Czy zbliża się depresja?
Niby jestem szczęśliwą mężatką z 10-letnim stażem. Niby, bo niby mam wszystko - w sumie dobrego męża, dobrą pracę, w miarę dobrze ułożone życie... Tylko do tej układanki jednak brakuje może kilku elementów - nie mam w sobie radości, nic mnie cieszy, bo co ma mnie cieszyć jesli, nie wiedzieć czemu, jestem pozbawiona możliwości spełnienia największego mojego pragnienia, czyli po prostu, a może aż, bycia matką?
Wiem że są różne możliwości czy to medyczne, czy też adopcja. Jestem po kilkuletnim leczeniu, niestety bez efektu. I nie mam już sił na kolejne faszerowanie się przeróżnymi farmaceutykami czy kolejne pobyty w szpitalach. Aktualnie bardzo powaznie myślimy z mężem o adopcji. Ale nawet jeśli wiem, że bedę kochała to adoptowane dziecko, to straszliwy ból przeszywa moją duszę, że nigdy nie będę mogła patrząc na moje dziecko, zastanawiać się np. jakie cechy odziedziczyło po mnie czy po moim mężu...
Może to zbyt egoistyczne, ale nikt nie jest w stanie zrozumieć tego bólu, dopóki nie znajdzie się w takiej sytuacji. Mam wrażenie, że momentami popadam w jakieś depresyjne stany, choć wszystkim wokół wydaje się, że jestem osobą twardą, wesołą, która mocno stoi na dwóch nogach na ziemi. I może to tłumaczy to, że wdałam się w wirtualna przyjaźń damsko-męską z osobą, która ma trójkę dzieci:) Miałam okazję poznać kiedyś go krótko "w realu". Co prawda jego życie także nie jest łatwe, bo każde dziecko jest z innego związku. Stara się jednak z całego serca naprawić wyrządzone krzywdy, stara się być dobrym ojcem, na ile może w tej sytuacji.
I choć ma teraz partnerkę, z którą ma najmłodsze dziecko, to w moim odczuciu nie jest do końca szczęśliwy... Tak jak ja, która ma to czego z kolei nie ma on... Właściwie nie oczekuję żadnej porady, ale chyba tylko chcę tutaj wyrzucić z siebie trochę goryczy, rozżalenia, które mnie dusi i nie mogę sobie z nim poradzić... Czy to depresja? Nie wiem, może. Wiem tylko, że choć czuję się samotna wśród ludzi, to jak na razie staram się normalnie wśród tych ludzi funkcjonować. Jak długo mi się to będzie udawało? Także nie wiem...