Jak dalej funkcjonować? Do jakiego lekarza się udać?

Witam, Mam 20 lat. Zdecydowałam się napisać, bo męczy mnie sprawa tego, co mi jest. Od pewnego czasu, dokładniej około czterech lat, moje życie zaczęło się stopniowo zmieniać. Moja samopoczucie wskutek niełatwych przeżyć (choroba członka rodziny i związane z tym napięty tok życia) zaczęło się pogarszać. Na początku pojawił się wyraźny spadek nastroju, słuchanie melancholijnej muzyki, zamartwianie się, pytania natury filozoficznej: o sens życia, o to jak żyć, samotne długie spacery, wpatrywanie się w okno, itd. Mimo wszystko udawało mi się funkcjonować, bo wymagała tego sytuacja. Jednakże samopoczucie nadal się pogarszało, a uśmiech nie pojawiał się na mojej twarzy często. Zaczęłam ograniczać kontakty ze znajomymi, odmawiałam na zaproszenia na imprezy, bo nie byłam w stanie się tam odnaleźć. Zawsze byłam osobą sprawiającą wrażenie silnej. Niestety - w towarzystwie, w sytuacjach trudnych zachowywałam kamienną twarz, za to gdy nikt nie widział ukradkiem ocierałam łzy. Później, gdy nastąpiły lepsze momenty jeżeli chodzi o moją sytuację, nadszedł trudny czas - nauka w szkole średniej i przygotowanie do matury. Początkowo szło mi nieźle, bo zawsze byłam bardzo dobrą uczennicą, jednak z czasem wszystko zaczęło mi sprawiać problem. Bywały dni, kiedy nie mogłam wstać z łóżka, przemóc się, ubrać i wyjść do szkoły. Odczuwałam swego rodzaju lęk, napięcie spadało, kiedy wiedziałam, że mogę pozostać w domu, ale nie ustępowało nigdy całkowicie. Doszedł spadek koncentracji - nie mogłam się uczyć, dostawałam więc złe oceny, przez co czułam się w klasie gorsza, i nagle z osoby zdolnej uchodziłam za nieporadną. Nie mogłam znieść siedzenia w ławce, nic nie rozumiałam z prowadzonej lekcji, miałam poczucie, jakby ktoś z całej siły przyciskał mi rękę do głowy i czoła tak, że robiło mi się ciemno przed oczami. Do tego dochodziły bóle żołądka, głowy, zaburzenia pamięci krótkotrwałej. Wynajdywałam różne sposoby, by do szkoły nie pójść - chciałam zaoszczędzić sobie cierpienia. Dlatego byłam zdolna nawet poobijać sobie rękę czy nogę tłukąc nimi o ścianę przez pół nocy. Dziś nie studiuję, ale zamierzam to zrobić w przyszłym roku. Mimo, że oddaliłam od siebie większość sytuacji stresowych - to nie rozwiązuje problemu. Od prawie samego początku mam myśli samobójcze na zasadzie "co by było gdyby". Jednak odczuwam także lęk przed śmiercią, niekiedy wole nie wychodzić z domu, bo mam wrażenie, że wszyscy dziwnie się na mnie patrzą. Każda sytuacja stresowa jest dzisiaj dla mnie nie do zniesienia, ostatnio przyłapałam się na tym, że kiedy się zdenerwuję, trzęsę się niemiłosiernie. Oprócz tego dzień mija za dniem, a ja mam poczucie ogromnego marnotrawienia czasu, odczuwam wstręt przed nauką, nie jestem w stanie zmobilizować się, mam wiele ważnych dla mnie spraw do załatwienia, ale czekam na cud, aż ktoś zrobi to za mnie, tracę wiele szans, które dają mi inni. Godzinami pogrążam się w myślach. W nocy często zdarzały mi się koszmary, teraz, gdy bezpośrednio nie mam się czym stresować, śnią mi się rzeczy dobre, ale nigdy w tym śnie w nich nie uczestniczę. Stoję obok, a po przebudzeniu odczuwam coś na zasadzie żalu, przykrości, że nigdy nie dosięgnie mnie szczęście i że to nie może być widocznie dla mnie. Chciałabym poczuć co to miłość (chodzi mi o relacje z mężczyzną), ale nie mam odwagi zawalczyć o swoje życie. Stresuję się nawet wyjściem na randkę, nie jest to dla mnie żadna przyjemność. Koleżanki i koledzy nie rozumieją mojego zachowania, złoszczą się na mnie, bo często uciekam od sytuacji trudnych, nie umiem im stawić czoła. Kiedy się czymś zdenerwuję, czuję obniżenie napędu, tak też bywało przez pierwsze 2 lata. Teraz obserwuję spowolnienie i pobudzenie na zmianę. Są dni, kiedy po prostu nie umiem usiedzieć w miejscu, błąkam się bez celu po mieszkaniu. Często taki stan jest nie do zniesienia, ale obserwuję też u siebie dużą senność, nie mogę przez to funkcjonować w ciągu dnia, już 3 godz. po przebudzeniu poszłabym spać dalej. Zwykłe obowiązki są dla mnie dziś większym wysiłkiem, zrobienie np. obiadu graniczy z cudem, nie mam do tego siły i cierpliwości. Dlatego mam pytanie: cóż to może być? Moje przypuszczenia wahają się miedzy depresją a dystymią, jednakże, mimo że teraz rzadziej pogrążam się w totalnej beznadziei wiem, że może to być spowodowane tym, że chwilowo nie jestem aktywna społecznie, wcześniej w czasach szkolnych bywały sytuacje, że byłam w silnym stresie, bałam się, że nie wytrzymam. Nie wiem, czy będę w stanie powrócić już niedługo do normalnego życia, czy moja koncentracja poprawi się na tyle, by kontynuować naukę? Jakiego lekarza odwiedzić? Psychiatrę? A może psychologa, ale czy długoterminowa psychoterapia w dość szybkim tempie wyeliminuje moje problemy? Dziękuję za pomoc.

KOBIETA, 20 LAT ponad rok temu

Witam!

Ciężkie przeżycia z przeszłości nadal mogą wpływać na Pani stan psychiczny i samopoczucie. Sytuacji nie poprawia także tendencja do ukrywania swoich prawdziwych emocji (pisze Pani, że przy znajomych stara się nic nie pokazywać po sobie, być silną). Tłumienie emocji prowadzi do wzrastania napięcia psychicznego i potrzeby rozładowania go. Narastające napięcie obniża samopoczucie i powoduje, że czuje się Pani coraz gorzej.
Ma Pani bardzo wiele problemów, które powodują, że ciężko jest Pani radzić sobie  w codziennym życiu i utrzymywać kontakty społeczne. Dlatego też zachęcam Panią do konsultacji ze specjalistami w sprawie Pani samopoczucia. Warto skontrolować swój stan zdrowia psychicznego u lekarza psychiatry. Lekarz będzie mógł zdiagnozować Pani problem i zalecić, w miarę potrzeby, odpowiednie środki lecznicze.
Potrzebna byłaby również psychoterapia. Praca z terapeutą da Pani możliwość przepracowania trudnych emocji i rozwiązania wewnętrznych konfliktów. Rodzaj działań terapeutycznych oraz długość samego procesu będzie zależała od Pani indywidualnych potrzeb i oczekiwań. Bardzo ważna jest także Pani chęć współpracy i motywacja do działania.
Jeśli sama Pani będzie chciała pracować nad problemami i zmieniać swoje życie, to myślę, że psychoterapia może dać Pani możliwość trwałej poprawy samopoczucia i powrotu do aktywnego życia. 

Pozdrawiam

0
redakcja abczdrowie Odpowiedź udzielona automatycznie

Nasi lekarze odpowiedzieli już na kilka podobnych pytań innych użytkowników.
Poniżej znajdziesz do nich odnośniki:

Patronaty