Czy wielkie zniechęcenie i strach przed podjęciem jakiejś inicjatywy to objawy depresji?
Mam 20 lat. Mój ojciec od 30. roku życia choruje na depresję dwubiegunową, napady jego choroby, okresy depresyjne, zdarzaja się u niego coraz częściej. Wiem, że ryzyko zachorowania w moim przypadku jest bardzo duże. W naszej rodzinie jest jeszcze kilka objawów chorób psychicznych jak również depresja i schizofrenia.
Zawsze miałam kłopoty z nauką, tzn. prawie zawsze.Te poważne zaczęły się w gimnazjum. Nie to, że nie chcę się uczyć, zdaję sobie sprawę z tego, że nauka to moja przyszłość, ale od paru lat jest we mnie wielkie zniechęcenie do nauki, do podjęcia działania, do skupienia się, z którym też mam ogromne problemy. Odciąganie uczenia się lub też odwlekanie wykonania czynności, w którą musiałabym włożyć jakąś ilość energi, powoduje u mnie frustrację, poczucie winy, apatię i zdenerwowanie.
Zawsze byłam nieśmiała, często poznając nowe osoby czuję takie zażenowanie w ich obecności - nie wiedzieć z jakiego powodu - że w ogóle nie odzywam się słowem, a potem dosięgają mnie stany smutku, znów mam poczucie winy i jestem zmęczona tym, że nie mogę tego wszystkiego w końcu zmienić. Przytłaczają mnie codzienne obowiązki, takie jak np. zrobienie prawa jazdy, które jest mi potrzebne, a nie mogę go zrobić od 3 lata, bo odczuwam związany z tym jakiś niepokój, a chwilami dość silny strach i nawet nie wiem z jakiego powodu. Często czuję się zmęczona, wiecznie niezadowolona z siebie, rozdrażniona i poddenerwowana.
Mój ojciec zapytał mnie ostatnio czy przypadkiem nie odczuwam jakis objawów depresji, gdyż to u nas rodzinne. Zapytał mnie czy mam czasem tak, że bardzo nie chce mi się czegoś zrobić, np. jak zrobienie sobie jedzenia czy wykąpanie się, lub czy odczuwam jakiś starch, niepokój z bliżej nieokreślonych powodów. Wstydzę się objawów mojej przypadłości więc powiedziałam, że nie. Ale w większości się one zgadzają. Jeżeli chodzi o zrobienie jedzienia czy pójście pod prysznic - nie ma takiej mocy, która by powstrzymywała mnie przed tym, ale dość często mam tak silne zniechęcenie do danej czynności, że zastanawiam się czy nie przekroczyło to już bariery normalnego lenistwa.
Boję się również o moją przyszłość - czasem myślę, że zwykłe, codzienne czynności przerosną mnie, nie mogę skupić myśli, zawsze coś zaczynam i nigdy nie kończę, mój zapał do danej rzeczy szybko się kończy. Sama nie wiem czy sama powinnam z tym wszystkim walczyć, czy absolutnie potrzebna jest mi pomoc. Czy jestem nienormalna, czy to może wzmożone lenistwo? Proszę o jakieś wskazówki. Zniechęcona 20.