Czy to normalny objaw niepożądany antykoncepcji hormonalnej?

Czy to normalny objaw niepożądany antykoncepcji hormonalnej? Zacznę może od tego, iż współżyć zaczęłam w czerwcu tego roku. Przez dwa pierwsze razy mój chłopak wszedł we mnie na chwilkę bez zabezpieczenia, nie doszedł, jednak jestem świadoma ryzyka zajścia w ciążę z preejakulatu więc między jednym a drugim stosunkiem w odpowiednim odstępie czasu zażyłam tabletkę dzień po EllaOne, przesunęła ona owulację i okres (okres dostałam od 35 dnia cyklu). Od pierwszego dnia okresu regularnie robię testy ciążowe, wszystkie wyszły negatywne, zaś 26 lipca w laboratorium wykonałam test na obecność bety hcg we krwi, beta była ujemna (<0,2 i badanie na dobry miesiąc po stosunkach). 11 lipca dostałam okres, tego samego dnia zaczęłam brać tabletki antykoncepcyjne Microgynon 21 (bez placebo). Przy pierwszym opakowaniu zaczęły się lekkie objawy niepożądane, zaczęłam mieć bóle głowy, dwa dni z rzędu na brązowo plamiłam ale testy dalej wychodziły negatywne. Pobolewały mnie piersi ale przestały, przez moment były twarde ale wróciły teraz do swojej typowej "postaci". Do tego w połowie blistra zaczęłam czuć ból pleców i zauważyłam że mam spuchnięty brzuch, co mnie przeraziło. Na początku sierpnia, drugiego dnia przerwy od tabletek, dostałam krwawienia z odstawienia które wyglądało po prostu jak mój typowy okres, jedynie z większymi skrzepami, no i może lekko boleśniejszy niż zwykle, ale to dalej w normie mniej więcej było odczuciowo. Niestety opuchnięcie brzucha dalej ma miejsce, do tego mam bardziej tłustą cerę i włosy też wydają się ciut tłustsze, ponownie jestem w połowie opakowania i zaczynam znowu czuć ból brzucha i pleców. Widać żyłki na ciele mocniej, w tym te na piersiach, teraz już piersi nie bolą, jedynie sutki kłują ale to przez to że jak wydaje mi się że lekko mrowienie czuję (a po prostu mi się to tylko wydaje, nic innego się nie dzieje) to próbuję ściskać, sprawdzając czy nic nie wycieka. Obie te rzeczy pojawiają się i znikają, ale nie są w żadnym stopniu mocne. Brzuch jest miękki, rano nieco mniejszy ale widać że dół lekko opuchnięty tak, jak zwykle było to u mnie przed okresem. Dodatkowo zmniejszył mi się apetyt, czuję się mniej głodna na tabletkach, z kolei w przerwie między tabletkami wydawało się jakby część objawów była mniejsza. Nie powiem, jestem przerażona mimo że regularnie robię testy i na żadnym nawet cienia cienia nie było w polu z drugą kreseczką. Dlatego zastanawiam się czy to po prostu objawy tabletek i po którymś miesiącu stosowania się to unormuje, jestem w trakcie drugiego blistra tych tabletek, ale mimo wszystko się martwię. Szczególnie, że słyszałam już różne historie o ciążach ukrytych, ciążach na tabletkach (po dwóch pierwszych razach używamy gumki zawsze, żadna nie pękła, sprawdzamy, plus doszedł we mnie raz przez ten cały czas, bo z powodu dyspareunii niestety trochę nasze współżycie jest utrudnione:(( jestem pod kontrolą ginekologa i niby nie widać wielkich nieprawidłowości ale tak czy siak ból mnie martwi). Jakie jest na tym etapie prawdopodobieństwo że testy i beta się mylą, a objawy są związane z ciążą? Przepraszam za tak głupie pytania ale jestem po prostu przerażona.