Czy mogę mieć boreliozę?
W czerwcu 2006 r. wkłuł się we mnie kleszcz (po zewnętrznej stronie kolana). Nie zauważyłem go, więc pozostawał we mnie prawie całą dobę. Być może trafił na kość, bo następnego dnia nie wyglądał na powiększonego. Nie zwróciłem uwagi na rumień. Być może było jakieś zaczerwienienie, którym się nie przejąłem. Po jakimś czasie wystąpiło u mnie zapalenie oskrzeli (tym też się nie przejąłem, bo w owym czasie takie zapalenia zdarzały mi się kilka razy do roku). Brałem na to jakiś antybiotyk o szerokim spektrum działania, pochodną penicyliny. Potem straciłem możliwość skoncentrowania się, pojawiły się problemy z pamięcią, ciągła senność, bóle głowy, depresja, drętwienie i słabnięcie rąk i nóg, irytacja. Grzbiety rąk mi pociemniały, a początkowo nie mogłem ich w ogóle dotykać z powodu bólu.
Zauważyłem, że objawy nasilają się po spożyciu większości pokarmów. Rzuciłem gluten, co spowodowało, że mój stan zmienił się na lepsze. Potem okazało się, że nie mogę funkcjonować w obecności niektórych cementów, pojawiła się astma, ból stawów itp. W tej chwili niemal ciągle mam zdrętwiałe i osłabione kończyny, jestem spowolniały, prawie niczego nie mogę już jeść. Staram się pozostawać na diecie bezglutenowej i przeciwgrzybicznej. Większość z wymienionych objawów utrzymuje się do dzisiaj. Biorę antyhistaminiki i beta-mimetyki o przedłużonym działaniu. Czy to mogą być powikłania po boreliozie bądź przewlekła forma boreliozy? Różni lekarze, do których chodzę nieprzerwanie od kilku lat, uważają, że wymyślam sobie choroby, a kiedy mówię o diagnostyce boreliozy, spotykam się ze stwierdzeniem: Nie widzę podstaw do diagnostyki. Czy mogę się takiej diagnostyki domagać? Przykuć w gabinecie do kaloryfera? Czy taka diagnostyka może przynieść informacje po tak długim czasie? Niestety, nie mogę się tym "nie przejmować" i "wziąć się w garść", bo objawy niezwykle utrudniają mi życie, jeśli w ogóle nie uniemożliwiają czynności, które powinienem zawodowo wykonywać.
Dziękuję za odpowiedź.