Załamanie nerwowe czy choroba psychiczna?
Witam, Mam 27 lat. Od ponad pół roku mam problemy z narzeczonym, rozstajemy się i wracamy do siebie na przemian, do tego dowiedziałam się, że spotyka się za moimi plecami z inną i wszyscy o tym wiedzieli, tylko nie ja. Jakby tego było mało mam poważne problemy w rodzinie i z finansami. Nie radze sobie z tym wszystkim, zaczęłam mieć problemy z oddychaniem - gdy tylko się zdenerwuje dosłownie się duszę, miewam dziwne ataki z nerwów. Wygląda to tak, że w momencie gdy czymś się zdenerwuję usilnie próbuje złapać powietrze, niekiedy tracę przytomność, jestem jakby w szoku powypadkowym - przez parę chwil robię, mowie rzeczy, których później nie pamiętam. Ostatnio, gdy dowiedziałam się o zdradzie wpadłam w szał, amok, napisałam do znajomych, którzy o tym wiedzieli straszne rzeczy, groziłam im itp. Jednak ostatnie co pamiętam to rozmowa z tą drugą, kilka godzin pustki - ocknęłam się na balkonie, cała zmarznięta. Obudziły mnie na drugi dzień telefony od znajomych i narzeczonego a ja nic nie pamiętam. Zdarzyło się tak dwa razy - boję się, że jestem niepoczytalna. Na nic nie mam ochoty, nie widuję się z przyjaciółmi, mam ochotę tylko spać, pojawiają się myśli samobójcze… Muszę dodać, że zawsze byłam "normalna" - studiuję, pracuję, zawsze radziłam sobie z problemami i byłam bardzo pogodna i spokojna, w chwili obecnej mam wrażenie, że cały świat mi się zawalił. Nie chce mi się dalej żyć, wszystko wydaje się bezsensu i bezcelowe.