Wczesne wyjęcie kleszcza a borelioza
Witam, niecały tydzień temu znalazłam wieczorem kleszcza na podudziu, jeszcze chudziutki, więc nie zdążył się napić :) Natychmiast został wykręcony, ale bezpośrednio po jego wyjęciu (zaznaczam, że wcześniej skóra - razem z kleszczem była gładka, zero zaczerwień, ani wybrzuszeń) zrobiła mi się zaczerwieniona, wybrzuszona, swędząca plamka (identyczna, jak po ugryzieniu komara) z lekko ciemniejszym środkiem (dokładnie miejscem dziabnięcia).
Biorąc pod uwagę szybkość wystąpienia powyższych objawów, sądzę, że łobuz mógł mi coś wpluć. Z całą pewnością był we mnie krócej niż 24 godziny, sądzę, że nawet krócej niż 12 (niedzielny, popołudniowy spacer po lesie - wieczorna niespodzianka na podudziu). Słyszałam, że aby się bakteria dostała do organizmu, potrzeba troszkę więcej czasu niż tyle, ile był wbity w moją skórę...
Byłam u lekarza pierwszego kontaktu - 6 dni antybiotyk (muszę?), na badanie w poradni chorób zakaźnych mam jeszcze ponad 16 dni (4 dni temu znalazłam kleszcza). Jakie jest prawdopodobieństwo zarażenia boreliozą w moim przypadku? Zaznaczę, że moje ugryzienie się zmniejsza z dnia na dzień, ale cały czas swędzi. Nie występują u mnie żadne inne objawy boreliozy... Z góry dziękuję serdecznie za odpowiedź, pozdrawiam.