Czy to mogą być jednak objawy jakiejś choroby?
Dzień dobry.
Od prawie 2 tygodni męczy mnie kaszel. Początkowo był on suchy, napadowy, miałam po nim uczycie swędzenia gardła a nawet pleców.
Z czasem (mam wrażenie) stał się kaszlem mieszanym bo zaczęłam wykrztuszać wydzielinę i mam uczucie guli w gardle.
Kaszel ten mocno wzbudzał mnie w nocy, pomagało siedzenie przy otwartym oknie.
Stosowałam Solvetusan na noc, jednak po kilku dniach udałam się do NiŚOZ gdzie lekarz przepisał mi Thiocodin i Levopront.
Następnego dnia udałam się do lekarza rodzinnego (nie czułam się odpowiednio zaopiekowania podczas wizyty na nocnej opiece), i tam lekarz przepisał mi Maxipulmon i Uniben.
I niby ok, trochę kaszel zelżał, ale w dalszym ciągu potrafi mnie wybudzić w nocy. Odrywa się wtedy na tyle wydzieliny, że potrafi ona doprowadzić do wymiotów.
Nie mam kataru, nie mam gorączki, czasami mam jakby świszczący oddech, czasami mam odczucie ucisku w klatce piersiowej, czuję się ogólnie osłabiona (być może to efekt nieprzespanych nocy), ale już 2 tygodnie utrzymujący się kaszel raczej nie jest normalny?
Pomagam sobie jak mogę, piję siemię lniane z cytryną i miodem, herbaty z imbirem ale większej poprawy dalej brak.
Czy to mogą być objawy jakiejś choroby? (Krztusiec, zapalenie tchawicy, zapalenie oskrzeli). Czy mogę sobie jakoś pomóc domowymi sposobami/lekami bez recepty? Czy szukać innego internisty, który poświęci mi więcej niż minutę na badanie i zleci jakieś dodatkowe badania?
