Czy chęć wyskoczenia prze okno jest sensowna?
Brak sensu życia i usilne szukanie kogoś lub czegoś co ten sens przyniesie, to często powtarzane usiłowania, nie przynoszące zresztą oczekiwanych rezultatów. Bo sens to jest to coś, co możemy jedynie sami wynaleźć. Lub zaakceptować spośród kulturowo dostarczanych propozycji.
Brak sensu wynikać może z wczesnodziecięcych doświadczeń, gdy osoby najbliższe nie były w stanie zauważyć Pańskich potrzeb i rozsądnie na nie reagować. Ma to nawet swoją nazwę – zespół zaniedbywanego dziecka. Być może nauczył się Pan tego, że nikt z otoczenia nie potrafi prawidłowo rozpoznać Pańskich potrzeb, emocji, dążeń, zamiarów i adekwatnie reagować na nie. Pomagać, wspierać, doceniać, nagradzać. W końcu człowiek zaprzestaje próbować.
Nie wiem czy tak było w Pana dzieciństwie i młodości. Nawet jeśli nie to i tak w Pana liście uderza bezradność, brak nadziei, prostracja i brak poczucia kontroli nad wydarzeniami Pana życia. Czy tak zawsze było? Warto przeanalizować swoje życie i odszukać te wydarzenia, te okresy swojego życia, w których potrafił Pan rozwiązywać problemy, planować i realizować swoje plany. Jak to było, co lub kto pomagał wówczas Panu a co przeszkadzało? Jakie rezultaty osiągał Pan ? Proszę spróbować jeszcze raz autorefleksji, w której nie będzie się Pan starał oceniać tego co czuje, lękowo odrzucać trudne emocje a oswajał się z nimi i starał się wejść z nimi w dialog. Np. co się kryje za chęcią „wyskoczenia przez okno”? Niska samoocena, brak perspektyw, lęk przed przyszłością, chęć ukarania kogoś… Nawet jeśli nie uzyska Pan stuprocentowej pewności w odpowiedziach to i tak pozwoli to Panu skierować uwagę na siebie, swoje emocje, możliwości radzenia sobie, doświadczenia. Każdy z nas ma pewną ilość mechanizmów radzenia sobie i stosuje je nieświadomie dopokąd skala i charakter przeżyć nie przekroczy ich skuteczności. Wówczas albo dzięki autorefleksji odszukamy nowe, niewykorzystywane a tkwiące w nas sposoby lub udajemy się po pomoc u profesjonalistów. Psychoterapeutek(ów). Ten sposób pomocy wcale nie przebiega bez trudu. To nie bułka z masłem. Wymaga sporo wysiłku tak od klienta jak i profesjonalisty. Często, na początku, próba zaufania, zawierzenia pomagającemu stanowi problem. Pomagający też musi mieć czas na zawierzenie klientowi.
Ten sam proces, choć mniej uciążliwy, tyczy farmakoterpii. Zażywanie leku to nie tylko prosta czynność połykania tabletki! Z tą tabletką pacjent „przyjmuje kawałek lekarza”! Jeśli mu nie ufa pojawia się „niestrawność’ pod postacią braku efektu, objawów ubocznych…
Stan opisany w liście w zrozumiały sposób stanowi cierpienie. Ale uważam, że można Panu pomóc. Proszę rozpocząć od autorefleksji i próby zawierzenia innym, którzy nie tylko maja obowiązek niesienia pomocy ael zwykle mają wiedzę i doświadczenie w tym jak to czynić.
Życzę powodzenia!