Wypadanie włosów - gdzie szukać pomocy? Jakie badania wykonać?
Witam. Moje włosy zawsze były cienkie, może nie były nie wiadomo jak gęste, ale i tak nie mogłam narzekać. Moje problemy zaczęły się w wieku 18 lat (dziś mam 23), w klasie maturalnej - jestem osobą bardzo nerwową i pod wpływem stresu związanego z maturą straciłam bardzo dużo na wadze, można śmiało powiedzieć, że otarłam się o anoreksje, oczy otworzyły mi się dopiero wtedy jak zauważyłam, że na mojej głowie widać prześwity - od razu wybrałam się do lekarza dermatologa, który przepisał mi specjalny szampon do włosów i 2 wcierki, zaczęłam się zdrowo odżywiać i wszystko wróciło do normy. Włosy odrosły i po 2 latach były takie jak wcześniej. Jednak pod koniec drugiego roku studiów rozstałam się z chłopakiem i jak wiadomo kosztowało mnie to wiele nerwów. Dodatkowo podczas wakacji moje włosy były narażone na bardzo ostre słońce oraz na bardzo wysokie temperatury, w związku z tym włosy zrobiły się przesuszone oraz pojawiły się głębokie zakola, skróciłam je do ramion, jednak to nie pomogło. Na jesień znów dopadł mnie koszmar z przed paru lat - włosy zaczęły wypadać w zaskakującym tempie. Znów udałam się do dermatologa, który powiedział mi, że czasami po ostrej diecie nawet i po kilku latach może nastąpić wypadanie włosów, uspokoiłam się, wypadną - odrosną... Dodatkowo koleżanka poleciła mi szampon z apteki, który stosowałam przez pół roku. Kondycja mojej czupryny znacznie się polepszyła. Znów minął roki i znów nadeszła jesień, a wraz z nią kolejna przykra stresująca sytuacja w moim życiu oraz kolejne nadmierne wypadanie włosów. Załamałam się. Znów zakola i przerzedzone włosy na czubku głowy - od razu zakupiłam ten sam szampon, który stosowałam rok wcześniej i na wiosnę włosy przestały wypadać. W maju i czerwcu przygotowywałam się do bardzo ważnego egzaminu, praktycznie cały czas się uczyłam, miałam bardzo mało ruchu, bardzo dużo paliłam papierosów (wiadomo stres) i kawa, kawa, kawa i znowu - historia lubi się powtarzać - moje włosy (a raczej w tym momencie ich resztka) wypadają garściami. Mam okropne zakola, a na czubku głowy prześwity. Stosuje bez przerwy ten sam szampon od zeszłorocznej jesieni, dodatkowo łykam skrzyp polny z witaminami oraz wcieram od 2 tygodni ampułki zakupione w aptece. Do tej pory usprawiedliwiałam wypadanie włosów stresem. Teraz myślę, że to naprawdę łysienie. Muszę myć głowę codziennie rano, bo tylko świeżo umyte włosy jeszcze jakoś wyglądają. Bardzo dużo czytam w internecie na temat włosów oraz powodów ich wypadania. Praktycznie cały mój czas jest temu poświęcony. Czuję, że popadam powoli w jakąś obsesję, rano nie mam ochoty wstawać, najchętniej przespałabym cały dzień, boję się myć głowę, czesać włosy, boję się tego, ile ich wypadnie, są dni kiedy wypada ich mniej - wtedy jeszcze jest ok, ale kiedy wypadnie ich większa ilość staję się okropna, krzyczę na innych lub w ogóle się do nikogo nie odzywam, po prostu sobie nie radzę... Przestałam spotykać się ze znajomymi, a jak już muszę wyjść z domu to tylko patrzę po ludziach kto ile ma włosów i kiedy widzę jakąś dziewczynę pięknymi włosami chce mi się płakać, dlaczego ja nie mogę mieć takich! I ciągle zastanawiam się co dalej? Wypadną- odrosną. A jak za rok będzie to samo? Naprawdę jestem wykończona psychicznie tym, że całe moje życie jest i dalej będzie podporządkowane włosom. Dlatego zastanawiam się nad szukaniem innej przyczyny niż stres, dużo czytałam o łysieniu androgenowym, dodam że mój tato jest łysy na całym górnym odcinku głowy, brat który ma 33 lata też ma coraz ostrzejsze zakola (nie wiem czy to ma jakieś znaczenie, ale ja z bratem jesteśmy bardzo podobni właśnie do taty). Dodatkowo w dzieciństwie chorowałam na tarczycę, zostałam wyleczona, 3 lata temu poszłam się skontrolować, jednak lekarz endokrynolog nie zalecił żadnych badań, rzucił tylko okiem i powiedział, że wszystko w porządku. Byłam też u dermatologa, dodam że prywatnie, aby szukać przyczyny wypadania, jednak lekarz chyba nie miał większej ochoty na słuchanie o moich problemach, bo szybciutko mnie zbył przepisując kolejne szampony i wcierki. Niestety nie o taką pomoc mi chodziło. Dlatego piszę do Państwa i błagam o radę - od czego zacząć? Jakie badania robić? Do jakich lekarzy się udać i o co ich prosić? Na co warto zwrócić szczególną uwag? Czy przy łysieniu androgenowym włosy odrastają? Pozdrawiam.