Czy uda mi się wyjść z tego stanu? to nie do zniesienia
Witam, jestem matką samotnie wychowującą dziecko, rok temu przeszłam załamanie nerwowe z powodu straty ukochanej osoby, rozeszliśmy się, do tego problemy w domu, jedno naszło na drugie i coś we mnie pękło... po prostu chciało mi się płakać i zaczęły się myśli typu skocz z okna, użyj noża. To straszne, bałam się wychodzić z domu, przejść przez ulicę, boję się samej siebie. Zasięgnęłam porady lekarza prowadzącego, przepisał mi pramolan, brałam go kilka miesięcy, 2-3, i jakoś się trochę wyciszyłam, więc przestałam je brać, to decyzja lekarza, ponieważ widzi, że walczę z tym, biję się z własnymi myślami.
Tłumaczę sobie, że muszę żyć dla dziecka i że się nie dam, ale te myśli tloczą się w mojej głowie non stop. Czasem, gdy zaczyna się coś dziać pozytywnego, nie myślę o tym, ale później są znów nawroty, trwa to 2-3 dni i znów kilka dni spokoju. Nie wiem, na czym to polega, bo np. rozmawiam z kimś lub oglądam film i te myśli same mnie nurtują. Może to leczenie jest o tyle trudniejsze, że mam na utrzymaniu brata alkoholika i długi, jakich się dorobiłam, bo brat tylko pije i są codzienne kłótnie. Co robić, błagam, chcę odzyskać dawien spokój. Czytałam, że hipnoterapia jest najbardziej działającą pomocą w leczeniu. Czy ja wyjdę z tego?