Czy to rak? Błagam o radę!

Witam. Moja sprawa wygląda tak, że już odkąd pamiętam (od jakichś 12 lat) wciąż co 2-3 miesiące nawraca mi bardzo silne zapalenie pęcherza moczowego (dodam, że obecnie mam 22 lata), objawiające się silnym parciem na mocz, strasznym bólem, pieczeniem i swędzeniem przy oddawaniu moczu i bólami w dole brzucha. Za każdym razem mam okropne wyniki. W maju tego roku leżałam w szpitalu, oto wypis: CYSTOSKOPIA: pęcherz moczowy o zmniejszonej pojemności, beleczkowany obrzęk całej śluzówki pęcherza, przekrwienie, niewielka ilość włóknika, leukoplakia w obrębie trójkąta pęcherza. Ujścia moczowodowe niewidoczne. BADANIE MOCZU: krew - 5-1, l leukocyty -500, erytrocyty -15, nabłonki wiel. - liczne, bakterie - bardzo liczne. Moje pytanie brzmi: czy takie ciągłe zmiany i ta leukoplakia oraz przekrwienie mogą świadczyć o zmianach nowotworowych??? Byłam u lekarza, dziś rano robiłam wynik moczu, ponieważ mam bóle w okolicy łonowej i okolicy nerek. Wyniki wyszły gorsze niż wyzej napisałam (niestety zostały u Pani dokor) i mam zrobić posiew po świetach. Dostałam antybiotyk, którym byłam leczona w szpitalu, ale bardzo się niepokoję, bo Pani doktor, gdy dziś spojrzała w mój wypis ze szpitala, powiedziała, że to są stany przednowotworowe i powinnam być pod stałą opieką lekarza, a lekarz wypisując mnie w maju ze szpitala, powiedział, że musi pobrać wycinki do badań histo... ale gdy mi się poprawiło po leczeniu, stwierdzł, że na razie nie będzie mi ruszał pecherza :( Co robić? Czekać czy walczyć o opiekę lekarską??? POMÓŻCIE MI, PROSZĘ!

KOBIETA, 22 LAT ponad rok temu
Lek. Marcin Buczek
48 poziom zaufania

Szanowna Pani,

obraz Pani choroby sugeruje przede wszystkim kolejny nawrót zapalenia pęcherza moczowego. Kobiety bardzo często chorują na nawracające zapalenia układu moczowego, co wiąże się z ich anatomiczną budową dróg moczowych. Objawy, zwłaszcza bólowe, które Pani opisała, jak najbardziej wpisują się w obraz tej choroby. Wynik cystoskopii potwierdza częste przebywanie przez Panią zapaleń pęcherza.

I tu odpowiadając na Pani pierwsze pytanie - obraz przekrwionego pęcherza i leukoplakii sugeruje przede wszystkim zapalenie pęcherza. Leukoplakia jest zmianą powstałą z powodu długotrwałego drażnienia ściany pęcherza (w pęcherzu powstaje praktycznie tylko w obrębie trójkąta pęcherza). Nie jest to obraz typowy dla raka pęcherza moczowego. W badaniu ogólnym moczu przede wszystkim rzuca się w oczy duża liczba leukocytów i bakterii, potwierdzając zapalenie układu moczowego.

Niestety z dużym prawdopodobieństwem zapalenia będą u Pani nawracać, zwłaszcza, jeżeli nie prowadzi Pani odpowiedniej profilaktyki (tutaj znajdzie Pani trochę informacji portal.abczdrowie.pl/zakazenia-ukladu-moczowego) i jest Pani osobą aktywną seksualnie.

Obecnie bardziej grozi Pani przebycie odmiedniczkowego zapalenia nerek (bóle okolic nerek mogą to sugerować), często prowadzącego do niewydolności nerek. Oczywiście nie mogę Pani zapewnić, że częste przebywanie zakażeń pęcherza nie doprowadzi z czasem do rozwinięcia się u Pani nowotworu tego organu. Dobrze dla Pani byłoby być pod stałą opięką urologa lub nefrologa.

0
redakcja abczdrowie Odpowiedź udzielona automatycznie

Nasi lekarze odpowiedzieli już na kilka podobnych pytań innych użytkowników.
Poniżej znajdziesz do nich odnośniki:

Błagam, pomocy

Od lat choruję na depresję, dwa pobyty w szpitalu, do tego doszły lęki, nie wychodzę sama z domu i sama też w nim nie mogę przebywać. Zaczynam się dusić, serce bije jak oszalałe. Chodzę do psychiatry, ale przestałam brać leki, bo się boję, dorywczo biorę lek p-lękowy (przepisany przez internistę), który staram się odstawić z polecenia lekarza. Nie wiem, jak dalej mam funkcjonować. Wszystko mnie przeraża, nie potrafię rozmawiać z ludźmi, lekarza też okłamuję, bo mówię, że biorę leki. Ostatnio pani doktor chciała mnie skierować ponownie do szpitala, ale boję się, że się wyda, że nie przyjmowałam leków, albo od razu dadzą mi dużą dawkę i coś mi się stanie. W poniedziałek mam kolejną wizytę u lekarza. Co mam zrobić?

KOBIETA ponad rok temu

Z przedstawionego opisu wynika, iż cierpi Pani na zaburzenia depresyjne nawracające, a obecnie przeżywa Pani kolejny nawrót depresji. Właściwym leczeniem tego typu dolegliwości jest farmakoterapia w połączeniu z psychoterapią. Przyjmowanie leków w tego typu problemach jest konieczne. Nieleczona depresja powoduje narastanie objawów, może też z czasem zagrażać Pani życiu. Zaprzestanie przyjmowania leków tylko pogarsza przebieg i czas trwania zaburzeń. Lek zapisany przez lekarza pierwszego kontaktu jest lekiem uzależniającym, który działa tylko objawowo - nie leczy przyczyn. Dobrym rozwiązaniem jest wizyta u psychiatry i szczera rozmowa. Przedstawienie swych obaw, lęków związanych z lekami przyniesie poprawę współpracy. Może konieczna będzie wspólna decyzja o zmianie leczenia lub modyfikacji dotychczasowego. Ważne jest, aby z psychiatrą omówiła Pani wszystkie swoje obawy i wątpliwości związane z proponowanym leczeniem.

0
redakcja abczdrowie Odpowiedź udzielona automatycznie

Nasi lekarze odpowiedzieli już na kilka podobnych pytań innych użytkowników.
Poniżej znajdziesz do nich odnośniki:

Już nie daję rady

Mój problem chyba zaczął się już w dzieciństwie, gdy mając 10 lat, straciłam kochającego ojca, który przez problemy zostawił nas (popełnił samobójstwo). Ze schorowaną matką, która po jego śmierci załamała się i wpadła w depresję, nie interesowała się nami, dostawała jakichś ataków, wszystkim w nas rzucała, wyzywała, wyganiała z domu, chodziłyśmy głodne, nie miałyśmy się w co ubrać. To było straszne, koszmar na ziemi. Nikt nam wtedy nie pomógł. Jakimś cudem podstawówkę skończyłam, później liceum, jedno, drugie, nie potrafiłam chodzić do szkoły bez książek, zimą w letnich butach. Mimo że miałyśmy po ojcu rentę, to mama nam ją zabierała i nie dawała na podstawowe potrzeby. Chyba wtedy się załamałam i przestałam chodzić do szkoły – przez rok czasu siedziałam w domu, poszłam w końcu do zawodówki, miałam praktyki i pieniądze, więc ją skończyłam i jakoś życie się toczyło. Poznałam chłopaka, w domu dalej było piekło, więc wieczory spędzałam u niego, on długo nie wiedział o moim piekle w domu. Później zamieszkałam u niego. Ja się cieszyłam, bo nie musiałam już patrzeć na ten chory dom, w konsekwencji wszyscy nalegali na nasz ślub. Bałam się tego strasznie, bo w sumie to nie wiedziałam, czy jestem na to gotowa. Kochałam go i zgodziłam się. Ja pracowałam, on też, wszystko było OK, później zaczęły się problemy z sąsiadami, mąż zadecydował o przeprowadzce do jego rodziców na wieś. Byłam wtedy z upragnionym dzieckiem w ciąży, zgodziłam się na tę przeprowadzkę, bo nie widziałam innego rozwiązania i wydawało mi się, że będzie tak lepiej dla nas i naszego dziecka. Minęły już trzy lata od tego momentu i wiem, że to był potworny błąd! Ja z dzieckiem całe dnie sama, bez znajomych, na jakiejś wiosce, gdzie się nic nie dzieje, gdzie nie można nawet wyjść z dzieckiem na spacer, bo nie ma gdzie. Mąż raz ma pracę, raz siedzi w domu, ciągły brak pieniędzy. Tu właśnie zaczął się mój kolejny koszmar, na który sama się zgodziłam. Początkowo wmawiałam sobie, że będzie dobrze, że się ułoży, że się przyzwyczaję, ale to już trwa za długo. Wpadłam chyba w depresję i nerwicę. Wstaję o trzeciej nad ranem z lękami o naszą przyszłość, jest mi strasznie źle tu samej, bo mąż wyjechał daleko za pracą i jest gościem w domu. Ciągle płaczę, były myśli samobójcze jeszcze niedawno, ale jakoś mi przeszło, bo mamy kochaną córeczkę. Wiem, że mój stan psychiczny się na niej odbija, nic nie potrafię zrobić, ze wszystkim mam problem, z obiadem, sprzątaniem, myśleniem i pamięcią. Wydaje mi się, że już nic nie ma sensu. Nikt mnie nie przyjmie, a na dalszą naukę przynajmniej na razie nie mam szans z powodu depresji i nie mam z kim dziecka zostawiać, bo jestem tu sama, a teście pracują. Mąż wie o moim stanie, ale mnie nie rozumie, uważa, że nie ma problemu, coraz częściej się z nim kłócę, wydaje mi się, że nasz związek nie ma sensu, nie dogadujemy się. Gdybym miała gdzie, chyba już dawno bym się wyprowadziła z tej dziury. Jestem taka nieszczęśliwa, nie wiem, jak mam dalej żyć, myślałam, by iść do psychiatry, ale boję się leków, zresztą one mojego życia chyba nie zmienią i moich błędnych decyzji :(

KOBIETA ponad rok temu

Witam!

Opisane przez Panią objawy mogą wskazywać na zaburzenie o typie depresji. Błędne jest jednak Pani przekonanie, że leki nie pomogą. Będąc w depresji, widzimy wszystko w czarnych kolorach i bardzo trudno jest nam dostrzec jakikolwiek pozytywny aspekt naszej sytuacji. Trudno jest nam też szukać rozwiązania problemu, gdyż tkwimy w błędnym kole objawów, dlatego należy je jak najszybciej przerwać.

Ze względu na powyższe, namawiałabym Panią na wizytę w poradni zdrowia psychicznego, w której może Pani liczyć na pomoc zarówno ze strony psychiatry, jak i psychologa. Ideałem leczenia depresji jest farmakoterapia połączona z psychoterapią. Jest to możliwe w większości poradni zdrowia psychicznego, choć te działające w większych miastach oferują szerszy zakres pomocy. Do poradni nie jest wymagane skierowanie, więc może się Pani umówić bezpośrednio na wizytę.

Proszę się nie poddawać. Ma Pani córeczkę, która potrzebuje uśmiechniętej mamy. Proszę też wziąć pod uwagę to, że będąc w depresji wiele rzeczy wydaje nam się beznadziejnych, tracimy również wiarę i zaangażowanie w związek. Dlatego odradzałabym Pani podejmowanie jakichkolwiek decyzji odnośnie Pani małżeństwa do czasu, aż Pani samopoczucie się poprawi. Jednocześnie  chciałabym zaznaczyć, że leki antydepresyjne mają opóźnione działanie, pierwsze efekty można zauważyć dopiero po ok. 3 tygodniach ich stosowania, dlatego brak natychmiastowej poprawy nie powinien być czynnikiem zniechęcającym.

Pozdrawiam i życzę zdrowia!

0
redakcja abczdrowie Odpowiedź udzielona automatycznie

Nasi lekarze odpowiedzieli już na kilka podobnych pytań innych użytkowników.
Poniżej znajdziesz do nich odnośniki:

Patronaty