Dziecko budzi się i krzyczy po 2 godzinach snu

Mam 26 lat. Pozostaję w szcześliwym związku małżeńskim od IV 2007. Oboje mamy pracę, mieszkanie, samochód. Co nie znaczy, że omijają nas wszystkie kłopoty dnia codziennego. Ale zawsze potrafimy się dogadać. W czerwcu 2008 urodziłam córeczkę. Poród przebiegał prawidłowo. Rozwój dziecka - prawidłowy, bez zastrzeżeń lekarskich w czasie wizyt kontrolnych. Karmiłam piersią, niestety tylko 2 miesiące z powodu małej ilości pokarmu. Po uzgodnieniu z lekarzem zaczęliśmy podawać mleko w proszku. Poza tym innych kłopotów nie było. Córcia jest dzieckiem bardzo pogodnym, radosnym, wiecznie uśmiechniętym, chociaż czasami lekko upartym. Bardzo ciekawi ją wszystko dookoła. Rzadko chodzi, częściej biega.

W grudniu 2008 powinnam wrócić do pracy, ale zdecydowaliśmy się na drugie dziecko, żeby przedłużyć okres mojego pobytu z córeczką. Różnica wiekowa między dziećmi jest trochę krótka, ale uznaliśmy, że sobie poradzimy. Odchowamy dzieci i dopiero wtedy wrócę do pracy. Zaszłam w ciążę, która przebiegała prawidłowo. Ostatni trymestr wykorzystywałam na przygotowanie córeczki na pojawienie się nowego członka naszej rodziny. Wstaje o 7.30-8.00, potem mycie poranne, śniadanie, zabawa. O 12.00 je obiad i idzie spać. Śpi do około 14.30-15.00. Dostaje podwieczorek. Zjada go z ochotą. Dużo rozmawiamy, ona oczywiście w swoim języku. Następnie wybieramy się na spacer. O ile to możliwe dużo sama chodzi, a często biega. Po powrocie troche zabawy, sprzątamy zabawki, kąpiel, kolacja. O 20.00 ja albo mąż kładziemy się obok niej (śpi sama), opowiadamy bajkę albo śpiewamy. Nieraz zasypia szybko, a nieraz się buntuje, chce chodzić po pokoju. Lekka perswazja pomagała i zasypiała. Tak było do niedawna.

06.09.2009 urodziłam drugą zdrową córeczkę. Na tydzień przed planowanym porodem córka zaczęła się budzić z krzykiem po około 2 godzinach po zaśnięciu, czyli około 22.00. Krzyczy głośno, nie da się przytulić, ukołysać, rzuca się, odpycha nas, a po około 15 minutach usypia. Rano wstaje z uśmiechem. Strasznie nam jej szkoda. Co możemy zrobić, aby znaleźć przyczynę tego stanu?

MĘŻCZYZNA, 26 LAT ponad rok temu

Witam Panią!

Moim zdaniem córeczka wyczuła "co się święci" jeszcze przed porodem. Jej lęk wynika prawdopodobnie z obawy przed byciem odrzuconą. To zupełnie normalna reakcja dziecka, kiedy pojawia się "rywal o względy mamy".

Jedynym rozwiązaniem, jest poświęcanie starszej córeczce możliwie jak najwięcej czasu. To na niej powinna skupiać się uwaga rodziców, nie na noworodku. I tutaj jest ogromne pole do popisu dla tatusia. To on w dużej mierze powinien rekompensować starszemu dziecku, częściowy brak mamy. Wiem, że nie jest to łatwe, bo noworodek wymaga wielu zabiegów, jednak proszę je ograniczyć do koniecznego minumum. Jeśli maleństwo jest nakarmione i ma sucho, musi niestety zadowolić się własnym towarzystwem. W tym początkowym okresie 80% uwagi należy się starszemu rodzeństwu.

Z czasem starsza córeczka przyzwyczai się do nowej sytuacji i uwaga rodziców będzie mogła rozłożyć się równomiernie na obu dziewczynkach. Jednak teraz, starsza córeczka przeżywa szok i potrzebuje dużo miłości i uwagi rodziców, aby się z niego otrząsnąć.

Pozdrawiam i życzę wytrwałości.

0
redakcja abczdrowie Odpowiedź udzielona automatycznie

Nasi lekarze odpowiedzieli już na kilka podobnych pytań innych użytkowników.
Poniżej znajdziesz do nich odnośniki:

portal.abczdrowie.pl
Patronaty