Załamanie się po urodzeniu dziecka
3 miesiące temu urodziłam trzecie dziecko, jeden syn ma 6 lat, drugi 3 i teraz córka. Od około 2 miesięcy czuję się okropnie, nie to, żebym była leniwa, ale nie potrafię się cieszyć, chodzę smutna, nawet nie chce mi się z nikim rozmawiać. Wstaję, bo muszę, nie że chcę, w mojej głowie mam taki bałagan, że sama nie wiem, po co się tak spieszę, ciągle myślę, że muszę to i jeszcze to zrobić. Chce mi się płakać, wydaje mi się, że robię wszystko szybko, a faktycznie robię pomału, chcę dużo zrobić, ale nie mogę, mój organizm odmawia mi, nie mam nawet siły zrobić sobie coś do jedzenia.
Kiedyś powiedziałam mężowi, że dziwnie się czuję, to przy kłótni mi wypomniał, wszystko kiszę w sobie, ale to nie jest najgorsze, najgorsze jest, że nie mam siły na nic, nawet na zabawę z dziećmi, chociaż je bardzo kocham i kiedyś robiłam z nimi wszystko, a teraz jest mi obojętne wszystko. Co mogę zrobić, żeby wrócić do swojego spokoju wewnętrznego? Czasem nawet wydaje mi się, że jestem już nikomu niepotrzebna! Ot, jestem, bo zawsze byłam, a teraz i tak nie bawię się z dziećmi, to po co im taka matka? Mąż wpatrzony w córkę, nareszcie ją ma. A ja do gotowania, może sprzątania?
Sama nie wiem. Może beze mnie mieliby lepiej, bo po cóż ja im, jak nie umiem się śmiać? Przed samym porodem jeszcze mój tato umarł (powiesił się), chce mi się tylko płakać, ta ciąża była najgorsza, dość że po 14 godzinach zrobili mi cesarkę, później dziecko wywieźli do innej kliniki, potem dostałam gorączki 40 stopni, znowu jakieś nerwy na kręgosłupie się posklejały, bo karmię piersią, to dlatego podobno znowu brzuch mi się otworzył, mam naprawdę dosyć wszystkiego, nawet nie chce mi się z nikim o tym gadać, bo pomyślą, że tylko jęczę i narzekam, to po co? Najgorsze jest, że nie mam żadnego celu... nic... tylko to, że jestem i żyję z dnia na dzień.