Co mi tak naprawdę dolega?
Witam, mam na imię Natalia, mam 18 lat, w wieku lat 9 straciłam tatę (zmarł na nowotwór). Od tamtej pory życie straciło dla mnie sens. Najpierw stwierdzono nerwicę, miałam straszne stany lękowe w nocy, nie spałam całymi nocami, nie mogłam jeść, bo wydawało mi się, że "coś" przeszkadza mi w połknięciu pokarmu, często wpadałam w histerię. Będąc na obozie, nie mogłam wytrzymać, ciągle płakałam i zabrała mnie stamtąd mama. Potem, ok. lat 14, problem jak gdyby zniknął na 1,5 roku, lecz potem znowu się pojawił w nieco "lżejszym wydaniu". Potem lekarz, którego rzadko odwiedzałam (jestem dosyć sceptyczne nastawiona do psychoterapii, nie lubię się zwierzać itp.), stwierdził depresję i fobię społeczną. Ponieważ gdy jest dużo ludzi (np. w kościele, restauracji albo w jakimś innym miejscu), czuję jakbym się dusiła, boję się, jak gardło mi się zaciska. Przestałam nawet chodzić do kościoła, bo czuję, że ludzie się na mnie patrzą, a ja nie mogę tego znieść. Izoluję się od ludzi, nie mam dobrych znajomych, przesiaduję długo w nocy przed komputerem, często opuszczam szkołę. Pojawiły się też problemy z onanizmem. Czuję do tego ogromny wstręt, ale gdy już nie daję rady, to odwiedzam strony pornograficzne i dotykam się. Nienawidzę siebie za to, często przez to płaczę, ale przynosi mi to chwilową ulgę. Tak przecież nie można żyć! Proszę o pomoc, bo często rozmyślam o śmierci i boję się, że kiedyś te rozmyślania mogą się ziścić. Nie wiem, jak sobie pomóc, dlatego błagam: POMOCY!