanych posiłków. Nie jem słodyczy, śmieciowego jedzenia (chipsów, fast-foodów, itp.). Zdrowo się odżywiam. Teraz te, mimo, że nagle zaczęłam strasznie tyć, kilka kg na tydzień i w 2 m-ce z rozmiaru 34 "urosłam" do rozmiaru 40. Zawsze byłam filigranowa, ważyłam niespełna 50kg przy wzroście 160cm, a teraz ważę 70 kg. Bardzo mnie niepokoi co się ze mną dzieje. Myślę, że to zapewne jakaś choroba. Robiłam następujące wyniki i wszystko w normie, tzn: usg tarczycy i hormony tarczycy w porządku, cukier ok, próby wątrobowe też, z negatywnych badan wyszły tylko, albo aż dodatnie ANA, śladowa obecność przeciwciał dsDNA. Reumatolog wykluczył, i są one przyczyną tycia, wręcz przeciwnie stwierdził, że w przypadku kolagenozy chudłabym, bądź ewentualnie puchła, a ja ewidentnie mam szybki przyrost tkanki tłuszczowej, nad którym nie mogę zapanować. Byłam również na konsultacji ginekologicznej, usg dopochwowe i również wszystko ok. Nie wiem już gdzie się udać, do jakiego specjalisty, podejrzewałam, że może to zaburzenia przysadki mózgowej bądź nadnerczy? Endokrynolog stwierdził, że jak tarczyca w porządku to problem endokrynologiczny nie jest przyczyną mego tycia. Na sugestie, że to może nadnercza obejrzał mnie dokładnie uznając, że tyje równomiernie, więc zaburzenie nadnerczy odpada. Faktycznie moje tycie nie jest typowo "cushingowskie", ale to przecież nie jedyna wskazówka przy chorobach tego narządu. Nie wiem, po prostu gdybam co to może w końcu. Z objawów dodatkowych mam czasem równoczesne, świdrujące bóle podudzi i okolicy lędźwiowej, nasilające się po chodzeniu. Poza tym nawracające stany podgorączkowe, ale mój największy lęk wywołuje przede wszystkim to mega szybkie tycie. Jestem coraz bardziej tym sfrustrowana, bo lekarze u których byłam nie potraktowali mój problem poważnie i usłyszałam tylko: przytyła Pani to przytyła, tragedia się nie dzieje. Nie byłabym taka pewna, bo według mnie 20 kg w 6 tygodni to sygnał budzący niepokój. Znajomi i rodzina już nie nie poznają. Co im się dziwić, jak nagle stałam jeszcze raz taka, jak byłam. Z drobnej kruszynki w "monstrum"...