Znowu wróciły myśli samobójcze. Czy dam radę uporać się z tym sama?
Mam 22 lata, chłopaka z którym wiążę przyszłość, kochających rodziców. Niedawno obroniłam licencjat na 5. Zawsze byłam energiczną, kochająca życie, szaloną dziewczyną, która lubiła wyzwania, uprawiała sport, była otwarta, komunikatywna i wesoła. Od kilkunastu dni wszystko się zmieniło z dnia na dzień…
W sumie sama nie wiem jaka była tego konkretna przyczyna, po prostu mnie dopadło: tysiąc różnych myśli na minutę, które powodowały ogromny uścisk w mojej głowie, co przyczyniało się do myśli samobójczych, do zamknięcia się na świat, totalnej bierności, ucisku w sercu… Męcze się sama ze sobą, czasem siebie nienawidzę i chciałabym wyjść z własnej skróry, zaniżył mi się poziom samooakceptacji i poczuciu własnej wartości.
Brakuje mi uśmiechu na twarzy, ciągle jestem przygnębiona, smutna i zmartwiona, nic mnie nie cieszy, nic nie chce mi się robić - dno, które powoduje, że męcze się w tym życiu. Jedyne co mnie jeszcze trzyma to jest właśnie mój facet, dla którego staram się to wszystko jakoś przetrwać. Nie wiem ile tak pociągnę.
Miałam wybrać się do specjalisty, ale stwierdziłam, że uporam się z tym sama. Partner wiedział o moim stanie, sam zauważył, że ze mną jest coś nietak. Bardzo się zmartwił, dużo ze mną rozmawiał, radził - kochany człowiek. W sumie przez parę dni nie było tak źle, ale czułam, że to wróci, i jednak wróciło.
Partner wczoraj wyjechał na obóz, więc starałam się jak mogłam ukryć i nie dać po sobie poznać, jak strasznie znów się z tym czuję… Jako nastolatka miałam próby samobójcze, jednak z czasem tak jakbym "zmądrzałam", a teraz znów… Co jest ze mną nie tak? Jak mogę sobie pomóc?:(