Depresja w okresie dojrzewania

Witam, mam 17 lat, jestem obecnie w pierwszej klasie liceum. Piszę ten list, ponieważ obawiam się że (boje się nawet myśleć o tym słowie) mam depresję. Wszystko zaczęło się w wakacje tamtego roku. Skończyłam gimnazjum, jakoś nie tęskniłam za swoją klasa. Zawsze byłam dobrą uczennicą, miałam sukcesy artystyczne (skończyłam szkołę muzyczną pierwszego stopnia), słowem ceniłam naukę, prawdziwe wartości w życiu, piękno, szlachetność, uczciwość a na dodatek jestem bardzo wierzącą osobą. W wakacje czułam dziwną obojętność mnie ogarniającą. Kiedy stało się coś naprawdę przykrego, ja tego nie odczuwałam. Jak jakieś znieczulenie. Wszystko się odbijało na mnie po trochu potem. Nigdy nie przychodziła wielka fala smutku, która była raz a porządna. Potem (na końcu wakacji) przeżyłam swój pierwszy pocałunek, z chłopakiem, na którym mi zależało już 7 miesięcy wcześniej. Okazało się, że on nie ma jednak ze mną żadnych planów. Flirtował ze mną dalej, co dawało mi małą nadzieje, choć w głębi duszy wiedziałam, że dla niego to nic nie znaczy. Zresztą nawet w tym roku (styczeń) powiedział mi, że dalej myśli o swojej byłej dziewczynie. Gdy to usłyszałam, pękło mi serce. Pierwszy raz tak mocno płakałam i szlochałam. Nie mogłam się uspokoić, nie spałam. Od końca wakacji tamtego roku myślę o nim codziennie, dosłownie. Nie chcę już, ale to weszło w nawyk. Od paru tygodni się poprawia mój stan, wychodzę z tego, ale zaczynam dostrzegać, że nie tylko on powodował mój zły stan. Od początku wejścia do liceum jest mnóstwo nauki (profil bio-chem-fiz, a z fizyki jestem bardzo słaba), nie mam na nic czasu. Przestałam grać na pianinie, zrezygnowałam z dodatkowych lekcji angielskiego ( czyli z tego, w czym zawsze byłam bardzo dobra). Non stop chodzę smutna, nic mi się nie chce, wszystko odkładam na ostatnią chwile, mało śpię, ciągle jestem senna, boli mnie głowa, z nikim się nie spotykam, nic mnie nie cieszy, straciłam chęci do życia, zainteresowania, odczuwam permanentna apatie. Dużo by tego wymieniać, teraz tylko nadmieniłam kilka stanów. Boje się.. boje się czegoś, czego nie mogę nawet określić. Któregoś dnia kładąc się spać nie mogłam zasnąć z powodu strachu. Nie miałam następnego dnia kartkówki, sprawdzianu itp. Po prostu się bałam. Uciskało mnie coś w środku. Czuję się tak, jakby moje życie było bezwartościowe a cała ja niepotrzebna. Każde małe i większe stresy, smutki, żale i rozpacze nigdy ze mnie nie uchodziły przez np. wysiłek fizyczny, wszystko tłumiłam w sobie, każde uczucia i emocje "zakopywałam" w sobie żywcem. Chcę swoje życie zmienić, ale nie wiem jak i nawet nie mam sił. Gdybym mogła zobrazować swoje wnętrze, to byłoby jak dzisiejsza pogoda: jest zimno, wieje porywisty wiatr, pada deszcz cały dzień, wszędzie jest szaro i ponuro... ale gdzieś głęboko, daleko daleko jest miejsce we mnie, gdzie ukryta jest moja nadzieja i ciepło, ale nawet nie mam sił by się do nich dokopać. Szukam odpowiedzi w wierszach, maksymach, książkach... ale ulatują mi one z mojej pamięci ( jak zresztą wszystko). To wszystko co czuje utrzymuje się już od prawie 9 miesięcy. Nie chcę tak żyć. Pragnę wreszcie znaleźć radość i utraconą nadzieję. Chcę tego i mam dość ciągłego płaczu. Naprawdę nie wiem co robić, a dalej tak być nie może. Proszę o pomoc, bardzo mocno.

KOBIETA, 17 LAT ponad rok temu
Paulina Witek Psycholog, Warszawa
72 poziom zaufania

Witaj!

W wieku w jakim jesteś bardzo często pojawiają się zaburzenia lękowo - depresyjne. których przykre wydarzenia, takie jak zawód miłosny, są z reguły jedynie wyzwalaczami. Przyczyna jest zapewne bardziej złożona, choć na pewno ma też związek z Twoimi emocjami, które starasz się tłumić. Paradoksalnie nadmiar tłumionych emocji przejawia się właśnie poprzez smutek, przygnębienie, zobojętnienie i stany depresyjne.

Depresja wymaga leczenia, dlatego gorąco namawiam Ciebie do kontaktu z psychologiem oraz psychiatrą. Przede wszystkim zachęcam Ciebie do podjęcia psychoterapii. Jest to podstawą przepracowania trudności, które są z reguły główną przyczyną depresji

Myślę, że ten czas jest dla Ciebie trudny, ale może być ważny na drodze Twojego rozwoju. Spróbuj potraktować go jak stan przejściowy, który minie i znów będziesz miała więcej energii, wróci radość z życia i zapał do pracy, nauki, do realizowania swoich pasji. 

Zachęcam Ciebie również do lektury "Sensu życia" V. Frankla oraz "Przebudzenia" A. de Mello. Jeśli obcowanie ze sztuką przynosi Ci ulgę, daje poczucie bycia zrozumianą, ułatwia wyrażenie trudnych emocji spróbuj w ten sposób odreagowywać frustracje i napięcie. Ciekawą formą pracy terapeutycznej są zajęcia z arteterapii, np. terapia poprzez malarstwo, taniec, dramę. Poszukaj możliwości uczestniczenia w takich zajęciach w Twojej miejscowości. Nawet jeśli masz obawy z tym związane, czasem warto się przełamać, aby móc się rozwijać i cieszyć się dobrym samopoczuciem.

Pozdrawiam Ciebie serdecznie!

0
redakcja abczdrowie Odpowiedź udzielona automatycznie

Nasi lekarze odpowiedzieli już na kilka podobnych pytań innych użytkowników.
Poniżej znajdziesz do nich odnośniki:

Patronaty