Dlaczego od dzieciństwa miewam napady smutku?
Nie wiem czy jestem nadwrażliwa, czy po prostu coś ze mną nie tak. Od podstawowki miewałam napady smutku i tzw dołki ale nie było to zbyt częste. W podstawówce i gimnazjum przyjazniłam się z dziewczyną która miała trudną sytuację rodzinną i czesto mówiła że chce się wieszać lub też się samookaleczała. Możliwe ze to wplynelo na to że ja od gimnazjum również miałam kilka epizodów z samookaleczaniem i myśli samobójczych które jednak nie były zbyt silne. W liceum również były częste nieuzasadnione dołki psychiczne które objawiały się płaczem, jednak mój stan wtedy ustabilizował się trochę. Dodam że od liceum jestem z pewnym chłopakiem co do którego mam strasznie zmienne nastawienie. Raz go idealizuję innym razem gdy zrobi coś nie po mojej myśli lub czuję że mnie nie kocha bądź trzyma na dystans, uważam go za najgorszego człowieka, wpadam w szał i chcę z nim zrywać. Jednak prawdziwy koszmar zaczął się na studiach. Rok temu prawie zdradziłam swojego chłopaka. Miałam również kilka dziwnych epizodów w których zawierałam znajomosci tylko po to żeby zagłuszyc lęk i uczucie osamotnienia (studiuję z dala od niego). Od tamtej pory moje wyrzuty sumienia sprawiły że zaczęłam wpadać w dziwne stany histerii- niekończący się płacz, ból istnienia, wewnętrzna pustka, pretensje i poczucie bezsensu, myśli samobójcze, zazdrość o niego której wcześniej nie miałam. Mój stan pogorszył się gdy nie zdałam egzaminu, wtedy moje wakacje zamieniły się w koszmar. Stany nerwowe i płaczu zdawały się nie mieć końca, obwinianie się o porażki, napady zazdrości o niego. Gdy pokłóciłam się z chłopakiem o drobnostkę chciałam odbierać sobie życie itd. Teraz jestem na drugim roku i czuję że jest coraz gorzej, zawsze miałam zmienne nastroje, ale mała drobna rzecz doprowadza mnie do furii. Ostatnio podczas kłótni chciałam wyskakiwać z auta, ale mnie zatrzymał, innym razem pociąć się na jego oczach. Wstyd się przyznać ale kiedyś połknęłam kilka tabletek, jednak po którejs opamietalam sie. Gdy przydarzy mi się mała negatywna rzecz np niezdanie czegoś lub gdy ktoś powie coś nie po mojej myśli strasznie się tym załamuję, rozpaczam przez kilka dni a nawet miesięcy. Czasem nie mogę spać po nocach z nerwów, odczuwam lęk, ogromne bóle brzucha, mam strasznie zmienne nastroje (choć zawsze miałam) i moje zdanie na temat ludzi potrafi się zmienić zależnie od tego czy robią coś po mojej myśli, czasem jawią mi się jako idealni, a czasem jako najgorsi. Co do miłości to od początku związku mam takie przeświadczenie że chłopak mnie zostawi, nie wystarczająco koch, boję się strasznie jego odrzucenia, samotności. Gdy przebywam w rodzinnym domu i mam np dłuższy okres wolnego na studiach to wtedy czuję się normalnie, nie ma zbyt wielu moich stanów emocjonalnych i napadów, pretensje do chłopaka i mój stres częściej zdarzają się gdy przebywam w mieście w którym studiuję.