Chyba mam nerwicę. Czy mogę jakoś sama z tego wyjść, bo to już się robi męczące?
Zacznę od tego, że moje samopoczucie się pogarsza. Nie mam czasami już na nic siły, cały czas jestem zmęczona i boli mnie głowa.
Najgorsze jest to, że zaczyna mi być wszystko obojętne, a w tym roku zdaję maturę – wiem, że takie podejście na pewno spowoduje iż jej nie zdam, ale czasami nie mam siły skupić się na tych wszystkich lekcjach. Cały czas zastanawiam się czy np. nerwica nie mogłaby się narodzić przez moje dzieciństwo - nie było łatwe, mama biła mnie za oceny poniżej 4, które raczej zdarzały się rzadko, ale jednak były, lub za to, że zapomniałam czegoś zrobić, miałam siniaki po ciele, a teraz mimo tego, że mnie nie bije, to cały czas krzyczy, że jestem zła, że nic nie umiem, że nic w życiu nie osiągnę, że nic nie robię (a staram się jak mogę). Czasami brakuje mi chociaż tych słów, że mnie lubi.
Czuję się dziwnie. Nigdy nie byłam u lekarza nie leczyłam się na nerwicę. Większość objawów nerwicy się zgadza. Czy mogę jakoś sama z tego wyjść, bo to już się robi męczące?