Jak mam postępować z mężem w tego typu sytuacjach?

Drodzy Państwo! Przechodzę istną katorgę z mężem, z którym, miałam wrażenie, przepracowałam najtrudniejszy czas. Są z nim wzloty, podczas których jest wspaniały i kochany jak na początku znajomości, i upadki, gdzie, niestety, traktuje mnie, jak sam nazywa, "jak śmiecia" - zawsze jednak zmiana ta nadchodzi, gdy zwracam uwagę na jego problem, który jest toksyczny i eskaluje na naszą rodzinę. Po kryzysie podjęliśmy decyzję zwracania się do siebie z szacunkiem i powrotu do szczerych rozmów. Niestety, gdy tylko mój mąż kłamie lub ma podobne zachowania do tych, które były powodem naszego kryzysu i zwrócę na to uwagę, pojawia się jego mroczna strona. W środku mnie to zabija; za dużo okropnych słów, szyderstwa z moich uczuć i co najważniejsze - niechęć do konfrontacji, do wglądu w siebie, ucieczka od problemu. Stosowałam różne sposoby dotarcia do niego w takich chwilach - dawałam mu przestrzeń, spokojnie rozmawiałam albo ulegałam już jego nicnierobieniu i pierwsza, jak zwykle, wychodziłam z inicjatywą rozmowy, podczas której byłam ignorowana, wyśmiewana i odprawiana z kwitkiem, że "to jest jego życie, a on i tak ma prawo robić to co chce i że mu przeszkadzam/jestem jego problemem". Nadmienię, że mąż ma 35 lat (ja 5 lat młodsza), a w związku jesteśmy już 11 lat. Przeszłam terapię, ale głównie samodzielnie wykonałam pracę że swoimi przywarami i wykonuję ją każdego dnia - nie chcę być taka jak kiedyś, zależy mi na ciągłej pracy nad sobą, nie chcę by mój związek przechodził przez to samo piekło co kiedyś, a byłam temu współwinna. Jednak, w takich chwilach, a jest ich coraz więcej, gdy mąż oficjalnie pokazuje mi, że jestem dla niego nikim, moja silna wola i spokój osłabia się. Ulegam jego przykrościom mi sprawianym i płaczę, albo chaotycznie i emocjonalnie próbuję mu uświadomić, że nie widzi swoich problemów - z czego on oczywiście się śmieje i twierdzi, że nie mogę mu mówić co czuje. Jednak, problem w tym, że mąż nie ma kompletnego wglądu w siebie - krytyka albo jakiekolwiek wejście na jego grunt blokuje go, ucieka od problemów i zaprzecza wszystkiemu, co obserwuję. Jesteśmy dojrzałą parą, ale gdy on nie jest w stanie dojrzale że mną rozmawiać, czuję, jakbym rozmawiała z nastolatkiem. Nie jestem agresywna, nie przytłaczam go, nie wyśmiewam i szanuję - mąż jednak ma mój taki obraz (chyba) przez naszą przeszłość. Mnie to męczy, bo trudno jest funkcjonować z kimś, kto nie chce wykonać żadnej pracy nad sobą. Podam dwa przykłady lustrujace jego zatwardziałość: - epizod (trwający tydzień (!) podczas naszego kryzysu, dochodziło tylko do wymiany sms-ów i wspierania swoich przywar) z kobietą starszą o ponad dekadę (ktora kompletnie nie była w jego typie-męża obrzydzały starsze związki, a uroda tej kobiety tez była raczej spoza ówczesnych kręgówjego zainteresowań), uznaje nie za, jak wiadomo kobietę, która była w tym momencie lekarstwem na rany, iluzją kobiety idealnej, tylko do dziś wpiera, że czymś ważnym... Minęło już kilka lat, a mąż dalej nie ma wglądu, jaka była tegoż przyczyna; że wynikało to z jego braków, ran, a nie było to "uczucie prawdziwe".Twierdzi, że próbuję nim manipulować i postawić na swoim. Abstrakcyjne i przerażające jest to, że on myśli o mnie cały czas, jak o wrogu i nie dostrzega prawdy; - kłamstwa, których za kłamstwa nie uznaje - podjął decyzję o terapii, ale niestety, zrezygnował z terminu, nie umówiwszy się na dodatkowy termin. Kiedy go z tym zweryfikowałam, przyjął pozycję obronną, twierdząc (ku zaskoczeniu :)), że to nie moja sprawa i nie mam prawa wtrącać się do jego terapii. Otóż mam - bo jeśli od jego terapii (między innymi) zależy nasz komfort psychiczny, nasza rodzina, to jak najbardziej o tym, czy kontynuuje terapię i coś ze sobą robi, powinnam jako żona wiedzieć. Mąż z kolei myśli chyba, że ja chcę go w ten sposób kontrolować i dowiadywać się (chyba) co się działo na terapii. Myślę, że to sposoby jego odwracania uwagi od swoich problemów, bo słysząc jego ataki mam wrażenie, jakbym wariowała. Zobrazowałam to Państwu najbardziej szczegółowo jak mogłam, ale też, nistesty, bardzo, mimo wszystko, streściłam. Bardzo proszę o poradę, co mam robić, jak sobie radzić. Te sytuacje mnie wypalają i nie pozwalają na rozwój i wewnętrzne szczęście. Jak mówić do takiego męża, jak egzekwować od niego zmianę bez zderzania się ze ścianą?
KOBIETA, 34 LAT 11 miesięcy temu
Redakcja abcZdrowie
98 poziom zaufania

Dzień dobry!

Przeżywanie trudności w związku, zwłaszcza gdy odczuwa się brak zrozumienia i wsparcia od partnera, jest wymagającym wyzwaniem. Serdecznie współczuję Pani sytuacji, w której doświadcza Pani przykrości ze strony osoby, przy której chciałaby Pani czuć się wspierana i bezpieczna.

Trudno jest doradzić w tak trudnej i delikatnej sprawie. Proponuję zatem, by Pani pamiętała, że mamy wpływ jedynie na siebie i nasze reakcje. Zmiana zachowania męża może być efektem zmiany własnej postawy, choć nie mamy bezpośredniej kontroli nad jego decyzjami. W rodzinie, która jest systemem naczyń połączonych, poszczególne osoby wpływają na siebie – jak koła zębate w zegarku. Niestety, kiedy próbujemy kogokolwiek zmieniać, nawet w zupełnie dobrej wierze, nacisk i presja budzą opór, za to dawanie przestrzeni stwarza warunki do rozwoju. Partner może zacząć zmiany, gdy poczuje, że ma do tego przestrzeń, a nie tylko presję i oczekiwania.

W takich sytuacjach ważne jest zastanowienie się nad własnymi potrzebami i granicami. Może to być też dobry czas na własny rozwój, odnalezienie radości w codziennych chwilach, a także dbanie o wewnętrzne szczęście. Wspieranie się przez rozmowy z zaufanymi osobami może być źródłem siły.

Wsparcie specjalisty – psychoterapeuty (pracującego w nurcie terapii systemowych) lub doradcy rodzinnego – może być cennym wsparciem w tej sytuacji.

Podpowiadam też zapoznanie się z artykułami:

https://portal.abczdrowie.pl/konflikty-w-zwiazku

https://portal.abczdrowie.pl/kryzys-w-zwiazku-oznaki-przyczyny-sposoby-na-pokonanie-kryzysu-terapia

https://portal.abczdrowie.pl/nurty-psychoterapeutyczne

Istnieje teoria stylów przywiązania wg Johna Bowbly – wyjaśnia ona, jak wczesne doświadczenia z opiekunami wpływają na nasze późniejsze relacje, nasze zachowanie i emocje w nich doświadczane. Style przywiązania mogą być bezpieczne, unikające, lękowo-ambiwalentne lub dezorganizowane. Osoby z bezpiecznym stylem przywiązania zazwyczaj budują zdrowe, pełne zaufania relacje. Pozostali niestety wykształcili wzorce, które nie pomagają im w osiągnięciu bliskości w związkach, które tworzą. Zrozumienie stylu przywiązania męża być może mogłoby pomóc Pani spojrzeć na męża z nowej perspektywy, zrozumieć podłoże jego zachowań i lepiej zarządzać własnymi reakcjami. Dlatego proponuję, by Pani dowiedziała się więcej na ten temat. To także krok w kierunku budowania zdrowszych wzorców komunikacji i relacji.

Życzę Pani siły, mądrości i spokoju w tej trudnej sytuacji.

Przypominamy, że udzielane informacje stanowią jedynie informację poglądową. W celu uzyskania diagnozy oraz zaplanowania leczenia, prosimy o zasięgnięcie osobistej porady lekarskiej.

0
redakcja abczdrowie Odpowiedź udzielona automatycznie

Nasi lekarze odpowiedzieli już na kilka podobnych pytań innych użytkowników.
Poniżej znajdziesz do nich odnośniki:

Patronaty