Jak poradzić sobie z presją matki?

Witam serdecznie, 2 lata temu urodziłam dziecko, poród straszny, cesarka, zespół popunkcyjny. Po porodzie myślałam, że wszystko teraz będzie dobrze, jednak w wychowaniu dziecka za bardzo pozwoliłam decydować mojej mamie. Do dziś czuję, że to ona je wychowuje, a ja tylko "jestem". Ona mi mówi kiedy ma dostać jeść, co ma zjeść, że mam iść na spacer, albo gdy chcę wyjść to mi nie pozwala, bo za zimno itp. Mąż próbował jej wytłumaczyć, że takim postępowaniem mnie rani nie pomogło. Ona ma charakter władczy i musi być tak jak ona chce. Zaczęłam się źle czuć, mama zaproponowała psychiatrę, nie spałam w nocy z dzieckiem, oddawałam na noc do mamy, w dzień byłam u niej z nim, aż mąż wracał z pracy. Nie chciałam być sama. Psychiatra nafaszerował mnie lekami, chodziłam jak pijana, ciągle płakałam, nie mogłam w takim stanie wrócić do pracy - nie wróciłam. Kiedy mąż stwierdził, że ja nigdy taka nie byłam, że to wina leków odstawiliśmy je. Starałam wziąć się w garść, wróciłam do pracy, do ludzi. Dziecko nadal spało u mamy, bo my wcześnie wychodziliśmy do pracy, późno wracaliśmy. Nie chciałam budzić dziecka z rana żeby zawozić do mamy. Myślałam, ze jest lepiej, ale nadal czułam presję mamy w wychowaniu dziecka. Poszłam do psychologa - świetna kobieta, wychodziłam od niej pełna zapału do życia, robiłam to, co mi podpowiadała. Cieszyłam się, że w końcu dam radę: poradzę sobie ze wszystkim, zabiorę dziecko nawet na noc - to nic, że muszę iść do pracy. Niestety psycholog musiała zrezygnować ze swoich "usług". Znowu jestem sama. Wydaje mi się, że dziecko jest, kocham je, ale przez mamę jakby nie było moje, tylko jej. Mąż twierdzi, że on z nią nie umie rozmawiać i mam sama rozwiązać ten problem. Czuję się samotna, opuszczona, przez nikogo nie zrozumiana. Nie chcę szukać innego psychologa, bo ciężko mi zaufać ludziom i tej, której zaufałam nie ma. Nie wiem co zrobić, jak przetłumaczyć sobie, że może jednak pomoc mamy i jej zaangażowanie to dla mojego dobra? Wszystkie jej sugestie odbieram ze złością zawsze powtarzam, że nie chcę być taka jak ona.

KOBIETA, 30 LAT ponad rok temu

Witam!
Skoro pomoc psychologa pozwoliła Pani poradzić sobie z trudnościami, to sądzę, że należy poszukać nowego specjalisty. Zaufanie do psychologa jest budowane stopniowo, nie musi Pani od razu odkrywać wszystkich swoich problemów.
Warto również, by skorzystała Pani z psychoterapii wraz z matką. Pracując razem z nią nad Waszymi relacjami będziecie mogły wyjaśnić sobie trudne kwestie i wyznaczyć granice. Pomoc psychoterapeuty będzie mogła uzdrowić relacje z matką i pozwolić rozdzielić Pani swoje obowiązki i działania od wpływów matki.

Pozdrawiam 

0
redakcja abczdrowie Odpowiedź udzielona automatycznie

Nasi lekarze odpowiedzieli już na kilka podobnych pytań innych użytkowników.
Poniżej znajdziesz do nich odnośniki:

Jak sobie poradzić z matką?

Witam. Mam na imię Ewa i mam 16 lat. Bardzo często odwiedzam Państwa stronę, bo interesuje mnie tematyka depresji i niektóre objawy widzę u siebie. Ostatnio, gdy również przeglądałam tę stronę, oglądałam jakieś video tu zamieszczone i wtedy do pokoju weszła mama. Gdy zobaczyła, co oglądam, to tylko się oburzyła i powiedziała, żebym lepiej wzięła się za naukę, a nie dołowała... Ona dobrze wie, że mam jakieś zaburzenia nerwicowe i że w związku z moją niekorzystną sytuacją w szkole (brak akceptacji przez rówieśników) często jestem smutna, przygnębiona i mam myśli samobójcze.

Kiedy już z nią rozmawiam o tym, co czuję, to ona tylko mówi, że powinnam wziąć się w garść, że o niej nie pomyślę, bo ona sama ma depresję (tak twierdzi), że ludzie na całym świecie głodują, są niewidomi, niepełnosprawni itd., a ja - młoda, szczupła, ładna - z braku zajęcia się nad sobą użalam... Ona uważa, że ja sobie wszystko wymyślam... A ja naprawdę jestem przepełniona lękiem i boję się życia. Wprawdzie zapisała mnie do psychiatry, ale mimo to uważam, że tak naprawdę ma mnie gdzieś. Gdyby jej na mnie zależało, to załatwiłaby mi nauczanie indywidualne. Codzienne chodzenie do szkoły jest dla mnie niesamowitym stresem. Mam jej (mamy) czasem naprawdę dość... Pozdrawiam i proszę o pomoc.

KOBIETA, 16 LAT ponad rok temu
Paulina Witek Psycholog, Warszawa
72 poziom zaufania

Witaj Ewo.

Może zacznę od końca Twojej wypowiedzi. Osobiście uważam, że nauczanie indywidualne nie jest najlepszym rozwiązaniem. Izoluje od rówieśników i stanowi niejako ucieczkę od świata, który chociaż czasem wydaje się groźny i przerażający, ma w sobie dużo uroku. I jestem przekonana, że ten urok z czasem i Ty odkryjesz. Przede wszystkim powinnaś rozpocząć psychoterapię. Konsultacja u psychiatry to dobra decyzja, ale pamiętaj, że główną formą leczenia depresji, nerwicy, lęków itp. jest praca z psychoterapeutą. Kontakt z taką osobą da Ci wsparcie i pomoże Ci lepiej komunikować się z Twoją mamą.

Spróbuj powiedzieć swojej mamie, co czujesz, kiedy każe Ci się wziąć w garść. W prawidłowej komunikacji ważne jest mówienie o sobie zamiast zarzucania rozmówcy, że czegoś nie rozumie. Jeżeli czujesz się niezrozumiana, powiedz "Boli mnie to co mówisz, ponieważ nie potrafię sobie poradzić ze swoim lękiem" (zamiast np. "Ty nic nie rozumiesz!"). Z tego co piszesz, Twojej mamie zależy na Tobie, ale nie rozumie Twoich problemów. Komuś, kto nie doświadczył depresji trudno zrozumieć smutek i przygnębienie. Oczywiście bycie młodą, szczupłą i ładną nie jest tu żadnym argumentem, ale pamiętaj, że Twoja mama patrzy na całą sytuację z zupełnie innego punktu widzenia. Oparcie powinnaś mieć przede wszystkim w sobie i psychologu, który pomoże Ci wyjść z tego stanu i pokonać ten przykry etap Twojego życia.

Pozdrawiam Ciebie serdecznie i trzymam kciuki za szybki powrót do zdrowia!

0
redakcja abczdrowie Odpowiedź udzielona automatycznie

Nasi lekarze odpowiedzieli już na kilka podobnych pytań innych użytkowników.
Poniżej znajdziesz do nich odnośniki:

Presja otoczenia, depresja, smutek - jak sobie z tym poradzić?

Witam! Bardzo fajnie, że powstał ów portal, który pomaga, albo bardziej podnosi na duchu, prowadzi w dobrą stronę ludzi, którzy właśnie tego potrzebują. Bardzo proszę o pomoc i wsparcie. Ponad rok temu zaczęły u mnie pojawiać się symptomy depresyjne. Ciągły stres przed jakimkolwiek spotkaniem, brak radości z życia, czuję się nikim, choć mam cel w życiu. Mam przyjaciół, nie jestem samotna, ale ciągle czegoś mi brakuje. Przyjaźnię się, ale pragnę jeszcze więcej tych kolegów. Nie mogę się cieszyć tym co mam. Chcę więcej i więcej. Mimo że dobrze, wręcz bardzo, dogaduje się z koleżankami, kolegami to i tak często wmawiam sobie, że jestem nielubiana, nie potrzeba i samotna, co kompletnie wyklucza moją sytuację życiową. Wprawia mnie to w żal i najczęściej po prostu płacz ;(. Nie potrafię nad tym panować. Nic nie sprowadziło mnie na tę depresyjną drogę, jeżeli chodzi o wychowanie, dzieciństwo. Mam wspaniałą, kochającą się, troskliwą rodzinę, z którą mam świetny kontakt. Jednak i tak czuję się źle, smutno... Chodzę na zajęcia dodatkowe z języka francuskiego. Mam tam bardzo (baaardzo) ambitną grupę, która non stop zabiera głos na lekcji. A ja? Hmm, nie idzie mi tak dobrze jak im. Nie przeszkadzałoby mi to, gdyby nie fakt, że, kurcze, bo jak czegoś nie umiem, nie zrobię, nie powiem to mówią: - no odezwij się wreszcie! - co się jąkasz? - pomyśl trochę, masz mózg... masz, tak...? - ona nie umie! (śmiech) - czy ty myślisz? to jest proste, ach przepraszam... tak trudne, ojejku... I inne. Naprawdę czasami aż mam ochotę się rozpłakać. Mam też jedną lekcję z native'm speakerem i choć rozumiem co do mnie mówi, często nie mogę się wysłowić. Wszyscy się potem na mnie patrzą, chichoczą i z dumą odpowiadają na jego pytania. To jest okropne, czuję się pod presją! Przed każdą lekcją dodatkową francuskiego ogarnia mnie rozpacz, smutek i wielki strach. Co powiedzą? Co pomyślą? Nauczycielka nie reaguje, chyba uważa, że jest to śmieszne. Nie mogę się z tego śmiać, nic to nie daje. Proszę o pomoc, jakieś artykuły, które mogłabym poczytać, porady… Nie daję sobie rady, kolejna lekcja niedługo. Ps. Wiem, że ludzie bardzo wiele do was piszą, ale proszę o możliwie jak najszybszą poradę.

KOBIETA, 15 LAT ponad rok temu

Witam!

Twój opis wskazuje na dolegliwości związane z wiekiem dojrzewania oraz trudnościami na zajęciach. Może warto, żebyś zmieniła grupę zajęciową na taką, w której będziesz czuła się dobrze. W obecnej sytuacji dodatkowe zajęcia nie przynoszą oczekiwanych rezultatów, a Ty przeżywasz związane z nimi lęki i trudne emocje. Piszesz, że masz dobry kontakt z rodziną - porozmawiaj o tym z nimi. Razem z rodzicami zastanów się, jak rozwiązać tę sytuację.
Problemy ze znajomymi też warto rozwiązywać na bieżąco. Mów innym o tym, jak się czujesz, kiedy sprawiają Ci przykrość lub radość. Będzie to szansa na stworzenie silnych i wartościowych przyjaźni.
Poczucie nieatrakcyjności, beznadziejności i smutek są charakterystyczne dla okresu dojrzewania. Sądzę, że właśnie na ten temat mogłabyś czytać i dowiedzieć się jak najwięcej na temat problemów tego okresu. Kiedy będziesz wiedziała, co może Cię spotkać i jak możesz przeżywać konkretne zmiany w organizmie i psychice, nie będziesz się ich bała i łatwiej będzie je zaakceptować.

Pozdrawiam 

0
redakcja abczdrowie Odpowiedź udzielona automatycznie

Nasi lekarze odpowiedzieli już na kilka podobnych pytań innych użytkowników.
Poniżej znajdziesz do nich odnośniki:

Patronaty