Zobojętnienie na kobiety po pierwszych doświadczeniach seksualnych
Witam! Chciałbym zaznaczyć na wstępie, że mój problem jest dość obszerny i wielowątkowy. Około 3 miesięcy temu miałem swoje pierwsze doświadczenia seksualne (mam prawie 24 lata, więc trochę późno). Moja partnerka była ode mnie 2 lata starsza i bardziej doświadczona w tym zakresie. Zrobiłem to, gdyż chciałem pozbyć się etykietki prawiczka, niestety to był główny powód. Doświadczenia nie były dla mnie udane, gdyż za pierwszym razem, który odbył się impulsywnie, z mojej inicjatywy, doszedłem bardzo szybko, co może jest dość naturalne. Tutaj chciałbym zaznaczyć być może dość ważny fakt, iż zataiłem przed nią fakt, że jestem jeszcze prawiczkiem (powodem był oczywiście wstyd).
Drugi raz miał się odbyć z jej inicjatywy, w środku dnia. Weszła do mojego pokoju (mieszkaliśmy za granicą w mieszkaniu, które dzieliliśmy jeszcze z kilkoma innymi osobami, choć wtedy była tylko jedna osoba, w pokoju obok) i zaproponowała mi seks, czym kompletnie mnie zaskoczyła i zestresowała do tego stopnia, że nie mogłem osiągnąć wzwodu, więc oczywiście do niczego nie doszło. Od tej pory pojawiła się u mnie obawa przed brakiem erekcji. Problem polegał na tym, że pojawiała się ona w najmniej odpowiednich momentach (np. w czasie wspólnych spacerów, pocałunków lub kiedy siedzieliśmy obok siebie w autobusie, wówczas erekcja potrafiła trwać dobre 20 minut lub dłużej), a nie pojawiła się wtedy, kiedy naprawdę jej potrzebowałem. Stąd ta trauma. Seks odbywał się więc spontanicznie z mojej inicjatywy, kiedy czułem podniecenie w danej chwili i byłem momentalnie gotów na zbliżenie, erekcję po prostu. To było dla mnie zaskakujące, że erekcja pojawiała się bez wyraźnej przyczyny, choćby tylko wtedy, gdy siedzieliśmy obok siebie, gdy był tylko romantyczny nastrój.
Po około dwóch tygodniach moja partnerka poinformowała mnie, że jest w ciąży (raz spadła mi prezerwatywa, być może to stało się wtedy), co spowodowało kolejne nerwy, więc szybko zdecydowaliśmy się na aborcję (to działo się za granicą, gdzie aborcja jest całkowicie legalna). Po odpowiednich badaniach i testach okazało się jednak, że jest to ciąża pozamaciczna, którą trzeba usunąć operacyjnie. Po powrocie do Polski (około 3 tygodnie temu) przeczytałem w Internecie artykuł na temat AIDS, a ponieważ mam naturę panikarza i hipochondryka, uroiłem sobie, że i ja mogłem się zarazić, gdyż pierwszy stosunek odbyłem bez prezerwatywy, a dziewczyna miała już wcześniej doświadczenia. Test dał oczywiście wynik ujemny, ale lekka trauma dalej pozostała.
Zanim przejdę do zasadniczych pytań, pragnę wspomnieć, że wychowałem się w rodzinie religijnej o konserwatywnych poglądach w sprawach seksu. Do tej pory przestrzegałem tych zasad, jednak nie tyle z faktu, że jestem religijny, ile z faktu, że nigdy nie byłem w związku z dziewczyną, mimo, że interesuję się dziewczynami od podstawówki i nawet parę razy szczerze się zakochałem (niestety bez wzajemności). Swoje potrzeby seksualne zawsze (czyli około 10 lat) zaspokajałem masturbacją połączoną z pornografią, nie ukrywam, że dość często. Teraz przejdę do kwestii zasadniczej, mianowicie problemu, który trapi mnie od około 2 tygodni, mianowicie całkowicie zobojętniałem uczuciowo na kobiety, pod każdym względem. Nie są one w stanie podniecić mnie ani fizycznie, ani duchowo. Do tej pory zawsze obracałem się za atrakcyjnymi dziewczynami na ulicy (takimi, które mnie podniecały) oraz (z racji mojej romantycznej natury) w innych dość często się podkochiwałem. Krótko mówiąc - wszystko było w jak najlepszym porządku. To, co dzieje się teraz, nie daje mi spokoju. Myślę o tym non stop i nie mogę znaleźć rozwiązania. Początkowo nawet (wspominałem już, że mam skłonności do skrajnych myśli i panikowania), z racji tego, że wcześniej nigdy mi się nie przydarzyło nic podobnego, przeraziłem się, że skoro dziewczyny przestały mi się podobać, to mogłem zostać homoseksualistą. Sama myśl mnie tak przerażała, że bałem się spojrzeć na innych facetów w obawie, że zacznę wyobrażać sobie jakieś niestworzone sytuacje. Jednak po pewnym namyśle, analizie wcześniejszych doświadczeń i obserwacjach samego siebie szybko doszedłem do wniosku, że inni mężczyźnie mnie również nie pociągają i nigdy nie pociągali seksualnie. Stałem się więc kompletnie aseksualny emocjonalnie, jeśli można to tak określić. Fizycznie jeszcze tego nie potwierdziłem i nie mam zamiaru potwierdzać, bo żałuję swoich doświadczeń, chcę o nich zapomnieć i z następnymi poczekać na dziewczynę, którą pokocham.
W związku z tym mam pytanie, czy mój stan zobojętnienia na kobiety jest stanem przejściowym, który może być spowodowany moimi przejściami (które dość solidnie mnie zestresowały), jak i wyrzutami sumienia i poczuciem winy (teraz je mam, naprawdę żałuję swoich pierwszych doświadczeń)? Naprawdę koszmarnie się z tym czuję, w szczególności brakuje mi tych uczuć wyższych, nie tylko pociągu seksualnego. Chciałbym, by było tak jak dawniej, ale boję się, że przez moje nieudane doświadczenia nie będę mógł już normalnie spojrzeć na dziewczyny, bo będzie mi towarzyszyło wspomnienie o nieudanych doświadczeniach i ich ewentualnych powtórkach. Mam nadzieję, że poradzą sobie Państwo z moim problemem, pozdrawiam serdecznie.