Czuję, że nie jestem sobą... - jak wrócić do równowagi psychicznej?
Witam. Na imię mi Mariusz i mam 19 lat. Mam ogromny problem i już nie wiem, jak sobie z nim radzić. A mianowicie - jakieś 4 tygodnie temu razem z kolegami zaplanowaliśmy sobie małą domówkę w weekend. Piwko, mecze na konsoli itp. - taki męski wieczór. Zrobiliśmy małe zakupy w markecie i udaliśmy się do domu kolegi. Jakiś czas później każdy z nas otworzył sobie piwo i właśnie w tym momencie poczułem jakby uderzenie gorąca, ucisk w głowie i wrażenie, jakbym za chwilę miał zemdleć. Nie wiem jak to określić, bo to bardzo dziwne uczucie spotkało mnie pierwszy raz w życiu. Spanikowany zrobiłem kilka kroków przed siebie, myśląc, ze za chwilę to minie. Tak też się stało, ale po tym zdarzeniu cały wieczór myślałem o tym i nie dawało mi to spokoju. Następnego dnia czułem się już lepiej i nie myślałem już tak o tym. Dzień minął jak każdy inny, ale wieczorem, kiedy wyszedłem po coś do sklepu w pobliżu, odczułem dokładnie to samo, co dzień wcześniej. Nastąpiło to w sklepie. Bardzo się tego przestraszyłem i po chwili wyszedłem ze sklepu, podążając szybkim krokiem do domu. W domu jakby się troszkę uspokoiłem. Usiadłem na fotelu, napiłem się wody, ale bardzo mnie to martwiło i już nie czułem sie tak dobrze, jak wcześniej. Poprosiłem kolegę, by pojechał ze mną do szpitala. W szpitalu opowiedziałem o całym zdarzeniu i zrobiono mi badania serca, a mianowicie usg i ekg, sprawdzono mi ciśnienie (120/80) oraz zrobiono mi badanie krwi, morfologię. Wszystko było w porządku. Nie zaznaczyłem tylko, że wcześniej miałem szybkie i odczuwalne bicie serca, ale na co dzień mi to nie przeszkadzało w normalnym funkcjonowaniu, dlatego nie zwracałem na to szczególnej uwagi. Prowadziłem normalny tryb życia, jak każdy inny człowiek. Wracając do tematu. Każdego kolejnego dnia czułem się już tylko gorzej. Uczucie jakby zawrotów głowy, bezsenność, być może to przez ten stres i myśli o tym, co może mi dolegać. A dalej to już brak apetytu i brak jakiejkolwiek koncentracji. Kompletna pustka w głowie i tak do dziś. Na dodatek to uczucie strachu i obawa przed tym, że w każdej chwili może mi się coś stać. Nie cieszę się już życiem jak wtedy, wszystko przybrało szarych kolorów i tysiące myśli w głowie, co to może być. Po prostu czuję, że nie jestem sobą. Jakby umysł był oderwany od ciała. Jak gdyby ktoś we mnie był i nie chciał sobie pójść, a to co robię w danej chwili - jakby nie miało miejsca. Czuję się jak takie chodzące warzywo, dosłownie jak we śnie. W niczym nie widzę sensu i rzeczy, które do tej pory mnie cieszyły, nagle przestały. Nigdy wcześniej nie miewałem podobnych stanów. Czytałem dużo o derealizacji oraz depersonalizacji, ale nie mam przekonania, że to do końca to, wiec postanowiłem zapytać tutaj. Zawsze byłem energicznym nastolatkiem i duszą towarzystwa. Odwiedziłem neurologa, który dał mi skierowanie na TK głowy. Wykonałem badanie, a następnie udałem się do psychiatry. Psychiatra stwierdził, ze to zaburzenia nastroju i przepisał mi tabletki - ***. Po przeczytaniu ulotki kolejna obawa, bo napisane jest tam, że mogą wystąpić skutki uboczne i troszkę się ich przestraszyłem i nie przyjmuję na razie tych leków. Ale już nie daję rady, mam tego dość. Chciałbym już wrócić do normalności, bo żyć się odechciewa. Proszę o jakąś radę, bo już nie wiem co robić :( Pozdrawiam, Mariusz