Dlaczego nie potrafię się z nikim związać?

Witam, mam 19 lat i problem ze związkami. Nie potrafię się z nikim związać.. po roku czasu, gdy facet „moich marzeń” zwrócił na mnie wkoncu uwagę spotkaliśmy się kilka razy i stwierdziłam, ze nie, bo jest nudny i ma mało do zaoferowania w rozmowie itd. Było wiele takich sytuacji, potrafię zwrócić uwagę męzczyzn, bo jestem całkiem atrakcyjna(często czuje się jak dziewczyna na jedną noc, paradoksalnie, moje życie intymne jest raczej ubogie). W między czasie miałam kolegę i coś zaczęło wisieć w powietrzu. Od miesiąca się spotykamy(na zasadzie bliższej relacji) na ten moment czuje, ze jest moja bratnia dusza.. leżąc razem przytuleni często płakałam powoli odkrywając przed nim swoją wrażliwą stronę, dostając w zamian dużo czułości i dobroci, której od dawna nie doświadczyłam, a potrzebuje. Nadszedł moment, ze on pragnie wiedzieć na czym stoi, a ja nie mogę się określić. Czuje ze jest mi bliski i jakaś cząstką pokochałam go ale nie czuje sie zakochana. Staje się jakby pusta w środku i wiem ze jest mu przykro, mi tez. Taką obijetną znieczulicą. Kwestia jest tez taka, ze wcześniej spotkałam podobną osobę i po raptem 3 tygodniach „bycia w związku” musiałam zakończyć znajomość, bo wszystko mnie irytowało. Od tego zaczela się moja depresja.( poczucie winy, ze odtrącam kogoś kto się o mnie stara i jest dobry) Teraz sytuacja się powtarza i boje się podobne schematu ( depresji już nie ma, ale istnieją sezonowe zalążki dawnych urojonych problemów),bo wiem, ze chce on dla mnie jak najlepiej ja dla niego tez. Nie byłam w prawdziwym związku od 3 lat, do tej pory nikogo nie pokochałam jak tego pierwszego chłopaka. Nie jest to kwestią, że boje się pokochać czy być zranioną. To jest jak takie obezwładniające mnie uczucie(pustka, brak emocji a jednak ich obecnosc) którego nie da się pokonać ani zwalczyć. Pojawia się nagle i nie znika, a przecież pragnę kochać i nie kwestionować tego, chce dawać ciepło i zrozumienie, daje WSZYTSKO oprócz miłości. Gdy się budzę stwierdzam, ze jednak mi się nie podoba( ten obecny) po czym po paru godzinach zatęsknię, a później znowu nie chce nic. Nie wiem co zrobić, strasznie przytłacza mnie to, bo sama doprowadzam do swojej samotności. Proszę nie patrzeć na cyferke przy moim wieku, ani tłumaczyć tego zbyt krótką znajomością z tym chłopakiem, ani tym ze boje się kochać lub pierwsza miłość „tak mnie zraniła”. Kwestia jest gdzies głębiej, a nie powinnam jej sama odnajdywać, żeby nie rozwalić się na kawałki. Skierowanie do psychologa tez nic da, bo „na kozetce” stwierdzę, ze ocenia się mnie wg standardowych schematów. Dodam tylko, że rodzice są dla mnie wzorem, czuć ze się kochają, nikt nigdy nikogo nie zdradził. Boje się, ze takie „emocje” będą kierować mną do końca życia i gdy znajdę „tego”, będę miec dzieci i dom doświadcze ponownie „pustki”. Proszę o w miarę wyczerpującą odpowiedz, oczywiście w miarę możliwości.
KOBIETA, 19 LAT ponad rok temu

Dzień dobry Pani.
Wiekiem ani czasem trwania znajomości wszystkiego wytłumaczyć się nie da, ale na pewno mają one znaczenie. Proszę o tym pamiętać. Miesiąc spotykania się to naprawdę niewiele. To czas, kiedy dwie strony dopiero bliżej się poznają. To przestrzeń na doświadczanie iluzji i złudzeń oraz mierzenie się pomału z rzeczywistością - jaka wydaje mi się ta druga osoba, jak sobie ją wyobrażam, jak "wypada" ona w kontekście moich ideałów oraz jaka jest w realności. Pani mocno się otworzyła przed swoim kolegą i wydaje mi się, że na ten moment tego właśnie Pani potrzebuje - przestrzeni na wyrażanie siebie, różnych uczuć, doświadczanie akceptacji oraz przyjmowanie kolegi takim, jaki on dla Pani jest. W tym momencie wydaje mi się, że więcej nie trzeba. Na "określanie się" przyjdzie czas. Jedni potrzebują go mniej, inni więcej. Miesiąc to krótko. Ważne, że Pani czuje, że jest on dla Pani bliski i dobrze się Pani z nim czuje. Może mu Pani to powiedzieć. Wydaje mi się, że jest Pani wrażliwą osobą, świadomą obecności wielu emocji i stanów w sobie, również swoich pragnień. Czasem jednak jest tak, że coś nam utrudnia realizację naszych pragnień w pełni. Może to być np. lęk. Nieraz ten lęk czujemy. Innym razem nie. Wtedy, zamiast niego, pojawić się mogą inne przeżycia, które nas przed nim chronią. Może to być i pustka, i odrętwienie, i "znieczulenie" itp. Proszę dać sobie czas, obserwować swoje przeżycia i wsłuchiwać się w siebie. Huśtawki w początkach bliższej znajomości czy rodzącej się intymności mogą być czymś zupełnie naturalnym. Jeśli jednak Pani czuje, że "kwestia jest głębiej" w Pani, może się Pani kiedyś bliżej przyjrzeć tym wątkom podczas jakiejś pracy nad sobą, niekoniecznie w terapii. Pozdrawiam.

0

Dobry wieczór Pani,

Bazując na Pani obszernej relacji, dostrzegłam takie sformułowanie Pani przekazu, że
"Nie byłam w prawdziwym związku od 3 lat, do tej pory nikogo nie pokochałam jak tego pierwszego chłopaka" i chcę Pani powiedzieć, żeby była Pani dla siebie wyrozumiała i nie była taka wymagająca..., pozwoliła czasami by coś zadziało się naturalnie, bez zbytnich oczekiwań...
Bo im bardziej oczekujemy by się coś działo, to nie dzieje się...i wtedy irytujemy się szukając przyczyny w sobie... (tak, jak to jest u Pani).

Myślę, że taka zwyczajna, "pozakozetkowa" rozmowa z psychologiem, byłaby dla Pani pomocną.
Sugerowałabym, by podeszła Pani do takiej rozmowy jako do rozwojowej rozmowy, pokazującej inną perspektywę, czego Pani serdecznie życzę.

irena.mielnik.madej@gmail.com

0
redakcja abczdrowie Odpowiedź udzielona automatycznie

Nasi lekarze odpowiedzieli już na kilka podobnych pytań innych użytkowników.
Poniżej znajdziesz do nich odnośniki:

Patronaty