Dlaczego nie potrafię odczuwać ciepłych uczuć?
Witam. Mam 19 lat, jestem dziewczyną. Mój problem polega na tym, że mam wrażenie, iż nie potrafię odczuwać "głębszych ciepłych uczuć". Zauważyłam to przede wszystkim w relacjach z mężczyznami, ale nie tylko. Nigdy nie kochałam, nie byłam też w związku. Wiem, że jestem młoda i mam jeszcze czas, ale wydaje mi się to trochę dziwne. Czuję tylko pociąg fizyczny do mężczyzn i kobiet, ale z drugiej strony, moje kontakty seksualne z mężczyznami są specyficzne. Po pierwsze, są bez żadnych emocji, a po drugie, nie zależy mi tylko na zrealizowaniu własnych określonych w danym momencie celów np. chęci upokorzenia go. Prowokuję ich, ale nigdy nie zgadzam się na seks. Jestem dziewicą i nie jest to dla mnie żaden problem, nie wynika to również z jakiś przekonań, po prostu na razie tak jest. Unikam mężczyzn, którym zaczyna na mnie zależeć. Zadaję się raczej z takimi, którzy zauważają tylko mój wygląd. Nie muszę wtedy udawać przywiązania, miłości czy zadowolenia. Tak jest łatwiej. Moje znajomości z ludźmi bardzo szybko się rozpadają, bo mi na nich nie zależy. Może ja po prostu jestem zarozumiała? Akurat w kontaktach z obcymi ludźmi mi to nie przeszkadza, ale problemem jest rodzina. Ja nie wiem, co to znaczy tęsknić, ciężko też mi powiedzieć, czy ich kocham. Wyprowadziłam się z domu i w ogóle nie odczuwam potrzeby wracania tam. Bardzo często zapominam nawet zadzwonić. Mam bardzo dobry kontakt z rodzicami i oni wiedzą, jaka jest sytuacja. Widzę że jest im ciężko, bo każda mama chce usłyszeć od dziecka tęsknię za tobą, czy kocham cię. Mówię jej, że ją kocham, bo wiem, że wtedy jest jej łatwiej, ale słowa tęsknię nie używam, bo wiedziałaby, że kłamię. Widzę, że moje kontakty z ludźmi są dosyć dziwne. Boję się im zaufać, więc staram się wpasować. Nie okazuję swoich prawdziwych emocji, tylko gram to, co oni chcą zobaczyć. Zauważyłam ze mam duże skłonnosci do manipulowania, bawię się uczuciami innych, bo widzę, że mam pełną kontrolę. Sprawia mi to pewnego rodzaju przyjemność, czuję wtedy satysfakcję, a co gorsza, w ogóle nie przejmuję się tym, co odczuwają inni ludzie. W jakiś zadziwiający sposób potrafię każdego do siebie przekonać i uzyskać to, czego chcę. Zauważyłam u siebie skłonności sadystyczne i jakieś dziwne upodobania seksualne. Bardzo szybko i często zmienia mi się nastrój. Jestem nieprzewidywalna, mściwa i wyrachowana. Bardzo łatwo popadam tez w stany depresyjne, mam nerwicę natręctw. Może takie zachowania po prostu wynikają z mojego charakteru i zwyczajnie szukam dla siebie usprawiedliwienia? Nie wiem, czy czuje się szczęśliwa. Akceptuję siebie. Może ja po prostu jestem złym człowiekiem? Wiele osób powiedziało mi, że się mnie boi, ale wiele też szuka mojej akceptacji i poparcia. Chcą utrzymywać ze mną kontakt, chociaż ja sama o to nie zabiegam. Ostatnio w szczerej rozmowie mama powiedziała mi, że wie, że pod powłoką grzecznej, odpowiedzialnej, ułożonej dziewczyny kryje się ktoś zupełnie inny. Ona tak naprawdę zna mnie najlepiej i widziała mnie w wielu różnych sytuacjach. Powiedziała mi również, że była zaszokowana, gdy zobaczyła mnie rozwścieczoną, bo nie myślała, że ktoś może być tak zimny i do takiego stopnia kontrolować swoje emocje jak ja. Chodziło jej o moją kłótnię z tatą, której była świadkiem. A ja po prostu oprócz wściekłości nie czułam nic innego. W takich chwilach mam wrażenie, jakby ktoś wyłączył możliwość odczuwania. Nie wiem, chyba proszę o jakąś radę lub ocenę, opinię? Czy to może być jakieś zaburzenie? Pozdrawiam.