Dlaczego od czasu urodzenia dziecka prześladuje mnie złe samopoczucie?
Ponad 3 lata temu urodziłam córkę, mimo że nie było to dziecko planowane cieszyłam się gdy zaszłam w ciążę, wyszłam za mąż. Wszystko zmieniło się gdy mała przyszła na świat, od początku miałam problemy z opiekowaniem się nią, ale myślałam, że to minie. Mąż pracował, a ja zostawałam sama z dzieckiem, co mnie przerażało. Właściwie to tak jakbym się jej bała, nienawidziłam kiedy płakała. Kiedy w domu był mąż to on wykonywał większość obowiązków, ja jakoś nie umiałam się przełamać. Od kiedy pracuję jest trochę lepiej, mój stosunek do córki poprawił się, jednak wciąż boję się zostawać z nią sama, a kiedy płacze wpadam w panikę. Bardzo ją kocham, a ona mimo wszystko jest do mnie bardzo przywiązana, jednak od tych 3 lat niewiele rzeczy potrafi mnie cieszyć, najczęściej jestem przygnębiona i snuje pesymistyczne wizje, szczególnie jeśli chodzi o zdrowie małej, strasznie się boje kiedy choruje a kiedy jest zdrowa czekam, aż znowu coś złapie. Ostatnio czuje się coraz gorzej, jestem ciągle zmęczona, z trudem wstaję z łóżka i do każdej czynności muszę się wręcz zmuszać. Najmniejsze niepowodzenie traktuję jako swoją życiową porażkę, czuję się złą matką, żoną, wydaje mi się, że wszystko robię źle, a ludzie są przeciwko mnie i wszystko co robią jest skierowane na skrzywdzenie mnie. Poza domem staram się nie pokazywać, że mi ciężko, ale takie udawanie jest coraz trudniejsze. Za to w czterech ścianach kiedy zrzucam maskę najczęściej jestem przygnębiona, smutna albo zła. W środku przeżywam dramat i czuję jakaś dziwną pustkę, mam wrażenie, że całe życie już za mną, że nic mnie dobrego nie spotka. Odkąd urodziła się córeczka miewam napady szału, krzyczę, rzucam przedmiotami i wyżywam się na sobie ( czasem zdarza mi się wziąć coś ostrego albo bić się tak mocno, że mam siniaki). Nie kontroluję wtedy swojego zachowania. Mój mąż bardzo mnie wspiera, ale chyba on też ma już dosyć tej sytuacji. Namawia mnie na wizytę u psychologa, ja upieram się, że to wszystko jest w granicach normalności. Przed urodzeniem małej cierpiałam na zaburzenia odżywiania i nie wspominam dobrze wizyt u psychologa. Pracuję w zawodzie, w którym mam kontakt m.in. z zaburzeniami psychicznymi więc tym bardziej uważam to za paradoks, dużo na ten temat wiem, ale sobie nie umiem pomóc. Dziękuję za pomoc.