Z czym mogą być związane takie zaburzenia nastroju?

Nienawidzę swojego życia i siebie samej. Jestem 18nasto letnią dziewczyną wychowaną w kochającej rodzinie (obydwoje rodziców, rodzeństwo, niczego nam nie brakuje), mam znajomych, przyjaciół, jestem introwertyczką ale mam pozytywne i otwarte nastawienie do świata i ludzi... Zazwyczaj... Tutaj od razu przejdę do opisu mojego problemu: chodzi o to, że co jakiś czas mam, nie wiem jak to określić, "spadki nastroju?". Mam dni, albo nawet tygodnie, podczas których NIC mi się nie chce, nie sprzątam, zmuszenie się do nauki graniczy z cudem, nie robię nic związanego z moimi pasjami. Tak bardzo nie chce mi się wstawać i szykować rano do szkoły, że po prostu czasami zwyczajnie do niej nie chodzę. A jak już pójdę, to po powrocie po prostu kładę się na kanapie i albo nie robię nic, albo oglądam jakieś ogłupiające seriale lub youtube, chociaż powinnam zrobić obowiązki domowe, pouczyć się albo chociażby przygrzac sobie obiad. Jestem bardzo drażliwa (z początku myślałam że może być to związane z cyklem, ale teraz już wiem że raczej nie ma to związku), można wywołać ze mną kłótnie dosłownie wszystkim. Zdaję sobie z tego sprawę, ale nie umiem nad tym zapanować. Do tego wciąż chce mi się płakać. Kiedy jestem w tej fazie "obniżonego nastroju" nie ma dnia, żebym nie płakała. Czasami dzieje się to dlatego, że ktoś mi coś powiedział, a czasami tak... Po prostu. Nagle. Bez przyczyny. Atakują mnie myśli i poczucie, że jestem beznadziejna. Czuję się tak brzydka, że boję się spojrzeć w lustro (dosłownie - omijam wszystkie lustra w moim domu). Mdli mnie od myśli o tym, że w tym ciele będę musiała spędzić resztę życia. Kiedyś próbowałam metody żeby wypisać sobie swoje zalety, a po drugiej stronie wady. Wady mogłabym pisać godzinami... Ale zalety? Wymyśliłam tylko to, że mam ładną talię. Wszystkiego innego w swoim wyglądzie nienawidzę. To samo z charakterem. Mam wrażenie, że wszystkich denerwuję, chociaż mam znajomych i przyjaciół. Boję się, że zadają się ze mną z przyzwyczajenia, a tak naprawdę uważają że jestem okropna. Nie potrafię rozmawiać z ludźmi których nie znam, robi się potwornie niezręcznie, kończą mi się tematy do rozmowy. Mam również wrażenie że jestem potwornie głupia i nie wiem jakim cudem napiszę maturę, a chciałabym w przyszłości startować na medycynę, weterynarię lub stomatologię. Nie wiem jakim cudem wylądowałam w jednym z najlepszych liceów w Polsce i jakim cudem utrzymuję się w nim z nienajgorszymi ocenami. Mam wrażenie, że wszystko co mam zyskałam fartem, boję się że moi znajomi się zorientują jaka jestem głupia. Moi rodzice z reguły nie zauważają tego, ukrywam to przed nimi. Często jednak z powodu mojej drażliwości kłócę się z nimi, dlatego denerwują się na mnie za to. To chyba powoduje, że czuję się jeszcze bardziej samotna i niezrozumiana, bo przecież rodzice powinni mnie wspierać, a oni nie dość że nie zauważają co się dzieje to jeszcze mają pretensje... Kiedy to piszę brzmi to idiotycznie, ale w mojej głowie te myśli są naprawdę okropne, przytłaczające i straszne... Z drugiej strony te dni przechodzą po jakimś czasie, dlatego nie sądzę, żeby to była depresja, choć podejrzewałam siebie o to. Zaczynam znowu kontaktować się z przyjaciółmi, śmiać się z nimi prawdziwie i niewymuszenie. Mam wrażenie, że jestem całkiem ładna i że maturę mogę napisać wcale nie tak źle. Podejmuje nowe wyzwania, np zaczynam się uczyć gry na instrumencie, nowego języka albo czytam nową książkę. Mam motywację do nauki, rozwoju. Kupuję śliczne ubrania, fajne akcesoria, nowe kosmetyki, wymyślne produkty spożywcze albo różne inne średnio potrzebne mi bajery. A później, któregoś dnia znowu bez powodu zanoszę się płaczem, po tym jak nie umiem rozwiązać zadania z chemii lub zobaczę nowego pryszcza na twarzy. Mam ochotę oddać te wszystkie ubrania, co ja sobie myślałam kupując je, przecież nie były mi potrzebne i w ogóle nie będę w nich chodzić. Marzę o tym, żeby odwołać wszystkie spotkania i nie musieć się nikomu pokazywać. Potrafię siedzieć do późna w nocy nie spiąć, bo wiem, że im szybciej pójdę spać tym szybciej będę musiała rano wstać - specjalnie przedłużam wieczór żeby nie musieć budzić się kolejnego poranka. Nienawidzę się budzić. Nienawidzę poranków. Nienawidzę swojej rodziny, swoich przyjaciół i swojego życia. Samej siebie najbardziej nienawidzę. Przez cały dzień mogłabym tylko leżeć na łóżku lub siedzieć na podłodze, ze łzami niekontrolowanie splywajacymi po twarzy, z nikim nie rozmawiać. Co mi jest? Czy to depresja? Przecież są dni w których czuję się normalne, jestem wesoła... Przepraszam, że tak się rozpisalam, mam nadzieję, że ktoś to przeczyta.
KOBIETA, 19 LAT ponad rok temu

Dzień dobry, objawy które opisałaś jak najbardziej mogą wskazywać na depresję (obniżenie nastroju, krytyczne myślenie o sobie i innych, anhedonia- brak czerpania przyjemności z rzeczy, które wcześniej tej radości dostarczały, nie dostrzeganie swoich zalet, negowanie swoich osiągnięć). Ona może przechodzić w różny sposób, być cykliczna, nawracająca, przeplatana z okresami dobrego samopoczucia. Warto skontaktować się z psychiatrą, który może przepisać tabletki na ustabilizowanie tych stanów emocjonalnych. Jednym z powodów depresji jest "nieodpowiednia chemia" w mózgu- problemy w obszarze neuroprzekaźników. Depresa dotyka też osoby, które patrząc z boku nie "powinny" chorować, nie przeszły wielkiej traumy itd. Introwertyzm, niska samoocena, wchodzenie w okres dorosłości, stanie przed ważnym wyzwaniem- wybór uczelni, kierunku kształcenia, tworzenie poważnych planów związanych z przyszłością - to wszystko może też sprzyjać depresji. Nie należy się wstydzić swojego stanu, warto o siebie zadbać, dać sobie pomóc. Można też skorzystać ze wsparcia psychologa, psychoterapeuty, który pomoże poukładać sobie sprzeczne myśli.
życzę wszystkiego dobrego.
Agnieszka Fiszer
www.agnieszkafiszer.pl

0

Dzień dobry, jest Pani w trudnym okresie życia. Matura, kończenie jakiegoś ważnego etapu edukacji. Wizja wyprowadzki z domu rodzinnego, poważnej zmiany dotychczasowego życia, większa samodzielność. Można mieć różne emocje z tym związane. Podekscytowanie ale i dużo lęku, napięcia, smutku, że być może coś się nieodwracalnie kończy. Dodatkowo uczy się Pani w szkole, gdzie domyślam się, iż są wysokie wymagania i oczekiwania wobec Pani, być może presja na oceny, na sukces. Wybór kierunku studiów też jest trudny, konfrontuje nas z tym, jacy jesteśmy, jak siebie postrzegamy. A Pani ma skrajne emocje wobec siebie, w tym także dużo agresji kierowanej do siebie samej. W tej sytuacji trudno być spokojnym o swoje życiowe wybory.

Myślę, że te zmiany nastroju w pewnej części mogą wynikać z tej wyjątkowej sytuacji. Jest Pani młodziutką osobą, wiele rzeczy się jeszcze w Pani kształtuje, jeszcze Pani dojrzewa, jeszcze w Pani dużo niedookreślenia, a więc i braku poczucia jakiejś psychicznej stabilności.

Jednak biorąc pod uwagę nasilenie tych trudności i amplitudę ich zmienności - zalecam wizytę u psychologa. Na podstawie tych informacji, które Pani opisała można postawić wstępną hipotezę trudności osobowościowych (które mogą prowadzić do zaburzeń osobowości), lecz tak na prawdę do rzetelnej diagnozy potrzeba znacznie więcej informacji o Pani. Dlatego ważna jest wizyta u specjalisty, który zbierze potrzebne dane życiorysowe, być może przeprowadzi testy. Na tej podstawie będzie można Pani wytłumaczyć co Pani jest i co może Pani z tym zrobić. Pozdrawiam i życzę powodzenia i odwagi.

0
redakcja abczdrowie Odpowiedź udzielona automatycznie

Nasi lekarze odpowiedzieli już na kilka podobnych pytań innych użytkowników.
Poniżej znajdziesz do nich odnośniki:

Patronaty