Brak podniecenia w czasie pieszczot
Witam!
Mam 22 lata. Od 2 miesięcy jestem w związku z chłopakiem, którego bardzo kocham (choć może brzmi to dziwnie przy tak krótkim okresie czasu). Widujemy się codziennie, co być może tez będzie miało jakieś znaczenie. Może najpierw napisze jaki jest mój problem a potem powiem o rzeczach, które myślę że mogą mieć na to jakiś wpływ.
Przede wszystkim muszę powiedzieć, że jestem dziewicą. Od pewnego czasu staramy sobie umilać niektóre spotkania pieszczotami, a w zasadzie to on próbuje, bo ja nie jestem w stanie niczego zrobić. Nie potrafię dotknąć jego penisa ani nawet pobliskich miejsc, całować po brzuchu czy karku, chociaż wiem, że on to bardzo lubi i czeka na to. Chcę to zrobić, ale po prostu nie mogę, jakby coś było w mojej głowie i nie pozwalało mi na to. Mimo tego, on pieści moje ciało i tu się pojawia mój kolejny problem. Kiedy dotyka moich piersi, brzucha, ud czy nawet najbardziej intymnego miejsca, ja nie odczuwam żadnego podniecenia, pożądania, jest to strasznie krępujące dla mnie, bo on jest strasznie pobudzony i podniecony, czuję jego przyspieszony oddech i bicie serca, a mnie to kompletnie nie rusza. Owszem, odczuwam jakąś przyjemność, czuję jego dotyk i jest to miłe (z wyjątkiem sytuacji, kiedy wkłada mi palec do pochwy, wtedy to co czuję nie ma nic wspólnego z przyjemnością), ale nic poza tym. Po prostu leżę jak taka kłoda i to co robi nie ma na mnie żadnego wpływu, nie pobudza mnie w ogóle.
Pochwa w ogóle się nie rozluźnia, więc stosunek praktycznie byłby niemożliwy, a nawet jeśli, to byłby to dla mnie tylko ból. Nie wiem dlaczego tak jest. Na pewno problem nie tkwi w nim, bo jest przystojny, pociąga mnie i raczej nogą w łóżku też nie jest. Poza tym to nie pierwszy przypadek, kiedy dotyk mężczyzny na mnie nie działa. Wcześniej próbował jeden chłopak, ale było dokładnie tak samo. Nic... Bardzo bym chciała, aby w końcu doszło między nami do zbliżenia, może to by mnie jakoś odblokowało i byłoby wszystko ok, ale nie potrafię się na to zdobyć. Mimo, że nie mam jakiegoś konkretnego powodu.
Nie wiem czy to może mieć jakiś wpływ na to, ale od podstawówki mam problemy skórne: trądzik, rozstępy, cellulit. Od tego właśnie czasu mam bardzo niską samoocenę i jestem strasznie nieśmiała. Wstydzę się własnego ciała. Kolejną rzeczą jest problem z miesiączkowaniem. Okres mam bardzo rzadko, czasem nawet co kilka miesięcy. Pani ginekolog powiedziała, że nie widzi przyczyn i kazała mi zrobić USG przez odbyt, ale jeszcze tego nie zrobiłam. Może to ma jakiś związek z hormonami? A może to po prostu jakaś blokada psychiczna? A jeśli jestem aseksualna? Dlatego nikt mnie nie podnieca?
Nie wiem już co mam robić, nie mogę już wytrzymać całej tej sytuacji, bo nie dość, że dla mnie jest to strasznie niekomfortowe, to męczy mnie strasznie fakt, że on też cierpi z tego powodu. Brakuje mu seksu i to widać. Ostatnio coraz bardziej, chodzi rozdrażniony, nerwowy, smutny, jakiś nieobecny chwilami. Twierdzi, że nic się nie stało, ale ja widzę przecież, że coś jest nie tak, a po tym jak mu powiedziałam o swoim problemie (chociaż sam widział też, że coś jest nie tak) i powiedział, że mam o tym nie myśleć, bo i tak mnie bardzo kocha, a większe ludzie mają problemy, to chyba po prostu nie chce mi powiedzieć, że już nie może wytrzymać, bo nie chce żebym jeszcze gorzej się czuła... Bardzo proszę o pomoc.