Ciągle myślę o śmierci. Czy mam depresję? Co powinnam zrobić?
Witam, jestem młodą osobą, chwilę przed 20 urodzinami. Jako małe dziecko ciągle buntowałam się, obrażałam, płakałam i miałam bujną wyobraźnie, nocne koszmary, które pozostają do dziś. Kiedy zaczęłam dojrzewać bunt nie ustał, ciągle miałam problemy z nauką, z ludźmi. Czuję się odosobniona. Nie należę do kanonu piękna kobiety, więc to chyba też miało wpływ na moje samopoczucie i tak jest do dziś. Moja rodzina nie należy do typowo polskich, mogę powiedzieć, że jest typowa na XXI wiek, czyli rodzice pracują, kłócą się, rozwodzą, krzyczą, płaczą itd. chyba nie jest dobrze, mam rodzeństwo, z którym nie potrafię się dogadać, zauważyłam, że mój brat ma objawy depresji, ale przez korepetycje szkolne poprawiło mu się. Co do mnie, nie wiem dlaczego tak się ze mną dzieje, że nie potrafię normalnie myśleć, czasami mówię, że boję się ludzi, że boje się bliskich, boję się wszystkiego, choć wiem, że nic się nie stanie. Myślę o śmierci, o tym, że mój chłopak może umrzeć, że moja rodzina może umrzeć, zawsze przez to płaczę. Mam wrażenie, że ciągle płaczę, oczywiście zdarzają się momenty szczęścia, ale i tak chyba mam więcej gorszych momentów. Mam niską samoocenę, czuję się bezwartościowa momentami, wstydzę się siebie, swojego ciała. Bliscy mówią mi, że nie mogą na mnie polegać, czasami w złości mówią, że odetną mnie od spraw finansowych. Często kłócę się z mamą, bo mówię jej, że nie mam ochoty, nastroju. Wtedy podnoszę ton i faktycznie jestem niemiła. Co do śmierci, często miewam wyobrażenia najgorszych rzeczy, jak wypadki, myślę wtedy, że to z troski. Nie rozumiem w ogóle siebie. Mówią mi, że jestem leniwa, nie mam pojęcia kiedy to się stało, że taka jestem. Ogólnie mam problemy z nauką. Może sobie wmawiam to wszystko? Kiedy miałam 14/15 lat, zostałam zgwałcona, poznałam pewną osobę ze schizofrenią, kiedy dowiedziałam się o tej osobie poczułam się, że cały świat mnie oszukał. Często w kłótniach z mężczyzną, mówię mu, że jedynym ratunkiem dla wszystkich jest moja śmierć, na co reaguje w sposób „przestań pie*prz**ć”. Kiedyś bardzo lubiłam malować, teraz nie wiem, nie czuję chęci, czuję, że nie jestem na tyle dobra, co ci najlepsi, żeby dalej rozwijać mój talent. Czasami też chyba uciekam od problemów, tj. opuszczam zajęcia. Ostatnio zaczęłam chodzić do pedagoga szkolnego, który pomaga zrozumieć mi pewne kwestie. Przez kłótnie z rodzicami myślę o wyprowadzce. Po prostu mam problem, nie umiem sobie z nim poradzić, nie wiem czy to jest depresja, nie stać mnie na lekarza, bo nie mam książeczki ubezpieczeniowej, boję się, że lekarz poinformuje moich rodziców, którzy są też lekarzami. Chciałabym to zrozumieć. Proszę o pomoc. Pozdrawiam