Czy mam problem?

Jestem 32 letnią kobietą, mam dwoje wspaniałych dzieci i kochającego męża. Jestem świadoma, że w życiu spotkało mnie wiele dobrego, lecz to nie wystarcza, nie wiem, co dokładnie się ze mną dzieje, bo nie jestem pewna, czy inni może też coś takiego przeżywają. Niby wszystko OK, mam pracę, jestem ogólnie zdrowa, tzn. moje wyniki badań tak stwierdzają, nie chcę zostać posadzona o rozczulanie się nad sobą, dlatego o wielu sprawach nie opowiadam swoim najbliższym, bo naprawdę, tak w sumie, to nie mam na co narzekać. Niestety, ja czuję się nienajlepiej, jestem dość często zmęczona, pomimo że właściwie nie robiłam nic takiego, żeby tak się czuć, prawie codziennie popołudniu robię sobie kimkę, bo inaczej nie dociągnęłabym do wieczora, gdzie znowu jak już jest noc, budzę się wcześnie rano, 4-5, i nie mogę spać, a jak już dzwoni budzik, to jest mi ciężko się zwlec z łóżka, i jak już się zwlekę, to pierwsze co muszę zrobić sobie, to kawę, żeby się wybudzić, ciągle czuję ociężałość nóg i że mi się nic nie chce (nie chce mi się leżeć, nie chce mi się siedzieć, sama nie wiem, czy coś mi się chce, jak leżę, to mi się nie chce lezeć, jak siedzę, to mi niewygodnie i się kładę, żeby znów czuć uczucie, że jest nie tak jak być powinno). Trwa to ok.4 miesiące, ale zdarzają się dni, że mnie normalnie rozpiera energia, tyle tylko, że wtedy też jestem bardzo nerwowa i rozdrażniona byle czym, krzyczę na wszystkich dookoła i mam problem z dogadaniem się z otoczeniem, jest mi również coraz trudniej być uprzejmą dla klientów, bo ciągłe mnie coś w nich irytuje. Są dni, że się wściekam dosłownie na wszystko, np. na to, że strona na necie się zbyt wolno uruchamia, a są dni, że jest mi dosłownie niemalże wszystko, poza moimi najbliższymi, obojętne, nie mam ochoty z nikim rozmawiać, najchętniej zapadłabym wtedy w głęboki sen i przespała te dni, bo zdarza się, że następny dzień jest w miarę OK. I zawsze mam tę nadzieję, że jak zasnę, to może jutro będzie inaczej.... To by było na tyle w tej kwestii. Druga jest taka, że mam myśli samobójcze, ale nie sądzę, żebym była zdolna do rzeczywistego odebrania sobie życia, raczej w ten sposób rozładowuję swoje jakieś emocje, chyba tak mi się wydaje, ale nie jestem pewna. Mam coraz to nowsze pomysły, jak mogłabym sobie odebrać życie, widzę w myślach jak znajduje mnie rodzina, zastanawiam się, jakby to było oraz co będzie, jak mnie już nie będzie. Kolejną rzeczą jest to, że gdy mój maż gdzieś jedzie czy się spóźnia, wyobrażam sobie jak przyjeżdża policja i mi mówi, że coś się stało i zastanawiam się, jak ja sobie z tym poradzę, jak będę żyła bez niego, czasami boję się odebrać telefon z numerem niewidocznym, bo dzwoni policja, pogotowie, straż, tzn. ja tak sobie wyobrażam, że dowiem się czegoś, czego bym nie chciała usłyszeć. Czasami tak mnie kłuje w sercu i czuję lęk, że komuś z mojej rodziny coś się złego przytrafiło, w nocy potrafię wstać z takim lękiem i sprawdzić, czy moje dzieci na pewno są w pokojach i czy oddychają (mają 7 i 11 lat, nie ma takiej opcji, żeby same gdzieś wyszły). Ciągle sprawdzam, czy mój syn jest na pewno w pokoju, czy nie wyszedł, ma pokój na parterze. Jestem już tym zmęczona, a z drugiej strony może wiele ludzi ma takie wizje, lęki i żyje. Ciągle myślę o tym, że jak bym miała pieniądze, to poszłabym się prywatnie leczyć, na kozetkę, a tak się boję, a w sumie nie jestem pewna czego. Czy tego, że rzeczywiście jestem chora, czy tego, że nic mi nie jest, a ja się tylko nad sobą rozczulam, bo jestem słaba psychicznie. Na pewno wiem, że nie chcę być potraktowana przedmiotowo przez lekarza i tego, że każe mi się faszerować lekami  żeby odhaczyć wizytę. Myślę, że jakbym miała pieniądze, to lekarz przyjmujący mnie prywatnie bardziej zagłębiłby się w mój stan psychiczny i pomógł wyleczyć moja duszę, ale może się mylę. Czekam na odpowiedź i z góry serdecznie dziękuje oraz serdecznie pozdrawiam.

KOBIETA ponad rok temu

Opisane dolegliwości w dużej mierze mieszczą się w spektrum objawów zaburzeń depresyjnych. Smutek, poczucie ciągłego zmęczenia, wczesne budzenie się to jedne z objawów depresji. Dodatkowo opisywane myśli samobójcze, czy raczej rezygnacyjne, nakierowują rozpoznanie na choroby afektywne. Biorąc jednak pod uwagę poczucie stałego zagrożenia, lęk, ciągłe obawy o dzieci, męża, sprawdzanie, upewniania się, że wszystko z nimi w porządku, może świadczyć o zaburzeniach lękowych. Zarówno w jednym, jak i drugim przypadku, proponowałbym wizytę w gabinecie psychiatry, który lepiej rozezna problem i zaleci odpowiednie postępowanie. Obecnie uważa się, iż optymalnym leczeniem zaburzeń depresyjnych, czy depresyjno-lękowych jest terapia łączona tj. psychoterapia i farmakoterapia. Przed ew. wizytą u psychiatry proponuję wykonać badanie hormonów tarczycy. Niekiedy przy niedoczynności tarczycy występują objawy analogiczne do opisywanych.

0
redakcja abczdrowie Odpowiedź udzielona automatycznie

Nasi lekarze odpowiedzieli już na kilka podobnych pytań innych użytkowników.
Poniżej znajdziesz do nich odnośniki:

Patronaty