Czy obawiać się w tym przypadku zakażenia wirusem wścieklizny?
Dzień dobry! Czy jest sens się obawiać zakażenia wirusem wścieklizny jeżeli miałem bezpośredni kontakt z martwym(?) dzikiem około 12 dni temu, który nie wiadomo czy zmarł od choroby czy od potrącenia jednak leżał na środku ulicy i poprzedzała go linia ze śliny i raczej na pewno nie była to krew? Przenosiłem go dłońmi ze zdrową (w miejscu kontaktu) skórą i jedynie dotykając łap. Nie dotykałem pyska ani jego okolic. Jednakże nie wiem czy zrobiłem dobrze, że podczas dezynfekcji płynem na bazie alkoholu (dość krótkiej swoją drogą - 1 minuta) przemyłem jednym ruchem także ranę na drugiej stronie dłoni, która parę godzin później opuchnęła i swędziała. Samych rąk niestety zapomniałem umyć wodą z mydłem najprawdopodobniej przez mocny głód, który zabrał mnie prosto do źródła kalorii :) i nie wiem czy samo to nie mogłoby również być źródłem zakażenia. Dodatkowo w razie gdyby jednak było potrzebne to czy robić szczepienie prywatnie kupując własną szczepionkę oraz immunoglobulinę czy jednak czekać na szczepionkę refundowaną i gdzie zgłasza się chęć przyjęcia szczepionki?