Jak mogę sobie pomóc? Kochamy się, a jednak nam się nie układa...

Kocham chłopaka, który zranił mnie wiele razy, rozstawał się ze mną, po czym wracał, przepraszając i zapewniając mnie, że wtedy był głupi, że bardzo cierpiał beze mnie itd. Bardzo mnie bolało każde rozstanie. Jestem osobą wrażliwą. Zakochuję się mocno, angażując w związek całą siebie. Oddaję się partnerowi całkowicie, ufam mu i nie chcę innego mężczyzny. Bardzo dobrze się z nim czuję. Uwielbiam z nim przebywać. Nigdy nie zrobił mi kłótni, krzywdy (uderzył, obraził słownie). Zawsze był szarmancki, uroczy, kochany, miły. Dawał mi tyle ciepła i te oczy nie mogły kłamać, nie wierzyłam w to. Czułam się tak, jak gdyby on był jedyną osobą, której mogę wszystko powiedzieć. Nawet rodzicom tak nie mogę. Dla mnie miłość to miłość, czysta miłość. Nie potrafię tak jak niektórzy ludzie, co zrywają o byle co i znajdują kogoś nowego, jak gdyby nigdy nic. Ja otwieram się bardzo rzadko na ludzi, wpierw muszę nabrać zaufania. A są dziewczyny, które zawierają znajomości na dyskotekach, w Internecie, i od razu się spotykają z mężczyznami. Mam kolegów, jednak to są tylko koledzy. Nie czuję tego do nich, nie potrafię nawet. Byłam z innym mężczyzną, kiedy rozstałam się z moim ukochanym, ale nie byłam szczęśliwa w tym związku. I to tym razem ja zraniłam tego chłopaka, ale próbowałam go pokochać, zapomnieć o tamtym. Nawet mi się udało, ale na krótko. Z nim nie było tego samego uczucia, co z każdym innym;/ I potrafię sobie wymazać tego faceta z głowy. Nadal mieć z nim kontakt, powspominać miłe chwile. A z moją miłością życia nie potrafię. Tylko przy nim czuję mrowienie, drętwienie, zapiera mi dech i pragnę być z nim. Czuję się przeszczęśliwa. Traktuje mnie dobrze. Jedyną jego wadą jest to, że ciężki z niego facet, jest egoistyczny. Zdrowy egoizm nie jest zły, ale on, mówiąc mi po którymś tam powrocie, że już taki nie jest, kłamał, bo nadal taki jest:( Przez kilka miesięcy jest cudowny, później dziwnie się zachowuje, już nie spędza ze mną ciągle czasu, w sensie, że nie odstąpi czegoś w zamian za chwilę ze mną, woli iść na imprezę niż pogadać przez Internet, OK, ja się wstrzymuję, rozumiem, ma prawo się bawić, nie jestem dziewczyną, która trzyma na smyczy partnera... Potem jest kilka dni ciszy i czuję, że jest coś nie tak… on się wypiera, mówi, że jest OK, ale już nie ma tego szaleństwa na dzień dobry, ataku buziaków, entuzjazmu... Jest "hej" i "papa" potem z niego wyduszam "Coś się dzieje? Powinnam chyba wiedzieć", a on, że "Chodzi o nasz związek..." i w końcu mnie zostawia... Jednak pod warunkiem, że będziemy nadal się spotykać jako przyjaciele... ale ja tak nie potrafię;( Nie chcę patrzeć, jak jest z inną… jak ona go dotyka, całuje:( nie chcę, to mnie boli... Byliśmy ze sobą ponad 5 lat... a znaliśmy jeszcze 2 lata wcześniej... ale dlaczego on mi tak łamie serce:( Ja mu wybaczam jak głupia, bo z nim się czuję cudownie:( ale potem boję się, że jednak mu się odwidzi… spojrzy na związek trzeźwo, że jednak woli mieć swoje życie i zająć się sobą… A ja? Martwi go mój los? Ostatnio, wczoraj, zerwał ze mną, tłumacząc się tym, że dzieli nas odległość, a on nie potrafi tak, musi mieć dziewczynę przy sobie. Wszystko rozumiem, ale kiedy ostatni raz do mnie wracał, wiedział, jaka jest sytuacja. Byliśmy w innych miastach. Ja byłam z innym facetem. On był zazdrosny i jemu mnie odbił. Obiecał, że rozumie sytuację, będzie dobrze, damy radę. A jeszcze tylko kilka miesięcy do czerwca, a nawet maja miałabym być w innym mieście, a potem miałam pojechać do niego i mieliśmy być razem, mieszkać, uczyć się itd. A on mi wyjeżdża z tekstem, że problem to odległość? Chociaż piszemy ze sobą na Internecie codziennie, gadamy przez telefon, ja mam kamerkę internetową (Skype), więc o co mu chodzi? On jak sam przyznaje ciągle ma naukę, nie śpi, wkuwa, więc go pytam, gdzie znalazłby dla mnie czas w takiej sytuacji? Chyba to i dobrze, jak odetchnie ode mnie, będziemy mogli się skupić na sobie. Mogłabym jeszcze długo opowiadać, proszę o trzeźwą opinię osoby, która się na tym zna. Dopiszę jeszcze, jeśli ktoś odpowie. Ale dodam, że mówienie mi "zapomnij o nim, nie był wart" nic mi nie pomaga.

KOBIETA ponad rok temu
Paulina Witek Psycholog, Warszawa
72 poziom zaufania

Witam!

Myślę, że powinna się Pani spokojnie zastanowić nad punktem, w jakim znalazła się Wasza relacja. Przede wszystkim powinna się Pani skoncentrować na swoich potrzebach - czego potrzebuje Pani w związku, jakie cechy podobają się Pani w związku, w partnerze, z którym chciałaby Pani być? Rozważając związek z ukochanym mężczyzną, powinna Pani wziąć pod uwagę jego wady, które się nie zmienią - czy jest Pani w stanie je zaakceptować? Czy to, co Was łączy, jest naprawde piękne i wyjątkowe, czy warto pracować nad tą relacją? Jeśli odpowie Pani sobie na te kilka pytań, łatwiej będzie Pani obiektywnie spojrzeć na tę relację.

Proponowałabym przeprowadzić z Pani chłopakiem poważną rozmowę na temat planów na przyszłość i Waszych uczuć względem siebie. Dla Pani ważne jest upewnienie się w swoich własnych uczuciach i w tym, czego pragnie Pani partner. Jeżeli Pani chłopak nie chce kontynuować znajomości ze względu na odległość, proszę porozmawiać z nim o przyczynach tej decyzji. Jeśli zależy mu na Pani, razem możecie wypracować jakiś kompromis, jeśli chłopak chce na jakiś czas rozluźnić tę relację, dobrze tę kwestię omówić. Przerwa w relacji bywa niekiedy dobra, gdyż pomaga spojrzeć na siebie z dystansu. Podstawą porozumienia powinna być przede wszystkim szczera rozmowa i wzajemne zaufanie.

Pozdrawiam serdecznie

0
redakcja abczdrowie Odpowiedź udzielona automatycznie

Nasi lekarze odpowiedzieli już na kilka podobnych pytań innych użytkowników.
Poniżej znajdziesz do nich odnośniki:

Patronaty