Czy to już choroba psychiczna czy jeszcze depresja?
Witam. Na pozór mogłoby się wydawać, że jestem zwykłą studentką, jednak od początku liceum dzieją się ze mną niepokojące rzeczy. Od tamtego momentu przestałam cieszyć się życiem i zaczął się mój wewnętrzny koszmar. Wszystko zaczęło się od momentu kiedy zorientowałam się, że wokół mnie nie ma nawet jednej osoby, z która mogłabym szczerze porozmawiać o tym co mnie boli. Każde nawet najmniejsze potknięcie co raz bardziej utwierdzało mnie w przekonaniu, że jestem osobą, która nigdy nie osiągnie żadnego sukcesu. Mimowolnie włączało się we mnie działanie autodestrukcyjne. Co raz bardziej lubiłam przebywać w ciemnych, mrocznych miejscach jednocześnie bardzo bojąc się samotności. Teraz jest jeszcze gorzej. Wszystko co robię nie sprawia mi nawet najmniejszej przyjemności. Stronie od kontaktów towarzyskich, a relacje z ludźmi ograniczam tylko do tych koniecznych. W mojej głowie jest dziwna pustka. Nie mam siły żeby wstać z łóżka i podjąć jakiekolwiek działanie. Potrafię godzinami leżeć i wpatrywać się w sufit. Wtedy całe moje ciało drży i odczuwam chłód mimo że tak naprawdę jest gorąco. Wieczorami wychodzę i idę przed siebie bez celu. Znikam na kilka godzin. Idąc ulicą odczuwam ogromny strach przed ludźmi, których mijam. Co raz częściej myślę o śmierci, ale nie mam realnych myśli samobójczych. Mam za sobą trzy nieudane związki za każdym razem było dokładnie tak samo. Zamykałam się i odpychałam od siebie te osoby. To działo się automatycznie wbrew mojej woli. Wszystko, co dzieje się w moim życiu utwierdza mnie w przekonaniu, że nie osiągnę niczego. Nie widzę mojej przyszłości. Najgorsze jest to, że wbrew sobie na forum publicznym nie wzbudzam żadnych podejrzeń. Wydawać by się mogło, że jestem taka twarda i normalna. Moja cała rodzina taka jest i jest mi bardzo źle z tym, że do nich nie pasuję. Czy to już choroba psychiczna czy jeszcze depresja? Jak mogę sobie pomóc?