Moja siostra zachowuje się podle. Jak mam sobie z tym poradzić?
Mój problem polega na tym, że już dłużej nie mogę tak żyć. Otóż rok temu pojechałam do mojej siostry do Holandii zostawiając mojego narzeczonego. Chciałam bardzo zamieszkać tam, choć moja siostra na początku mi odradzała gdyż mówiła, że sobie nie poradzę. Miałam pracę, ale nie byłam szczęśliwa - często się z siostrą kłóciłam, bo wszystko jej przeszkadzało, nawet to, że jak byłam chora to chciałam poleżeć w łóżku gdyż męczyła mnie gorączka i nie miałam siły na nic.
Poznałam pewnego chłopaka. Razem pracowaliśmy i wydawał mi się fajny. Za namową mojej siostry umówiłam się z nim, spędziliśmy miły wieczór i tak zaczęliśmy ze sobą być. Moja siostra często mówiła, że jest fajny, przystojny i w ogóle szałowy. Często nocowałam u niego, bo z siostrą dogadać się nie mogłam. Nadeszły święta Bożego Narodzenia, nasi rodzice do nas przyjechali. Wcześniej, kilka dni przed tym, powiedziała mi, że on do mnie nie pasuje, moim rodzicom też się nie spodobał, ale nie patrzyłam na to, aż w końcu, podczas kolacji zaczęliśmy robić sobie zdjęcia, mój chłopak też tam był. Podczas robienia zdjęcia moja siostra usiadła mu na kolana, a ja stałam obok jak wryta. Wszyscy to widzieli i nikt nie zareagował - tylko mnie to ruszyło. Jej mąż też nic nie powiedział. W końcu zawołałam go do kuchni i zaczęłam z nim rozmawiać. Tym bardziej mi się to nie podobało, gdyż ja nigdy nie siadałam mojemu szwagrowi na kolanach ani go nie całowałam na dzień dobry lub do widzenia. Zaczęło mnie to denerwować.
Po świętach wróciłam do pracy, on też, ale po kilku dniach go zwolnili. Moja siostra zaczęła wydzwaniać do mamy i mówić jaki on jest zły i niedobry - zaczęłam kłócić się z mama. Po miesiącu dowiedziałam się, że jestem w ciąży. On niby się cieszył, ale zaczął się dziwnie zachowywać - zaczął sprawdzać mi torebki, pytać, czy to na pewno jego dziecko, nie miał czasu dla mnie, wychodził na imprezy z kolegami i w ogóle robił co chciał. Nie wytrzymałam tego jak zaczął mnie oskarżać o zdradę - jak mogłabym go zdradzać jak ja nigdzie z domu nie wychodziłam? Zawsze tylko byłam z nim albo w pracy. W końcu postanowiłam, że dłużej tego nie wytrzymam - powiedziałam mu, że to koniec. Po zakończeniu tego burzliwego związku zaczął do mnie wydzwaniać oskarżając mnie ze puszczam się z innymi, a ja nikogo nie miałam, z nikim się nie spotykałam. W końcu pewnego dnia, podczas zakupów z moja siostra spotkałyśmy jego mamę - moja siostra powiedziała jej, że nie jesteśmy razem i że on nie daje mi spokoju. Jego mama na niego wpłynęła, bo dał mi spokój, ale po kilku miesiącach dowiedziałam się, że on ma kontakt z moją siostrą telefoniczny - cały czas do niej wydzwaniał i pytał o mnie, a moja siostra mówiła mu o każdym moim kroku. Zdenerwowałam się bardzo i powiedziałam mojej siostrze, by tego nie robiła więcej, ale w odpowiedzi dostałam to, że on jest ojcem, że jest to dobry chłopak, nic złego mi nie zrobił i że to ja go zostawiłam. Zgłupiałam. Nie wiedziałam co mam o tym myśleć – postanowiłam, że wrócę do Polski na początku sierpnia.
Po urlopie, w maju, moja siostra zapytała mnie jakie mam plany - odpowiedziałam jej, że chciałabym urodzić dziecko w Polsce i tam zostać, a tymczasem popracować do końca lipca by odłożyć pieniądze i pospłacać moje długi. Nie pasowało jej to i powiedziała, że jej mąż ma mnie już dość. Wynegocjowałam, że zostanę tam do końca czerwca i na początku lipca wrócę do Polski. Zgodziła się. Po 2 dniach mnie wymeldowała, a ja wtedy poszłam do mojego szefa i przedstawiłam mu moją sytuację – powiedziałam, że mogę zostać tylko do końca czerwca. Szef przyjął to jakoś, chociaż nie był zbytnio zadowolony. Po kilku dniach dolatam telefon od mamy, która zarzucała mi, że postąpiłam niesłusznie zwalniając się z pracy i że jak ją pytałam czy mogę wrócić do domu w sierpniu to myślała, że przyjadę tylko na wakacje i wrócę z powrotem. Przysięgam na wszytko, że jak pytałam w maju mamę czy mogę wrócić to wytłumaczyłam jej, że wracam na zawsze, a nie jadę na wakacje. Wiedziałam, że to sprawka mojej siostry, gdyż bardzo chciała bym rodziła tam, w Holandii, bo ona by była przy porodzie.
Po kilkunastu rozmowach z moja siostrą wyszło tak, że to był mój błąd - sama przyznałam się do błędu chociaż w duchu wiedziałam, że nic złego nie zrobiłam, ale tak było bezpieczniej dla mnie - cóż mogłam zrobić skoro mama mnie nie chciała? Poszłam do szefa prosić o szanse zostania, ale niestety mój szef nie pozwolił mi zostać. Byłam załamana, bez niczego. Podczas kolejnego badania u położnej moja siostra powiedziała o mojej sytuacji, a ta skierowała mnie do biura gdzie pomagają osobom w takich sytuacjach jak ja. Poszłyśmy na spotkanie. Kobieta, która prowadziła moją sprawę wydawała się miła, dopóki nie zaczęła mnie wypytywać o ojca dziecka – powiedziałam, że nie chcę od niego żadnych pieniędzy ani żadnej pomocy. Zapytała dlaczego, ale gdy odpowiedziałam po polsku mojej siostrze dlaczego, moja siostra nie przetłumaczyła tego. Powód był taki, że gdy na początku jeszcze byliśmy razem z moim eks, mój eks kupił mebelki dla dziecka, a po kilku dniach zaczął wypominać mi, że wydał bardzo dużo pieniędzy na to dziecko. Po rozstaniu postanowiłam, że nigdy nie pozwolę na jakikolwiek kontakt mojego dziecka z nim. Otrzymałam zasiłek w połowie lipca. Były to niewielkie pieniądze, ale zawsze coś.
Postanowiłam pojechać do Polski na urodziny mojego taty, miałam wrócić po 2 tygodniach. Po moim wyjeździe moja siostra zadzwoniła do mamy i powiedziała jej, że ona nie chce mnie widzieć już więcej w Holandii i nawet mam nie przyjeżdżać po swoje rzeczy, a zostało tam wszystko: moje dokumenty, sprzęt, mebelki dla dziecka,ciuchy moje i dziecka, pierścionek zaręczynowy od mojego chłopaka, którego zostawiłam w Polsce i złoty kolczyk do pępka od mojego taty. Byłam zła, że tak ze mną postąpiła. Wiedziała, że mam długi i że nie mogę zostać w Polce, wielokrotnie jej to mówiłam. Mówiłam, że nie jestem tam szczęśliwa - nie kłamałam, nie byłam. Czasami bałam się nawet mojej siostry widząc jak postępuje ze swoimi dziećmi, jak latają po ścianach i jak wyzywa je od rożnych.
Dzisiaj dostałam od niej smsa, że przyszedł do mnie list od komornika. Zapytałam co to za list. Napisała mi 2 wiadomości, oto 1 z nich: „Witam. Dzwoniłam przed chwilą do mamy, aby ci przekazała, że przyszedł do Ciebie list od komornika, ale niestety mama już nie będzie przekazywać ci informacji ode mnie, ponieważ jesteś wielce oburzona, że ja otworzyłam list i że niby my cię obgadujemy. Nie wiedziałam, że tak to pojmujesz, przekazywanie informacji nazywasz obgadywaniem. W takim razie twoją przychodzącą korespondencję będę wyrzucała do kosza na śmieci. Jeśli ty się nie odzywasz do mnie, nie potrafisz napisać i podziękować chociażby za wysłane ci rzeczy to świadczy tylko o braku kultury z Twojej strony. Mam nadzieję, że będziesz kiedyś szczęśliwa. Pozdrawiam.” Zawsze uczono mnie, że cudzej korespondencji bez wiedzy adresata się nie otwiera, dlatego jak mama powiedziała mi o tym liście to się zdenerwowałam, a rzeczy o których mowa - musiałam prosić ją, żeby mi je wysłała, a poza tym to nie wszystko do mnie dotarło. W odpowiedzi na tą wiadomość napisałam: „Od jakiego komornika, za co? Podziękować ci? Za co? Za to, że mnie wyrzuciłaś na zbity pysk i nawet nie powiedziałaś mi, że nie mam przyjeżdżać po swoje rzeczy, tylko mamie to powiedziałaś? I wiesz co, teraz to ci podziękuje, ale za nasranie mi w papiery” . Wiem, że nieładnie napisałam, ale ja już po prostu nie mam siły.
Nie wiem za co mnie tak nienawidzi - płaciłam jej za mieszkanie u niej, robiłam co mogłam, by nie była zła, a ja nawet nie miałam być prawa zmęczona po 8-godzinnej pracy, nawet leków mi nie kupiła gdy byłam chora gdyż powiedziała, że przeziębienie to nie choroba. Jak nie chciałam jechać z nią na zakupy - obrażała się na mnie, pilnowałam jej dzieci pod jej nieobecność, a w zamian co dostałam? Wiadomość, gdzie miedzy innymi napisała, że mam się od niej odpierdo*ić i zapomnieć, że mam siostrę, bo ona dla mnie nią nie jest. Proszę, powiedzcie mi co ja zrobiłam złego? Jakie błędy popełniłam? Czym ją tak uraziłam? Po takich wiadomościach odechciewa się żyć... Jestem w 8. miesiącu ciąży. Będę miała córeczkę. Wstyd mi, że będzie miała taką mamę jak ja… Bardzo ją kocham, ale czuję się nikim. Mama mi nie chce wierzyć w to, co powiem na temat mojej siostry. Jak przedstawię jej sytuację całą to nie wierzy mi, a sama mieszkała u niej 2 lata i nocami, po kryjomu, wydzwaniała do taty, że ma dość i dłużej już z nią nie wytrzyma. Doradźcie mi, co robić? Ja już nie mam siły ani żadnej motywacji do dalszego życia.